Cleveland Cavaliers zrobili tego lata wszystko to, co kluby z małych rynków, na standardy NBA, powinny robić. Przedłużyli kontrakty ze wszystkimi swoimi gwiazdami, czym zabezpieczyli im przyszłość, ale także, a może przede wszystkim, sobie samym, na wypadek gdyby coś gdzieś miało w przyszłości pójść nie tak. Zapraszam do analizy ruchów klubu z Ohio, ale też innych klubów.
– Jarrett Allen i Cleveland Cavaliers dogadali się w sprawie trzyletniego przedłużenia kontraktu o wartości $91 mln. W umowie nie ma opcji gracza, ani opcji klubu. Przedłużenie wchodzi w życie dopiero za dwa sezony. A to oznacza, że Allen jest teraz zakontraktowany do końca rozgrywek 2028-29. W ciągu pięciu najbliższych lat zarobi $131 mln. 26-latek nie będzie mógł być wytransferowany przez sześć miesięcy od podpisania umowy.
Komentarz: Lubię tego typu „śledztwa”, więc zapraszam, bo z przyjemnością rozbiję ten ruch na czynniki pierwsze. Nie jest przypadkiem, że Allen podpisał swoją umowę niemal dosłownie w przeddzień granicy, poza którą nie mógłby zostać wytransferowany w nadchodzącym sezonie. Czegoś takiego nie zrobili Jazz z Laurim Markkanenem i Fin w najbliższych rozgrywkach na pewno pozostanie w Utah. Pisałem o tym wczoraj TUTAJ.
Cavs mają nowego trenera, jest nim Kenny Atkinson, który swego czasu stracił pracę głównego trenera w Nets, bo wolał grać wschodzącym młodym talentem w osobie Jarretta Allena właśnie, a nie skończonym już wtedy fizycznie DeAndre Jordanem, prywatnie przypupasem Kyrie Irvinga i Kevina Duranta, którzy wtedy rządzili z fotela pasażera brooklińską organizacją. Cavs nie bez przyczyny podpisali tego lata swoją wielką trójkę – Donovan Mitchell, Evan Mobley i Jarrett Allen. Dla małorynkowego klubu, to kolosalna rzecz. W tej układance, w sferze sportowej, najbardziej pewny jest Mitchell, który jako obwodowy bez problemu dogada się na parkiecie z którymś ze swoim wysokich. A z oboma? No właśnie. Tu jest pies pogrzebany. Nie mamy gwarancji, że Mobley i Allen będą w stanie maksymalizować swoje talenty w jednym czasie na parkiecie. Z kolei zbyt kosztowne byłoby granie tylko jednym z nich, gdy drugi by odpoczywał. I w zasadzie do tego się to wszystko sprowadza. Atkinson jest świetnym szkoleniowcem, nie mam wątpliwości, że już ma w głowie pomysł na tę rotację. Podstawowym pytaniem jest dopasowanie. Zakładając, że u 26-letniego Allena, patrząc na styl jego gry na przestrzeni sezonów, mamy do czynienia ze skończonym produktem, w sensie, że raczej do swojej ofensywnej gry niczego monumentalnego nie dołoży, wszystko w rękach Mobleya. Dosłownie. Jeśli ten będzie w stanie regularnie trafiać za trzy punkty, jeśli realnie będzie zagrożeniem z dystansu na takim poziomie, że faktycznie nie będzie opłacało się zostawiać go na obwodzie, to jego wspólna gra z Allenem ma sens. Jeśli nie, to nie. Tak, to jest takie proste. Atkinson i cała organizacja z Ohio chcą pokazać Mitchellowi i sami sobie, że są w stanie bić się z Bostonem, Milwaukee czy Filadelfią o wygranie wschodu, a w dalszej perspektywie o mistrzowski tytuł. To już nie jest ten poziom ambicji, w którym awans do drugiej rundy play-offów będzie satysfakcjonujący sam w sobie. Zatem z racji wieku (Allen 26, Mobley 23) oraz teoretycznego sufitu możliwości, bardziej „na wylocie” jest Allen. Paradoksalnie, bo może grać znakomicie, a i tak jego pozostanie/odejście z Cavs będzie głównie zależeć o tego jak ofensywnie rozwinął się tego lata Mobley i jak będzie to wszystko uzupełniać się z grą Allena. Potencjalnych chętnych na Allena i jego całkiem przyjazny kontrakt z pewnością nie zabraknie. Jeśli zajdzie taka potrzeba.
W tej historii mamy też wątek francuski. Atkinson był tego lata w sztabie szkoleniowym reprezentacji Francji u coacha Vincenta Colleta. Mówi się, że to jego sugestie przekonały raczej konserwatywnego Colleta do usprawnień w rotacji, których ofiarą stał się Rudy Gobert. Dla dobra spacingu i lepszego switchowania Francuzi praktycznie przestali grać Wembanyamą i Gobertem jednocześnie. Ciekawe będzie jak Atkinson rysuje w swojej głowie wykorzystanie Allena i Mobleya, którzy na pewno zaczynać będą mecze w wyjściowym składzie Cavs.
– Cleveland Cavaliers i Evan Mobley porozumieli się w sprawie pięcioletniego kontraktu o wartości $224 mln. Wartość umowy może wzrosnąć do $269 mln, jeśli 23-latek trafi do którejś z piątek All-NBA w przyszłym sezonie.
Komentarz: Młoda gwiazda drużyny dostaje maksymalny kontrakt na poczet przyszłych sukcesów. Brzmi zdrowo i logicznie. Niby nie ma o czym mówić, ale skoro mówimy, to znaczy, że jest o czym mówić. Część sytuacji z Mobley’em wyjaśniłem opisując powyżej szczegóły związane z Jarrettem Allenem. Celowo więc tamten ruch umieściłem jako pierwszy. Mobley ma za sobą trzy sezony w NBA i w zasadzie na dzień dobry jego obecność po bronionej stronie parkietu była odczuwalna i namacalna zarówno w liczbach, jak i w „teście oka”. Cavs mieli siódmą defensywę ligi w minionym sezonie, pierwszą w sezonie 2022-23 oraz piątą w jego debiutanckich rozgrywkach. W ciągu tych trzech lat Mobley zaliczył dokładnie 306 bloków i 161 przechwytów. Tylko trzech innych graczy zdołało osiągnąć w tym czasie pułapy 300 bloków i 150 przechwytów. Byli to Anthony Davis, Jaren Jackson Jr. oraz Rudy Gobert.
Defensywa młodego podkoszowego Cavs już jest znakomita, a będzie jeszcze lepsza, bo do naturalnych instynktów i atletyzmu, jeszcze przez lata dochodzić będzie zdobywane sukcesywnie doświadczenie. I tylko to, tylko ta część parkietu prawie sprawia, że są to dobrze zainwestowane pieniądze. Prawie, bo mi, ale co tam ja, Cavsom brakuje, żeby ich młoda gwiazda weszła na kolejny poziom ze swoją ofensywą. Wtedy, to już wszystko będzie git. Naprawdę. W ubiegłym sezonie Mobley grał na poziomie 15,7 punktu, 9,4 zbiórki, 3,2 asysty oraz 1,4 bloku. Trafiał 57,9% z gry, 71,9% z linii oraz 37,3% zza łuku, co nie jest może złym wskaźnikiem, ale trzeba pamiętać, że była to bardzo mała próbka (tylko 0,4 celnej trójki na mecz).
Załóżmy więc tu wariant pesymistyczny, czyli taki, że Mobley nie czyni w ataku spodziewanego progresu. To też wcale nie musi oznaczać tragedii dla Cavs. Nawet „tylko” z jego elitarną obroną, bez wyraźnego rozwoju w ataku, w parze z Donovanem Mitchellem, ten skład nadal może być bardzo dobry. Niestety odbyłoby się to zapewne kosztem transferu z udziałem Jarretta Allena. W jego miejsce musiałby pojawić się gracz z pozycji najlepiej „3”, opcjonalnie „4”, który musiałby mieć w swoim arsenale pewny rzut za trzy punkty i dobrą obronę. To nadal mógłby być pozytywny scenariusz dla tego klubu.
Można by rzecz więc, że i Cavs i Mobley są w znakomitej sytuacji. Wszyscy liczą na jego rozwój w ataku, ale w związku z tym, że jego obrona jest już świetna, a będzie jeszcze lepsza, w związku z tym, że w składzie jest ocierający się o poziom All-Star Jarrett Allen, na którego znajdą się kupcy, organizacja z Ohio ma komfort posiadania kilku alternatywnych scenariuszy na najbliższą przyszłość, z których żaden nie spycha ich z obranego kursu na drodze do bycia czymś więcej, niż tylko play-offową ekipą.
– Spencer Dinwiddie porozumiał się z Dallas Mavericks w sprawie rocznej umowy za minimum dla weterana.
Komentarz: Ktoś mi kiedyś powiedział, że wnioskuje po moich wpisach, iż chyba lubię Dinwiddie’ego. Cóż, chyba to prawda. Nie wiem czemu, ale to chyba prawda. Lubię go. Ale mimo to staram się być rzetelny w swoich ocenach. Jak zawsze, jak we wszystkim, co robię. To już nie są lata 2018-2020, w których zastanawialiśmy się jak daleko może zajść drużyna, w której on jest podstawową jedynką. Już wiemy, że nie za daleko. Wiemy też, że Spencer Dinwiddie podawany w zbyt dużych ilościach może szkodzić. Na szczęście dla Mavs, tu nie ma takiego zagrożenia. Coach Jason Kidd będzie mógł go sobie dawkować, nawet mikrodozować, ponieważ przed nim w rotacji jest jest dwóch All-Starów od prowadzenia piłki. 31-latek przybył, a raczej wrócił, do Dallas na mocy rocznej umowy, więc tutaj nie ma mowy o żadnym ryzyku. Zna organizację, zna miasto, zna trenera, zna Lukę. I to wystarczy, żeby nazwać ten ruch dobrym. Dinwiddie jako Twoja podstawowa jedynka może doprowadzić Cię do 35 wygranych. Ale jako Twoja trzecia jedynka może być częścią rotacji, która będzie w stanie wygrać swoją konferencję. W tamtym sezonie (76 meczów w Nets i Lakers) notował po 10,5 punktu, 4,7 asysty oraz 2,7 zbiórki.
– Patty Mills przenosi się do Utah Jazz na najbliższy sezon. Zarobi w tym czasie $3,3 mln, co jest stawką minimum dla weterana z jego stażem. Pieniądze są w pełni gwarantowane.
Komentarz: Żartujesz? Nigdy za wiele Patty’ego Millsa w naszych życiach! Cieszymy się nim, póki jeszcze możemy, wszak ma już 36 lat, niedawno skończył reprezentacyjną karierę, a tych lat w NBA zostało mu już naprawdę niewiele. A tak poważnie, to Patty wraca do współpracy z Willem Hardym, który w czasach jego gry w Spurs był w sztabie trenerskim Gregga Popovicha, a teraz (z powodzeniem) jest samodzielnym trenerem Jazz. Może się mylę, ale nie wydaje mi się, żeby Mills na siłę szukał transferu w trakcie sezonu do ekipy walczącej o tytuł. Myślę też, że i sami Jazz nie będą za bardzo palić się, żeby to robić. Australijczyk jest jedną z tych postaci, które chcesz mieć w każdej szatni, szczególnie młodej, która szuka dobrych wzorów do naśladowania. Parę trójek też zdarzy mu się sieknąć w koszulce Jazz. Nie mam tutaj nic więcej do dodania. No, chyba, że ciekawostkę: Patty Mills, w ciągu tygodnia wakacji 2023 roku, był (przynajmniej na papierze) zawodnikiem aż czterech drużyn. Pierwszego lipca Nets sprzedali go do Rockets. Dzień później Rockets oddali go do Thunder. Sześć dni później Thunder wysłali go do Hawks, w których ostatecznie zaczął sezon, ale ukończył go w Miami.
– Cleveland Cavaliers i Isaac Okoro, który był zastrzeżonym wolnym agentem, dogadali się w sprawie trzyletniej umowy wartej $38 mln.
Komentarz: Nie do końca jestem fanem, może nie tyle samego ruchu, co wysokości tego kontraktu. Okoro był zastrzeżonym wolnym graczem i jak widać, rynek nie upomniał się o niego. Umowa została dogadana w połowie września, czyli ponad dwa miesiące od momentu, kiedy wszyscy mogli zacząć o niego walczyć. Nikt nie walczył. Zatem Cavs z nikim się o niego nie licytowali. Czy więc wycena jego usług na 38 milionów dolarów w trzy lata, to dobra wycena? Jak dla mnie, to jesteśmy na granicy opłacalności, albo może nawet ją przekroczyliśmy. Okoro ma dopiero 23 lata, więc przyjmując, że od 9 punktów, 3 zbiórek, 2 asyst i 39% zza łuku, jest jeszcze przestrzeń na rozwój, to może szybko się okazać, że są to dobrze wydane pieniądze. Jeśli jednak osiądzie na pułapie, jaki prezentował w minionych rozgrywkach, to bardziej na to miejsce wolałbym gracza walczącego o swoją pozycję w lidze na mocy debiutanckiej umowy. Rzeczy, które Okoro dawał do tej pory Cavs, to nie są rzeczy, których nie dałoby się zastąpić i z powodzeniem odtworzyć
– Philadelphia 76ers i Guerschon Yabusele przystali na warunki rocznego kontraktu o wartości $2,1 mln. Francuz wcześniej musiał dogadać się z Realem Madryt w sprawie wykupienia kontraktu. Według doniesień była to suma $2,5 mln, z czego 76ers byli uprawnieni pokryć tylko $850 tys.
Komentarz: Po bardzo dobrych występach podczas igrzysk olimpijskich Yabusele otwarcie mówił, że chce wrócić do NBA. Zagrał w niej 74 mecze, w latach 2017-2019, w barwach Boston Celtics. Wtedy nie był jeszcze gotowy na NBA. Ważył za dużo, nie trafiał z dystansu oraz nie bronił tak, jak od niego oczekiwano. Po latach doświadczeń zebranych w Chinach, Francji i Hiszpanii 28-latek stawia na samego siebie i zasila szeregi 76ers.
W drodze po srebrny medal igrzysk olimpijskich Yabusele grał na poziomie 14 punktów (prawie 52% z gry), 3,3 zbiórki oraz 1 asysty.
Jest to znakomity ruch Filadelfii. Za minimalne pieniądze dostają człowieka, który będzie super zmotywowany, żeby udowodnić swoją przynależność do NBA, który zrobi wiele, żeby się w niej utrzymać, który przyszłego lata, po dobrym sezonie, będzie chciał podwyżki. W wieku 28 lat, po wcześniejszych doświadczeniach z NBA, Euroligi i innych lig, Yabusele wie doskonale jak profesjonalnie się prowadzić, jak nie popełnić błędów, które popełnił w przeszłości. Jeśli dostanie regularne minuty w rotacji coach Nurse’a, to nie widzę tutaj scenariusza na fiasko. On może być bardzo przydatny w tej drużynie.
– Derrick Rose został zwolniony przez Memphis Grizzlies. Trzeba podkreślić jednak, że klub z Tennessee zrobił to na prośbę zawodnika. Rose zostawił w kasie klubu połowę z dwuletniej umowy wartej $6,6 mln, którą podpisał z Grizzlies minionego lata.
Komentarz: Widzę tutaj dwa scenariusze. Albo zakończenie kariery już teraz, albo symboliczny i sentymentalny powrót do Chicago Bulls, w których barwach zaczął karierę w 2008 roku, którą następnie zakończyłby po tym sezonie. Innej możliwości nie widzę. W lutym 2012 roku Rose podpisał z marką Adidas 14-letni kontrakt warty przeszło $190 mln (choć niektóre źródła podają, że to mogło być nawet $250 mln). Były to czasy, kiedy Rose był jednym z najlepszych koszykarzy NBA. Wszyscy dobrze wiemy, co działo się później. Kontuzje załamały jego karierę. Nie załamały jednak popularności. Umowa wygasa we wrześniu przyszłego roku. Oglądając jego karierę w ostatnich latach, odnosiłem wrażenie, że jego obecność w NBA podyktowana była głównie samą chęcią pozostania w lidze, co było jednym z warunków trwania umowy z butową marką. Choć trzeba podkreślić, że Adidas miał w przeszłości narzędzia, by tę umowę wcześniej terminować, ale tego nie robił. Rose za miesiąc będzie obchodził 36. urodziny. W minionym sezonie zagrał w 24 meczach dla Grizzlies. Notował w nich po 8 punktów, 1,9 zbiórki oraz 3,3 asysty.
Będę tutaj szczery – nie ma już sportowych argumentów za tym, żeby dać mu kontrakt na ten sezon, nawet minimum. Od lat nie jest w stanie utrzymać się w relatywnym zdrowiu przez cały sezon (próg 50 rozegranych meczów zaliczył ostatnio w latach 2018-2020). Nigdy nie dorobił się przyzwoitego rzutu z dystansu. Jest za to walor sentymentalny i ekonomiczny, żeby wrócić na ten rok do Bulls, którzy najprawdopodobniej będą tankować. Historia zatoczyłaby koło. Wiedząc, że jest to jego ostatni taniec w NBA, jego koszulki sprzedawałyby się jak świeże bułki przez cały rok. Tak samo jak bilety na mecze Bulls. Zróbice to, Bulls!
– A.J. Griffin i Houston Rockets dogadali się w sprawie wykupienia kontraktu. Według źródeł zawodnik zostawił dużą część z $3,9 mln zapisanych w umowie na ten rok.
Komentarz: 21-latek był 16. wyborem draftu 2022 roku (Hawks). O ryzyku jego odejścia od zawodowej koszykówki spekulowało się od jakiegoś czasu. Griffin, syn gracza NBA, już od jakiegoś czasu przebąkiwał o możliwości zrezygnowania z kontynuowania zawodowej kariery. Życząc mu wszystkiego dobrego w sferze mentalnej i prywatnej, to idealny przykład na to, że koszykówka w życiu nie jest najważniejsza, że ciężko ją uprawiać, jeśli „na zapleczu” nie wszystko jest w porządku.
Bez komentarza:
– Tristan Thompson zostaje w Cleveland Cavaliers na kolejny sezon.
– New Orleans Pelicans i Matt Ryan porozumieli się w sprawie rocznej umowy.
– 32-letni Jeremy Lamb ogłosił zakończenie sportowej kariery.
– Javonte Green i New Orleans Pelicans przystali na warunki rocznej umowy.
– Keyontae Johnson będzie graczem Charlotte Hornets od tego sezonu. Strony godziły się podpisać roczną umowę.
– Anthony Gill zostaje w Washington Wizards na kolejny sezon.
– Toronto Raptors zakontraktowali Bruno Fernando na mocy rocznego, niegwarantowanego, kontraktu.
– Brandon Boson Jr. zgodził się przyjąć roczną umowę od San Antonio Spurs, która na razie gwarantuje mu miejsce w składzie na razie tylko na obozy treningowe.
– Cleveland Cavaliers i Emoni Bates przystali na warunki umowy „two-way”.
– Cleveland Cavaliers podpisali J.T. Thora na mocy kontraktu „two-way”. Sudańczyk z południa spędził ostatnie trzy sezony w Charlotte Hornets.
– New York Knicks zdecydowali się w pełni zagwarantować kontrakt ($2,1 mln) Jericho Simsa na zbliżające się rozgrywki. Po nich 25-latek będzie wolnym agentem.
– Javonte Green i New Orleans Pelicans dogadali się w sprawie rocznej umowy.
– Minnesota Timberwolves i Trevor Keels zgodzili się na roczną umowę. 21-latek zagrał w tamtym sezonie trzy mecze w barwach New York Knicks.
– Charlotte Hornets i Harry Giles III podpisali kontrakt, który na razie obejmuje tylko czas obozu treningowego, ale klub z Karoliny Północnej daje mu szansę na walkę o umowę na całe rozgrywki. 26-latek był 20. wyborem draftu 2017 roku. Grał dla Kings, Blazers, Nets i Lakers.
– Nassir Little przenosi się na rok do Miami Heat. 24-latek został zwolniony przez Phoenix Suns.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.
Choćby tylko po to aby wejść ostatni raz na parkiet w Chicago i usłyszeć z tysięcy gardeł raz jeszcze: MVP! MVP! MVP! Nawet jeśli w statystykach miałby zapisać się wyłącznie w czasie gry.
Jednak życie to nie bajka. Choć czasem potrafi takową przypominać. Oby w tym przypadku tak było. To byłoby naprawdę piękne i wzruszające zakończenie jego kariery.
Po tym co ten dzieciak robił gdy tylko trafił do Chicago… Absolutnie nieprawdopodobne!