Rynek wolnych agentów, jak i transferowych ruchów mocno spowolnił w drugiej połowie lipca. Później mieliśmy igrzyska olimpijskie w Paryżu. Potem, co nie zdarza się każdego lata, znów zaczęło się dziać. Zapraszam do analizy wymian i podpisów z ostatnich tygodni. Sporo się tego nazbierało.
– Joel Embiid i Philadelphia 76ers przystali na warunki trzyletniego przedłużenia kontraktu o wartości $193 mln. Umowa wejdzie w życie z początkiem sezonu 2026-27. Łącznie w ciągu pięciu najbliższych lat Embiid zarobi niewiele poniżej $300 mln. W kontrakcie jest opcja zawodnika warta $69,1 mln na sezon 2028-29.
Komentarz: Nie jestem fanem tego ruchu głównie jeśli chodzi o „timing” tej decyzji oraz długość kontraktu, trochę mniej w aspekcie sportowym. I już tłumaczę dlaczego. Embiid ma 30 lat, za sobą historię kontuzji i operacji, których nawet nie muszę tu i teraz wspominać. Ma tendencje do „zapuszczania się” w ciągu wakacji, czego naocznymi świadkami byliśmy podczas paryskiego turnieju olimpijskiego. W jego umowie były jeszcze dwa lata, ten najbliższy i przyszły oraz opcja gracza na rozgrywki 2026-27 warta $59 mln. Nie było zatem palącej potrzeby, żeby już teraz go kontraktować. Ba, takiej potrzeby nie byłoby nawet i za rok. Za rok, gdy Embiid będzie starszy, gdy my wszyscy będziemy mądrzejsi o wiedzę i doświadczenia z projektu Embiid, Paul George i Tyrese Maxey w drodze po tytuł. Jako Daryl Morey, tak wiem, wiem, nie jestem nim i bardzo łatwo mi się pisze z kanapy, dałbym temu wszystkiemu przynajmniej ten rok na sprawdzenie jak to będzie funkcjonować, czy ma to sens, czy trzeba tylko wygładzić gdzieś po brzegach, czy w cholerę rozbić. Bo to już raczej nie jest tak, że liga chce zabijać się i przelicytowywać o Embiida. No, chyba, że się mylę. Czy Knicks, łączeni swego czasu z Embiidem, rzuciliby teraz wszystko, żeby go pozyskać, gdyby ten tego chciał? Śmiem wątpić. On ani młodszy, ani zdrowszy już nie będzie, a nie do końca profesjonalny sposób prowadzenia się latem, procesy wychodzenia z fizycznej świetności, może tylko przyspieszyć. Skoro więc mam go pod kontraktem jeszcze dwa lata plus opcja zawodnika ($59 mln), to mogę spokojnie czekać jak to wszystko będzie wyglądać. Trzy lata, to niemal wieczność w NBA, a przypominam, że mówimy o 30-latku z kartoteką medyczną grubą jak „Pan Tadeusz”.
Przypominam, że pod kontraktami są P.G. (cztery lata, $212 mln) i Maxey (pięć lat, $204 mln). 76ers mają swoją wielką trójkę i idą z nią na wojnę. Na dobre i na złe.
Jeśli to wszystko zakończy się zdobyciem mistrzowskiego tytułu w czasie trwania umów wyżej wymienionych liderów, to będzie to legitymizować podjęcie takich, a nie innych decyzji kadrowych i finansowych przez Moreya. Z uporem maniaka, od lat powtarzam, że mistrzostwo nie ma swojej ceny. Nikt, patrząc na trofea w gablocie, nie pyta po latach ile one kosztowały w kontraktach. Wtedy, jeśli 76ers tam dotrą, zapomnimy o wszystkim tym, co napisałem powyżej. Do tego czasu, wszystko powyżej, to moje obawy i zastrzeżenia związane z tym ruchem.
– Jamal Murray i Denver Nuggets dogadali się w sprawie czteroletniego przedłużenia kontraktu, którego wartość wyniesie $208 mln. Jest to maksymalna suma, jaką 27-letni Kanadyjczyk mógł dostać od Nuggets. Umowa wejdzie w życie z początkiem rozgrywek 2025-26. Łącznie z gażą za najbliższy sezon, klub z Kolorado zapłaci swojej gwieździe $244 mln w ciągu najbliższych pięciu lat.
Komentarz: Jeszcze parę miesięcy temu napisałbym, że tutaj w zasadzie nie ma o czym rozmawiać. Te pieniądze mu się po prostu należą. Zdobył z Nuggets tytuł jako jeden z dwóch najlepszych graczy rotacji. Jest ich wart teraz i nadal wystarczająco młody, by wypełnić całe to zobowiązanie nie tracąc nic ze swojej fizyczność. W sezonie regularnym grywa jak All-Star (choć jeszcze nigdy nim nie był), jego średnie z minionych rozgrywek sięgnęły 21,2 punktu, 4,1 zbiórki, 6,5 asysty oraz 1 przechwytu, a w play-offach jego produktywność regularnie wchodzi na jeszcze wyższy pułap, co nie jest normą, nawet u graczy z maksymalnymi umowami.
Teraz, bogatszy w nową wiedzę, najpierw z play-offów w NBA, potem z igrzysk olimpijskich w Paryżu, mam kilka obaw i znaków zapytania. A właściwie, to tylko jedną obawę i jeden znak zapytania – jego zdrowie. W serii z Mavs, którą Nuggets przegrali w siedmiu meczach, Murray stawał na linii rzutów wolnych łącznie tylko 12 razy, trafiał z gry jedynie 40,3% swoich rzutów. I nawet to nie było aż tak niepokojące, jak jego występy w barwach drużyny narodowej Kanady podczas paryskiego turnieju. Oj, jak bardzo zabrakło go w tym turnieju! Gdyby był w formie, to nie mam cienia wątpliwości, że Kanada zdobyłaby jakiś medal. Piszę „jakiś medal”, żeby niepotrzebnie nie roztaczać wizji, że Kanada mogłaby wygrać z USA. Jasne, że w pojedynczym meczu mogłaby, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że pokonanie Niemców, Francuzów czy Serbów było jak najbardziej w ich zasięgu. A to już byłaby strefa medalowa, a to już byłoby przynajmniej srebro albo brąz dla Kanady.
Wyraźnie widać było, że Murray przywiózł na swoim ciele do Paryża kilka kilogramów Kanadyjczyka więcej niż zwykle na sobie nosi w sezonie. Więc jeśli tylko przytył i był bez formy, ale zrobi ją na sezon w NBA, to pół biedy dla Nuggets. Choć nie podejrzewam, żeby w aż takim stopniu zlekceważył sobie kadrę narodową. Trzeba pamiętać, że przed paryskim turniejem był bardzo ostrożnie wdrażany w treningi z kadrą, że problemy zdrowotnie były realne. W końcówce sezonu i w play-offach borykał się z urazem mięśnia łydki. Kłopoty mięśniowe, szczególnie dla dynamicznego gracza obwodowego, to są poważne sprawy. Jego statystyki za cały turniej olimpijski, to skromne, by nie napisać kompromitujące 6 punktów (29% z gry, 14,3% za trzy punkty, 4/4 z linii), 3 zbiórki, 3,8 asysty, 2,3 straty, 0,5 przechwytu, 0,3 bloku w 20,5 minuty gry. Kanada z nim na parkiecie była -5,8 punktu.
Zatem, jeśli Murray wyzdrowieje i schudnie na sezon, to te pieniądze, ten kontrakt, to jest coś, co musiało się wydarzyć. Włodarze Nuggets nie mogą marnować najlepszych lat Nikoli Jokica na eksperymenty. Ten duet, gdy zdrowy, może bić się o tytuł, bo przecież już raz go zdobył. A to jest coś, czego pragnie każda z 30 drużyn w NBA. Mieć dwóch liderów i solidną oraz kompetentną grupę wsparcia. Najtrudniej jest o to pierwsze, więc gdy już trafi się z gwiazdami, trzeba o nie dbać. Jeśli jednak problemy ze jego zdrowiem, to będzie coś przewlekłego, co w przyszłości będzie narastać i przeszkadzać mu w byciu (i pozostaniu) na swoim poziomie, to ekipa z Denver może mieć problem. Ale tego nie jestem w stanie przewidzieć. Nuggets też nie. Nie znamy szczegółowych zapisów w tej umowie. Jeśli są w niej jakieś obostrzenia, wymagania, zabezpieczenia na wypadek ewentualnych kontuzji Kanadyjczyka, to będzie to negocjacyjny sukces Nuggets. Jeśli nie ma, to trochę dziwne. Tak samo dziwne jak wtedy, gdy Nuggets dawali wielki kontrakt Michaelowi Porterowi, gdy ten był kontuzjowany i szykował się do operacji pleców. Ciekawy jest też czas podpisania tej umowy. To mogło wydarzyć się już na początku lipca, a wydarzyło się dwa miesiące później. Czy Nuggets czekali na pełne wyzdrowienie swojego gracza? Czy sam Murray czekał z tym, by pokazać klubowi, że jest w stanie wrócić do100% zdrowia, a zatem jest warty tego makas? Bardzo możliwe.
– Indiana Pacers i Andrew Nembhard porozumieli się w sprawie trzyletniego kontraktu o wartości $59 mln. 24-latek był 31. wyborem draftu 2022 roku.
Komentarz: Kanadyjczyk od dwóch lat, czyli od kiedy trafił do NBA, jest ważną częścią rotacji Pacers. W ostatnich play-offach, pod nieobecność Tyrese’a Haliburtona, jego średnie wskoczyły na 14,9 punktu, 5,5 asysty oraz 3,3 zbiórki (56% z gry, 48,3% za trzy punkty). Jeśli chodzi o sezon zasadniczy, to jego statystyki z dotychczasowej kariery (143 mecze) wynoszą 9,3 punktu, 4,3 asysty oraz 2,4 zbiórki.
Nie do końca jestem fanem tej umowy. Wydaje mi się, że jakieś $15 mln za sezon powinno być tutaj sufitem finansowym. No chyba, że sufit jego umiejętności jest wyżej niż mi się wydaje. Jeśli jego liczby z 17 meczów postseason staną się jego nowym standardem, to jestem w stanie uznać ten kontrakt za dobry. Przy czym nie uważam tej umowy za tragiczną. Raczej nie powinna się ona Pacers odbijać czkawką. Wszak to tylko trzy lata i mówimy tu o zawodniku, który przynajmniej w teorii będzie jeszcze przez parę lat szedł w górę. Może muszę po prostu przywyknąć do nowej finansowej rzeczywistości w NBA.
– Luke Kennard zostaje w Memphis Grizzlies na kolejny rok. Zarobi w tym czasie $11 mln.
Komentarz: Grizzlies potrzebują spacingu (kto go nie potrzebuje?!) wokół wracającego do gry Ja Moranta. I to w zasadzie cały mój komentarz w tej sprawie. 28-latek jest specjalistą od rzutów dystansowych. W ubiegłym sezonie trafiał po 2,7 trójki w każdym meczu, a robił to ze skutecznością na poziomie 45%. Za takie usługi się płaci. Roczna umowa nigdzie nikomu nie będzie uwierać. Poważnie, tutaj nie ma czego komentować.
– Killian Hayes przenosi się na najbliższy sezon do Brooklyn Nets. Siódmy wybór draftu 2020 roku został zwolniony przez Pistons w trakcie tamtych rozgrywek. W 42 meczach notował po 6,9 punktu, 2,8 zbiórki oraz 4,9 asysty.
Komentarz: Znamienne jest to, że tankujący Pistons zwolnili swój siódmy wybór draftu sprzed czterech lat. Znamienne jest też to, że nikt nie zgłosił się po niego w trakcie tamtego sezonu. Ja uważam, pisałem i mówiłem o tym wcześniej, że Francuz nie nadaje się na NBA, ale nadal może mieć całkiem niezłą karierę w Europie. Jest niezły w paru elementach gry, ale w żadnym nie jest wybitny, czy nawet bardzo dobry. Nie ma swojej niszy, która pozwoliłaby mu być atrakcyjnym dla ekip NBA. Jest za wolny, jak na obwodowego, za wolno również podejmuje decyzje i zbyt często są one błędne. Nie potrafi rzucać (38,2% z gry, 27,7% zza łuku w 210 meczach), broni dość przeciętnie. Więc jak jesteś jego agentem, to z czym przychodzisz do potencjalnych pracodawców w NBA? 23 lata? OK, jest jeszcze młody i wiele się może nauczyć. Z pewnością nie jest jeszcze ukształtowanym koszykarskim produktem, ale w tej chwili masz lepsze opcje na jego miejsce. Nets są tutaj idealnym środowiskiem na „trampolinowy” sezon. Jeśli uda mu się załapać do stałej rotacji Nets, jeśli zaliczy dobry sezon, liczbowo i optycznie, to może utrzymać się w NBA na dłużej. Jeśli nie, to z NBA zniknie i będzie mu ciężko do niej wrócić.
Dajcie mi już ten nowy sezon, wspólne minuty Hayesa i Bena Simmonsa, to będzie coś! I wcale nie żartuję sobie, chcę to zobaczyć!
– Toronto Raptors zwolnili Sashę Vezenkova. MVP Euroligi z 2023 roku, by zostać wolnym graczem, zrezygnował z całej sumy $6,6 mln, jaką miał zapisaną w umowie na najbliższe rozgrywki. 29-latek trafił do Toronto w trakcie wymiany z Kings tego lata.
Komentarz: Zastanawiam się jak bardzo nie spodobała mu się ta cała NBA, po ledwie roku gry, jak bardzo chciał z niej spierniczać, że zdecydował się oddać wszystkie pieniądze, które mógł zarobić w nowym sezonie. Takie rzeczy nie zdarzają się za często. W 42 meczach dla Kings, Vezenkov notował po 5,4 punktu oraz 2,3 zbiórki. W błędzie jest jednak ten, kto chciałby wysnuć tezę, że skoro MVP Euroligi nie poradził sobie w NBA, to NBA jest o tyle lepsza od Euroligi. Nie jest tak i nawet nie idźmy w te rozważania.
Jeśli martwicie się o jego finansowy dobrostan, to nie róbcie tego. Vezenkov, jako syn marnotrawny, już wrócił do swojego ukochanego Olympiakosu Pireus, z którym podpisał pięcioletni kontrakt o wartości $18,5 mln. To jest gigantyczna umowa na europejskie warunki zarówno jeśli chodzi o liczbę lat, jak i jej wartość. I jak się temu bliżej przyjrzeć, to 29-latek wcale nie stracił aż tyle, ile mogłoby się wydawać na początku. Z tych sześciu milionów z kawałkiem od Raptors trzeba by odliczyć podatki, wziąć pod uwagę 82-meczowy sezon, doliczyć wydatki na mieszkanie w Toronto (czy gdziekolwiek indziej). W Europie podatki za graczy płacą kluby, a w większości przypadków dorzucają też darmowe mieszkanie, służbowe auta i wiele innych benefitów, których NBA nie oferuje. Więc takie $3,7 mln za sezon do ręki w Europie, to może być nawet i dwa razy tyle w kontrakcie NBA, żeby to wyrównać. W każdym razie bardzo ciekawy przypadek. Vezenkov wraca do ekipy, z którą spędził trzy lata przed odejściem do NBA.
Bez komentarza:
– Trener Tom Thibodeau i the New York Knicks porozumieli się w sprawie trzyletniego przedłużenia kontraktu. Umowa wejdzie w życie w sezonie 2025-26. Thibs pracuje w Nowym Jorku od roku 2020. Drużyna pod jego wodzą awansowała do play-offów trzy razy w czterech sezonach.
– Mark Bryant dołączył do trenerskiego sztabu New York Knicks. O tym 59-latku mówi się w NBA, że jest jednym z najlepszych szkoleniowców, jeśli chodzi pracę z wysokimi zawodnikami. Bryant był w sztabie Pistons w tamym sezonie.
– James Johnson zostaje w klubie Indiana Pacers na kolejny rok, w którym zarobi $3,3 mln, czyli minimum dla weterana.
– Kenny Lofton Jr. Zgodził się na roczny kontrakt z Chicago Bulls. 22-latek nie został wybrany w drafcie 2022 roku. Ma za sobą 39 meczów w barwach Grizzlies, 4 Jazz i 2 76ers.
– James Posey i Brent Barry dołączyli do trenerskiego sztabu Phoenix Suns.
– Vitaly Potapenko dołączył do sztabu trenerskiego Detroit Pistons.
– Markieff Morris zostaje na kolejny rok w Dallas Mavericks.
– Antonio Reeves podpisał z New Orleans Pelicans trzyletni kontrakt warty $5,4 mln.
– Devonte’ Graham i Portland Trail Blazers dogadali się w sprawie rocznej umowy.
* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.