Uuff. Jesteś! Jeszcze jesteś!

Jest jednym z niewielu zawodnikow w historii NBA, ktorzy potrafili zdominowac gre, podniesc o kilka klas wartosc druzyn w ktorych grali. W ataku dawac zespolowi nieskonczenie wiele mozliwosci, nawet sama swoja obecnoscia a w obronie wzbudzac zwykly strach.

Nigdy nie byl tytanem treningu, jego etos pracy pozostawial wiele do zyczenia, obcy byl mu tez sportowy tryb zycia w czasie lata. Nie musial sie starac bo wszystko przychodzilo mu latwo, z minimalnym nakladem pracy – bardzo naturalnie. Nieludzko naturalnie.

Dla wielu jest na wykonczeniu. Ba, niektorzy juz przekreslili go jakies dwa lata temu. Tym czasem on, na trzy miesiace przed 37 urodzinami gra lepiej od wiekszosci centrow w lidze, statystycznie ustepujac tylko jednemu – mlodszemu o 14 lat. Jego srednie na poziomie blisko 17 punktow i 9 zbiorek na mecz sa niewatpliwie oznaka zmierzchu jego ery choc dla wielu mlodych atletow sa liczbami nieosiagalnymi – nigdy.

Jest tylko jeden Superman w NBA…

    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.