Nie zrobił tego
ani Reggie Miller, ani Ray Allen, ani Larry Bird ani Peja Stojakovic
ani żaden inny z wielkich strzelców dystansowych w historii NBA. 32-letni Kyle Korver we wczorajszym meczu z Portland Trail Blazers przerwał swoją serię kolejnych meczów z przynajmniej jednym celnym rzutem za trzy punkty. Seria ta to imponujące 127 meczów! Poprzedni rekord w tej dziedzinie został pobity niemal dokładnie trzy miesiące temu. Od tamtego czasu Kyle tylko windował wynik.
6. grudnia 2013 roku w meczu
przeciwko Cleveland Cavaliers, Korver trafił po raz dziewięćdziesiąty z rzędu. Poprzedni
rekord wynosił 89 i należał do Dany Barros (1989-2004), byłego
gracza Sonics, 76ers, Celtics i Pistons. Barros ustanawiał swój
rekord od grudnia 1994 roku do stycznia 1996.
„Po prostu staram się trafiać swoje rzuty. Nie zastanawiam się
nad tym za bardzo dopóki ktoś mnie o to nie zapyta.” – wyjaśnia
swoją filozofię rekordzista.
Seria Korvera zaczęła się w drugim meczu poprzedniego sezonu. Od tamtego czasu, do kosza wpadło mu 337 trójek.
Danny Ferry, menadżer Hawks zwraca uwagę, że to co pomaga jego
zawodnikowi w trafianiu rzutów jest świetna kondycja, którą
mało kto dostrzega i docenia. Pozwala ona Korverowi na nieustanne
bieganie, przebijanie się na zasłonach i poszukiwanie dobrych
pozycji do rzutu.
Najnowsze technologie mierzące niemal każdy ruch zawodników NBA tylko to potwierdzają. Korver jest w
ścisłej czołówce graczy, jeśli chodzi o dystans pokonywany w
czasie meczów (ok. 3.5 mili w przeliczeniu na 48 minut).
Co bardziej imponujące, to fakt że Korver nie jest gwiazdą z
wolną ręką na oddawanie rzutów. Przeciwnie. Jest zdyscyplinowanym
zadaniowcem (albo kimś niewiele ponad). W tych rozgrywkach Kyle oddaje w meczu niewiele ponad 8 i pół rzutu, niecałe 6 z nich
to rzuty zza łuku.
Poza Korverem i Barrosem na liście graczy z najdłuższą serią
trafionych trójek są:
Michael Adams (79) – 1998-89.
Dennis Scott (78) – 1995-96.
Reggie Miller (68) – 1996-97.
Inni świetni strzelcy zostali daleko w tyle: Peja Stojakovic
(62), Rashard Lewis (56), Tracy McGrady (53), Stephen Curry (53),
Ray Allen (47), Dirk Nowitzki (30). Seria Larry’ego Birda nigdy nie przekroczyła…15 meczów!
Do Korvera należy również rekord pod względem skuteczności zza łuku. W rozgrywkach 2009-10, gdy był jeszcze graczem Utah Jazz jego skuteczność z dystansu wyniosła 53.6%. Pobił wtedy rekord NBA należący do Steve’a Kerra (53.3% z sezonu 1996-97).
Cieszę się, że miałem okazję być naocznym świadkiem tworzącej się historii. 16. stycznia w Londynie, Kyle trafił po raz 108. z rzędu. Mecz już był przegrany, coach Budenholzer wprowadził swojego strzelca wyborowego w IV w "śmieciowym czasie", ewidentnie po to, żeby trafił sobie za trzy. Przez trzy kwarty w ogóle mu nie szło. Za każdym razem, kiedy zaliczał pudło na trybunach dało się słyszeć jęk zawodu. Był 0/7 zza łuku do końca meczu zostawało niewiele ponad 8 minut gry. Wpadło!!! Krzyknąłem z radości. Całe O2 to zrobiło. Chwilę później Korver był już na ławce. Po meczu zapytałem trenera Hawks o to a on bez owijania w bawełnę powiedział:
"Oczywiście. Celowo wprowadziłem Kyle’a do gry żeby miał okazję przedłużyć swoją serię. Mecz już był przegrany dla nas, nie miało to większego znaczenia. Kyle jest dla nas bardzo ważnym graczem, jego seria kiedyś się skończy i nikt na to nic nie poradzi. Nie myślimy o niej przystępując do meczów. Kyle, poza rzucaniem robi dla nas takie rzeczy, których przeciętny kibic nie widzi. Kyle nie jest jednowymiarowym graczem. Bardzo dobrze broni, ma świetną kondycję, dobrze podaje. Cieszę się, że mogłem pomóc podtrzymać jego serię przy życiu."