Mike Woodson zdejmuje szyld "tymczasowego trenera" i jedzie dalej z Knicks.
Jak podają nowojorskie źródła coach W. zgodził się na 3-letni kontrakt (2+1) o wartości ok. $4 mln za rok.
Moim skromnym zdaniem to bardzo dobra decyzja. Knicks potrzebują stabilizacji, spokoju, kilku pewnych rzeczy, kilku pewnych ludzi. To nie mogą być obrotowe drzwi, w których co chwilę widać czyjeś plecy.
Woodson przejął drużynę 14 marca po tym jak Mike D’Antoni zrezygnował z funkcji (oficjalnie). Z 24 meczów wygrał aż 18 (drugi wynik w NBA) a Knicks drugi rok z rzędu zameldowali się w play-offach. Zmieniła się też kultura bronienia. Na początku sezonu Knicks wyglądali w obronie jak piątka przypadkowych ludzi ściągniętych chwilę wcześniej spod przystanku autobusowego. W ostatnich 24 meczach o 180 zmieniło się ich podejście do gry po tej stronie parkietu – przynajmniej w liczbach. Pozwalali rywalom na zdobywanie 91.8 punktu w meczu (piąta obrona w lidze) przy skuteczności z gry na poziomie 44% (ósme miejsce w lidze). Nikt przed Woodsonem nie wygrał pierwszych pięciu meczów po objęciu funkcji w trakcie sezonu w połączeniu z zaliczeniem drugiego najlepszego bilansu w lidze.
Knicks w dość kiepskim stylu pożegnali się z tegorocznym play-offami ale biorąc pod uwagę ilość kontuzji i przeciwności losu i gaśnicę, wyrwanie jednego mecz Heat należy uważać za sukces a szukając winnych omijać pana z gęstym zarostem.
Wiele mówiło się o podjęciu próby ściągnięcia do Nowego Jorku Phila Jacksona. W idealnym świecie byłoby to idealne rozwiązanie. Wielki trenerski umysł, 11-krotny mistrz NBA, były zawodnik Knicks przychodzi do prawdopodobnie największego koszykarskiego teatru, żeby zrobić robotę. Ale świat idealny nie jest. Trzeba pamiętać, że Phil we wrześniu skończy 67 lat, że w ostatnich latach z Lakers miał poważne kłopoty ze zdrowiem, że sam coaching to tylko mała część bycia trenerem w NBA. Wszystkie wyjazdy, przeloty, konferencje prasowe, stres z tym związany. W jego wieku z jego sukcesami ani pieniądze ani wizja sukcesu nie muszą być wystarczającym motywatorem. Phil zrobił już swoje dla NBA, dla koszykówki, dla Nowego Jorku. Może lepiej dać mu w spokoju patrolować Harley’em bezdroża Montany…
Wracając do Woodsona to historia zatoczyła dla niego koło. Knicks wybrali go w drafcie 1980 roku.
Jest on coachem o defensywnej orientacji co w drużynie z trzonem nastawionym atak może mieć kluczowe znaczenie.
Klub wziął pod uwagę fakt, że Melo, Amare i paru innych graczy głośno mówiło o tym, że chcą zobaczyć Woodsona w nowym sezonie. Być może jeden z nich nie wypełni swojego kontaktu w "Wielkim Jabłku" ale w tym momencie drugorzędna sprawa.