Wybrano pierwsze piątki Meczu Gwiazd. LeBron i Steph kapitanami

18 lutego w Los Angeles, zostanie rozegrany Mecz Gwiazd. Pierwsze piątki na to starcie, wstępnie wyglądają tak:

Wschód: LeBron James, Giannis Antetokounmpo, Joel Embiid, Kyrie Irving oraz DeMar DeRozan. Kapitanem tej ekipy będzie LBJ.

Zachód: Stephen Curry, James Harden, Kevin Durant, Anthony Davis oraz DeMarcus Cousins. Kapitanem Zachodu będzie Steph.

Pierwsze piątki zostały wybrane głosami fanów (50%), wybranej grupy dziennikarzy (25%) oraz samych zawodników (25%).

W najbliższy czwartek poznamy rezerwowych, których tradycyjnie wybiorą trenerzy drużyn NBA. Podkreśliłem słowo wstępnie, ponieważ od tego sezonu zmienia się format ustalania składów do Meczu Gwiazd. W tym roku kapitanowie dokonają między sobą swego rodzaju draftu, już bez podziału na Konferencje. Co ciekawe, zawodnicy, którzy załapali się do pierwszych piątek, utrzymają swoje prawo do bycia starterami, bez względu na roszady, podczas ustalania składów.

Gdy w październiku ubiegłego roku, Adam Silver ogłaszał zmianę formatu ustalania składów All-Star, kibice ostrzyli sobie zęby na transmisję z tego draftu. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak będzie wyglądać ta swoista giełda. Kto pójdzie z jedyną, kto będzie ostatni? Czy Durant wybierze Westbrooka, czy LeBron będzie chciał wybrać Irvinga. Historii, motywów i podtekstów mogło być wiele. To naprawdę mogło być ciekawe a same okoliczności powstawania składów mogły podziałać motywacyjnie na na tych, bądź co bądź All-Starów, wybranych z ostatnich pozycji. Niestety jednak, najprawdopodobniej nie będzie nam dane zobaczyć ten draft. Zawodnicy nie byli jednogłośni co do upubliczniania tego widowiska. Adam Silver stanął po ich stronie. Jak sam mówił na konferencji prasowej w Londynie, ten nowy format ma być rozwojowy. Być może w przyszłości, zawodnicy zgodzą się na ujawnienie ich wyborów.

Co ja o tym sądzę? Powtórzę to, co napisałem gdy ogłoszono zmianę formatu. Nie jestem fanem tego pomysłu, bo wątpię, żeby coś to zmieniło pod względem intensywności, zaangażowania i jakości meczu. To nadal będzie dwudziestu czterech skacowanych gwiazdorów NBA i to od nich i tylko od nich zależeć będzie, jak to widowisko będzie wyglądać. Poza tym, na przeładowanym talentem Zachodzie, prawo gry w Meczu Gwiazd, nadal dostanie tylko dwunastu zawodników. Wschód przetrzebiony minionego lata z talentu nadal będzie musiał wystawić swoja dwunastkę. Zatem cały czas może okazać się, że prawdziwa gwiazda z Zachodu, dajmy na to taki Damian Lillard, (kolejny raz) Mecz Gwiazd obejrzy w telewizji, a jakiś dobry, ale nie wybitny gracz, ze Wschodu, dostąpi, bądź co bądź, zaszczytu gry 18 lutego w L.A. Więc na tym polu nie ma żadnego usprawnienia. Jedną z atrakcji miał być draft prowadzony gdzieś, kiedyś na żywo. Okazało się jednak, że obecne gwiazdy są na to zbyt wrażliwe. 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.