Jeśli Seref Yalcin, generalny menadżer Besiktasu Cola Turka Stambuł, nie jest kłamcą to istnieje dość spora szansa na to, że Shaquille O’Neal pójdzie śladem Allena Iversona i w przyszłym roku będzie jego klubowym kolegą w Besiktasie.
Yalcin twierdzi, że podczas swojej niedawnej wizyty w USA, spotkał się z Shaq’iem a ten miał powiedzieć: "W tym sezonie chcę sięgnąć po mistrzostwo z Bostonem ale w przyszłym roku wybieram się do Turcji."
"Ludzie mogą w to nie wierzyć ale ja wiem, że są na to duże szanse." – mówi Yalcin.
Z formalnego punktu widzenia nic nie będzie stać na przeszkodzie by Shaq po byciu "Wielkim Kaktusem", "Wielką Koniczynką" stał się w Turcji "Wielkim Kebabem". Jego dwuletni kontrakt z Celtami skonstruowany jest tak, że drugi rok umowy jest opcją samego zawodnika. Na stole leżeć będzie $1.4 mln czyli stawka jaką bez problemów da się wynegocjować po tej stronie Atlantyku.
Biorąc pod uwagę, że rozgrywki 2011/2012 wciąż wiszą na włosku w związku z coraz realniej rysującą się groźbą lockoutu, możemy latem przyszłego roku być świadkami przepływu sporej części wolnych graczy z NBA do Europy.
W przypadku Shaq’a jednak pieniądze nie będą czynnikiem decydującym. Przyszły członek Galerii Sław, jeden z najbardziej dominujących graczy w historii tej gry na zawodowych parkietach zarobił bowiem blisko $300 mln nie licząc umów reklamowych.
Wydaje się wiec, że szansa na jego wielki przyjazd do Turcji pojawi się tylko wtedy gdy przyszły sezon faktycznie zostanie odwołany.
Ciężko jest mi wyobrazić sobie legendę NBA walczącą gdzieś w maleńkich, zatłoczonych halach w głębokiej Turcji czy nawet znajdującego w sobie na tyle motywacji by w wieku blisko 40 lat walczyć o mistrzostwo Euroligi.
Jeśli rozgrywki ruszą, nawet z kilkumiesięcznym poślizgiem to najprawdopodobniej Shaq wypełni swoją umowę z Bostonem i zakończy swoją wspaniałą karierę.
Buty do koszykówki – największy wybór na www.1but.pl – Zobacz