Tony Parker w Knicks? Żona mówi „Tak”

Mąż to głowa rodziny a żona jest szyją, która ową głową kręci. Teza stara jak świat, którą można albo obalać albo szukać potwierdzenia w rzeczywistości.

Zakładając jednak, prawdziwość tych słów spodziewać się można w stosunkowo niedalekiej przyszłości – maksymalnie do czerwca przyszłego roku – że (póki co) rozgrywający San Antonio Spurs Tony Parker będzie grał dla nowojorskich Knicks.

Eva Longoria, dość znana przynajmniej na amerykańskim podwórku aktorka a prywatnie żona Parkera uwielbia Nowy Jork. Nie ma co się dziwić dziewczynie, "Big Apple" kusi i oferuje znacznie więcej niż nieco prowincjonalne San Antonio gdzieś tam w Teksasie na końcu USA. Tu mogłaby wypłynąć na szerokie wody kinematografii a wolny czas poświęcić na "bywanie".

Tak się akurat składa, że i dla jej męża praca by się też znalazła. Jest w N.Y. profesjonalny zespół koszykówki, jest on częścią NBA i bardzo ale to bardzo potrzebuje wartościowych graczy i co ważne – ma na to pieniądze.

T.P. wchodzi w ostatni rok swojego kontraktu ze Spurs (zarobi ok $13.5 mln). Nawet jeśli chciałby odejść, nawet jeśli latem odejdzie to w ciągu najbliższych miesięcy nigdy nie powie tego głośno, nie zrobi też telewizyjnej szopki jak LBJ. Za dużo zawdzięcza klubowi z Teksasu, za bardzo szanuje Duncana, coacha Popovicha i całą organizację Spurs, która zaufała mu 9 lat temu i wyłowiła go gdzieś na końcu draftu 2001 roku. W wieku 28 lat, mając na palcach 3 mistrzowskie pierścienie staje na rozstaju dróg. Od początku swojej kariery miał to niesamowite szczęście, że trafił do jednej z najbardziej profesjonalnych organizacji w NBA. Mając u boku Tima Duncana a na ławce Grega Popovicha miał gwarację, że każdego roku dostanie szansę na grę o tytuł.

Duncan ma już jednak 34 lata, mocno wyeksploatowane kolana i słowa "przyszłość", "mistrzowstow" i "Duncan" co by nie mówić już nie idą w parze. Francuz doskonale zdaje sobie z tego sprawę i wie, że jeśli teraz zwiąże się ze Spurs wieloletnią umową może "związać" też sobie ręce i słabnącego zespołu już tak łatwo nie opuścić. Z jednej strony kuszą go nowe wyzwania, magia Nowego Jorku ale z drugiej gdzieś tam z tyłu głowy włącza się lampka z napisem "lojalność", "przyjaźń", "poświęcenie". Parker Teksasowi nie jest już nic winien. Właśnie wypełnia swój kontrakt na, który zapracował sięgając po trzy mistrzowskie tytuły. Jeśli będzie chciał odejść nikt nie ma prawa powiedzieć słowa – czasem w życiu przychodzi czas na zmiany. Być może taki czas nadchodzi dla Parkera.

A na myśl o Nowym Jorku już śmieją się jego "drańskie" oczy. Dla Knicks będzie grał od tego sezonu jego kumpel z reprezentacji Francji Ronny Turiaf. Thierry Henry – jeden z jego najlepszych przyjaciół przeniósł się z F.C. Barcelony do N.Y. Red Bulls. A żona? Żona póki co nie naciska, nie marudzi ale… daje delikatnie do zrozumienia, że nie miałaby nic przeciwko zmianie otoczenia powiedzmy na… Nowy Jork.

Nowojorscy dziennikarze szybko podchwycili temat i korzystając z obecności pary w mieście zapytali Evę czy ich obecność w N.Y. oznacza przejście jej męża do Knicks. "Nie, przyjechaliśmy na mecz Thierry’ego" – odpowiedziała. Ale zapytana czy Tony chciałby grać dla Knicks bez wahania, z szelmowskim uśmiechem powiedziała "Tak!".

Zadowolona żona, kumple u boku a w pracy to znaczy w Knicks szansa na stworzenie czegoś nowego, czegoś wielkiego, czegoś co mogłoby być przeciwwagą dla Miami Heat. Brzmi tak nieziemsko kusząco, że nie może być prawdą… a jest.  

 

Henry, Longoria, Parker na meczu USA – Francja (MSG, N.Y.)

Za Liberty City?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.