Zapowiedź draftu 2020: Big Board, Mock

Zapowiedź draftu 2020: Big Board, Mock.

Witajcie w zapowiedzi Draftu 2020!

Przygotowałem dla Was trochę materiału o tegorocznym drafcie, podsumowanie do powtórzenia przed dzisiejszym show. Mamy tu

  1. Big Board, czyli to jak sam postrzegam dzieciaki z tej klasy.

  2. Mock Draft, czyli jak uważam, że zespoły będą wybierały.

Big Board

Usiadłem do własnego Big Boardu. Własnego, trochę innego niż inne, bo nie mam dojść do informacji, do tajnych workoutów, nic. Tylko to co uda mi się zebrać w sieci, co usłyszeć, co obejrzeć itd. Dużo moich opinii na pewno wynika z opinii ludzi mądrzejszych od siebie, które zaadaptowałem i teraz uważam za swoje. To nie do przeskoczenia w tym zalewie informacji, ale też sporo, naprawdę sporo się tych dzieciaków naoglądałem. I jak tak w końcu usiadłem, żeby ustawić sobie graczy w kolejności, złapałem się na kilku rzeczach:

  1. Graczy których lubię i na których temat mam konkretną opinię jest za dużo, żeby ich zmieścić w jednej rundzie draftu i za mało żeby zapełnić nimi dwie rundy. Więc format Boardu na pełne rundy odpada.

  2. Nie umiem wyraźnie oddzielić poziomem od siebie wielu graczy. Nie powiem czy uważam za lepszego Devina Vassella czy Onyeke Okongwu. Toppina czy Haliburtona. Itd. Dlatego klasyczny ranking też odpada.

  3. Naturalnie myślę o graczach w tym roku tierami. 1-3, 4-11, 12-21 itd. W głowie te tiery rozszerzam i zwężam, ale nie myślę „Uważam, że Patrick Williams to 11. najlepszy gracz tej klasy”. Raczej „Patrick Williams jest gdzieś pod koniec mojego drugiego tieru”. Wydaje mi się, że drużyny też tak nie myślą – wybór między Edwardsem a Wisemanem to raczej nie będzie wybór lepszego talentu, a lepszego dopasowania. I tak dalej. Dlatego zmieniłem koncept całego Boardu.

  4. Mianowicie – wzorem Chada Forda podzieliłem go na 6 tierów. Potencjalni franchise playerzy, potencjalne gwiazdy z poziomu All Star, bardzo dobrzy starterzy, dobrzy gracze rotacyjni, gracze który powinni załapać na koniec ławki, ci którzy mają szansę się wybić. Im dłużej nad tym myślę tym bardziej podoba mi się ten system. W ramach tierów graczy wymienię w przybliżonej kolejności jak ja bym ich wybierał, ale nie przywiązujcie się do tego, to bardzo zbliżony poziom.

Tier 1, Potencjalni Franchise Playerzy:

Tak, to właśnie taki draft.

Tier 2, Potencjalni All Starzy:

Anthony Edwards (SG/SF) – Dla mnie to najlepszy prospekt tej klasy. Atletyczny miks Dwayne’a Wade’a i Victora Oladipo z ciałem i eksplozją gwiazdy NBA. Dodatkowo umie kreować pozycje dla siebie i partnerów. Wydaje się, że to najpewniejszy kandydat w drafcie do rzucania w przyszłości 20 punktów na mecz, a także gracz z największymi szansami na występ w All Star Game. Z drugiej strony tak bardzo brakuje mu czucia gry i podejmuje tak szalenie złe decyzje, jedna za drugą, że istnieją spore szanse, że będzie drugim Dionem Waitersem. Mimo wszystko, wybierając z pierwszym numerem draftu szukasz najwyższego możliwego sufitu i masz nadzieję, że będziesz umiał w warunkach swojej organizacji pomóc zawodnikowi zrealizować ten potencjał. Myślę, że w warunkach obecnej NBA Edwards ma na to największe szanse.

Killian Hayes (PG/SG) – Jestem w nim zakochany. Duży, błyskawicznie robiący postępy guard, już teraz chętnie i dobrze broniący, o świetnej pracy stóp po obu stronach parkietu. Jak na 19 latka już teraz ma świetne czucie gry i szeroki przekrój umiejętności. Dobrze gra w picku, umie wykreować sobie pozycję, a także z niczego otworzyć rzut dla kolegi, bardzo dobrze podaje. Dodatkowo nieźle czuje floatery i mimo ograniczonego atletyzmu wygląda na to, że powinien dobrze kończyć w paint. Czego mu na teraz brakuje? O rzut się nie martwię, to element, który patrząc na jego technikę i skuteczność wolnych powinien dość łatwo opanować. Mam problem z jego atletyzmem i wybitną leworęcznością. Na razie to co ma wystarcza do mijania w stylu Jamesa Hardena mechaników z ligi niemieckiej: niby nie jest szybszy, niby nie jest silniejszy, a robi dwa kozły i nagle ma obrońcę na biodrze. Trudno to wytłumaczyć. Boję się jednak, że przy dużo lepszych i szybszych guardach NBA, którzy będą go kierunkowali cały czas na prawą rękę, nie będzie to wyglądało aż tak dobrze. Jeśli okaże się w warunkach najlepszej ligi świata wolnym rozgrywającym bez minięcia, to jego potencjał ograniczy się do bycia starterem spoza Top20 PG.

James Wiseman (C) – Fenomen fizyczny dorównujący atletyzmem Edwardsowi. W highlightach błyszczy, wygląda jak połączenie Bosha z Embiidem, jest większy, silniejszy, szybszy i bardziej skoczny od rówieśników. Zaskakująco dobrze panuje nad piłką i ma ładnie ułożony rzut. Z miejsca może być w NBA fantastycznym rollerem w picku, potencjalnym zagrożeniem w popie i dobrym, nowoczesnym obrońcą. Z drugiej strony, jest kompletną niewiadomą, nigdy nie grał przeciwko dorównującym sobie fizycznie rywalom i ma fatalną decyzyjność, możliwe, że jeszcze gorszą niż Edwards. Ma za to wyższą od niego podłogę i w najgorszym przypadku będzie starterem na lata dzięki atletyzmowi i rozmiarom. Pytanie czym jest w najlepszym przypadku? Jak ważny w NBA może być teraz klasyczny center? I najważniejsze: Czy Wiseman może być czymś więcej niż tym klasycznym centrem?

LaMelo Ball (PG) – Dla mnie to jest lepszy w koźle, mniej atletyczny Ben Simmons. Taki który nie broni, ale za to chętnie rzuca. Jedyny gracz w tym drafcie z absolutnie elitarną cechą nie wynikającą bezpośrednio z fantastycznego ciała: On naprawdę widzi wszystko i z miejsca będzie jednym z najlepiej podających graczy w lidze. Jest nieco wyższy niż Lonzo i jego wizja nie ogranicza się do rozrzucania piłki w kontrze i szybkich decyzji. W przeciwieństwie do brata świetnie czuje się także w pick and rollu, możesz oddać mu piłkę w ręce nawet jutro i koledzy z zespołu będą zachwyceni pozycjami jakie dla nich kreuje. Za to na pewno nie będą zachwyceni absolutnie kretyńskimi decyzjami rzutowymi jakie podejmuje. To jakie rzuty oddaje, to mogłoby zirytować nawet weterana przyzwyczajonego do wspólnej gry z Russellem Westbrookiem. Dodatkowo nigdy w karierze nawet nie próbował bronić i to po tej stronie parkietu rozstrzygnie się czy będzie po prostu pierwszopiątkowym rozgrywającym, czy też jednak gwiazdą ligi.

Tier 3, Potencjalni dobrzy starterzy w NBA:

Onyeka Okongwu (PF/C) – Może wyjść w pierwszej piątce meczu NBA nawet jutro i nie odstawać. Jest fantastyczny w obronie, jakby skrojony do współczesnej koszykówki. Kiedyś byłby uważany za zbyt niskiego centra, teraz jego mobilność wynikająca z nieco niższego wzrostu czyni z niego idealnego podkoszowego, który może switchować na guardów. Pod tym względem wygląda jak Bam Adebayo, do którego jest też dość podobny fizycznie. Problem w tym, że po drugiej stronie parkietu już nie wygląda tak okazale – powinien być dobrym rollerem w pick and rollu, ale czucie gry, rzut i timing przy ścięciach pozostawiają wiele do życzenia. Na ten moment jest tylko defensywnym centrem, niższym od wielu silnych skrzydłowych w tej lidze. Pytanie, czy będzie tak szybko rozwijał się w ataku, żeby zostać czymś więcej niż świetnym role playerem.

Devin Vassell (SG/SF) – Plug&play 3&D gracz. Mógłby wejść w pierwszej piątce Phoenix Suns zamiast Mikala Bridgesa i nikt by nie zauważył większej różnicy. W ataku ma świetny rzut i bardzo dobrze czuje grę, w obronie jest bardzo dobry zarówno 1 na 1 jak i zespołowo, dobrze zamykając linie podań. Prawdopodobnie nigdy nie będzie dobrym kreatorem co znacząco ogranicza jego potencjał, ale istnieje wersja rzeczywistości, w której staje się nieco gorszym Klayem Thompsonem. Jestem dużym fanem jego gry, powinien mieć długą i wysokopłatną karierę w NBA.

Isaac Okoro (SG/SF/PF) – Najlepszy obwodowy obrońca w drafcie. Przeciwnicy z konferencji w NCAA zgodnie twierdzili, że był dla nich najtrudniejszym matchupem. Jako obrońca jest zmorą, problemem jest tylko jego atak. Jak na razie nie umie w nim używać swojego fantastycznego ciała, jest potwornie surowy i nie umie rzucać. To się może zmienić jeśli trafi do cierpliwej organizacji, która ustawi jego rzut i będzie na niego konsekwentnie stawiać, mimo olewania przez obrońców. Kojarzy mi się pod tym względem trochę z większą wersją Luguentza Dorta i bardzo chciałbym, żeby trafił do Spurs.

Kira Lewis (PG) Bardzo młody jak na drugorocznego gracza, znakomity jako scorer, wątły co może być potężnym problemem w obronie, prawdopodobnie to docelowo zdobywający punkty guard z ławki w stylu Lou Williamsa. Był młodszy od większości pierwszoroczniaków w NCAA, a statystycznie był lepszy od nich wszystkich. Dodatkowo ma za pasem rok więcej doświadczenia na najwyższym poziomie akademickim. Jest szybki i łatwo dostaje się do obręczy ale właśnie tam pojawia się znowu problem z jego ciałem – mimo, że jest długi jak na guarda, nie ma masy, żeby skutecznie kończyć na kontakcie. Wydaje się stworzony do roli sixth mana i instant offense z ławki. Ma w sobie coś z Coby’ego White’a. Jeden z moich ulubieńców w tej klasie.

Tyrese Haliburton (PG/SG) Najlepsza głowa w tym roczniku. Świetny charakter. Ma nieprawdopodobnie wysokie boiskowe IQ. Myśleniem nadrabia jak może swoje braki w innych dziedzinach. Fantastycznie podaje, a korzystając z nietypowego kozła i inteligencji umie mijać pozornie dużo sprawniejszych guardów. Dzięki świetnemu czuciu gry i swoim rozmiarom, jest solidnym obrońcą zespołowym, mimo, że na dobre krycie 1 na 1 nie pozwala mu mocno przeciętny atletyzm. Ma też przedziwny rzut z klaty, pozornie wolny, ale bez tzw. dip co sprawia, że trudno go zablokować. A patrząc tylko w liczby, nie jak to wygląda, trzeba powiedzieć, że jest jednym z najlepszych snajperów w tej klasie. Mam z nim ogromny problem, skauci oceniają go na okolice Top5, ja sam widzę w nim mądrzejszego Spencera Dinwiddie z rzutem Shawna Mariona.

Patrick Williams (SF/PF) – Dla mnie to jest Jeff Green AD 2020. Fantastyczne ciało do gry, tak dobre jak Edwardsa i Wisemana. Jednak na ten moment ciało i atletyzm to jego jedyne umiejętności. Poza tym trochę rzuci, czasem poda, dobrze zbierze, zagra w post… wszystko to bez przekonania. Dziwi mnie ogromny hype na tego chłopaka, bo sam przyznam szczerze, że oglądając mecze jego zespołu nawet go nie zauważałem na boisku kiedy go na nim celowo nie szukałem. A jak już go znalazłem to kompletnie nie widziałem w nim pasji i miłości do gry. Jeśli nie trafi do jakiegoś programu fantastycznie rozwijającego tego typu graczy, np. Spurs lub Celtics, obawiam się, że ktoś potężnie wmoczy wybierając go w Top10. Obawiam się zwłaszcza, że mogą to być moi Pistons.

Tier 4, Potencjalni pewni gracze rotacyjni, uzupełnienia pierwszej piątki i rezerwowi w dużych minutach:

Aaron Nesmith (SG/SF) – Po mojemu to lepiej zbudowany i gorzej broniący czarny JJ Redick. Lub wariacja na temat Duncana Robinsona. Gość zapieprza po zasłonach jak wściekły, jest w ciągłym ruchu, absorbuje sobą całą obronę rywali, a przy tym do kontuzji trafiał ponad 52% za 3, oddając ponad 8 rzutów na mecz. Samo to powinno utrzymać go w okolicy loterii.

Saddiq Bey (SF/PF) – Umie tylko dwie rzeczy: Świetnie broni i świetnie rzuca za 3. Nigdy nie będzie niczym więcej niż role playerem typu 3&D, ale z drugiej strony możesz go wpuścić na boisko nawet dzisiaj z graczami NBA i być spokojny, że zrobi swoje. Fantastyczny gracz dla jakiegoś kontendera, który w ten sposób zdobędzie pewnego gracza do rotacji na lata, płacąc mu przez pierwsze 4 jakieś grosze.

Desmond Bane (SG/SF) gracz z fantastycznym rzutem, trafiał ponad 43% za 3 przy ponad 600 próbach w trakcie swojej kariery akademickiej, jednocześnie osiągając prawie 57% przy rzutach typu catch&shoot. Dodaj do tego przyzwoitą obronę, mądre podania i masz gracza w typie Wesa Matthewsa, ograniczonego przez atletyzm, ale zbudowanego od głowy.

Obi Toppin (PF/C) – W ataku nieco gorszy i słabszy fizycznie Amare, w obronie dużo gorszy Amare. A przecież Amare nie bronił. Toppin był już w NCAA zbyt wolny na krycie czwórek, a w warunkach NBA, przez przeciętne warunki fizyczne, nie może być piątką. Za to w ataku umie wszystko: efektowne wsady, gra w kontrze, face up, post up, roll i pop w picku, wykorzystywanie mismatchy… Na ten moment widzę go jednak tylko jako rezerwowego w NBA, gracza zbyt jednowymiarowego na pierwszą piątkę. Niestety ofensywny podkoszowy, którzy poza zdobywaniem punktów niewiele więcej umie to w tej lidze towar, którego podaż znacznie przewyższa popyt. Uważam że może być w próżni lepszy niż połowa Tieru 3, ale jednocześnie po prostu nie być zbyt użytecznym graczem w warunkach NBA.

Josh Green (SF)– Długoręki niski skrzydłowy, z nieefektywnym rzutem. Bardzo dobrze broni i docelowo powinien być go-to obrońcą na pozycje 1-4. Dobrze ścina, gra na kontakcie, lubi fizyczną grę, ciągle w ruchu. Wydaje mi się, że może pójść zaskakująco wysoko jeśli jakiś team uwierzy w możliwość naprawienia jego rzutu.

Leandro Bolmaro (SF) Ma już za sobą rok gry z dorosłymi na najwyższym poziomie w Barcelonie. Jest dynamiczny, silny, sprawny i bardzo dobrze czyta grę po obu stronach parkietu, generując dzięki temu sporo asyst i przechwytów. Pytaniem przy nim jest rzut, ale zespołom NBA nic nie szkodzi zostawić go na rok-dwa w Hiszpanii, gdzie będzie mógł trenować ten element, jednocześnie nabierając doświadczenia w poważnej koszykówce. Najbardziej prawdopodobny draft&stash w tegorocznym drafcie.

Tyrell Terry (PG/SG) – wygląda momentami jak mini Steph Curry minus magia w koźle. Nie mam pojęcia do czego go to doprowadzi, ale to na teraz jest materiał na rezerwowego guarda w typie instant offense. Jeśli na poziomie NBA będzie dalej tak łatwo kreował sobie rzut jak na uczelni, może nagle objawić się jako starter, lepsza wersja DJa Augustina.

Deni Avdija (SF/PF) – polaryzujący gracz, ale dla mnie to po prostu nieco bardziej mobilny Dario Saric lub nieco większy Cedi Osman. Wydaje mi się, że jest niewielka szansa na to, że stanie się dobrym starterem w lidze, ale równie niewielka, na to, że nie będzie łapał się do rotacji. Może skończyć jak Nikola Mirotic i po latach gry jako lubiany role player wybierze karierę wielkiej gwiazdy w Europie.

Aleksej Pokusevski (SF/PF/C) – 7-footer ważący tyle co moja lewa noga. Boję się, że jak ktoś kichnie w pierwszym rzędzie to może go zwiać z parkietu, ale z drugiej strony… mięśnie zawsze można zbudować, a masy, zwłaszcza na suplementach dostępnych w NBA, nabrać. Pokusevski ma niewiarygodny skill set przy tym wzroście, świetnie kozłuje, rzuca, ma dobrą wizję gry… i grał całą karierę przeciwko informatykom i uczniom szkół katolickich. Zostanie wybrany w tym drafcie tylko dzięki temu, że już jeden taki dzieciak stał się supergwiazdą i nazywa się Giannis Antetokounmpo. Tym co go jednak różni od Greka jest kompletny brak atletyzmu i przez to wydaje mi się, że za 3 lata już go nie będzie w lidze. Z drugiej strony, gdyby odpalił, może okazać się najlepszym zawodnikiem z tego draftu. Daję na to z 5% szans… to jednak wciąż na tyle dużo, że poważnie myślałem nad nim w kontekście Tieru 3.

Jalen Smith (PF/C) – kojarzy mi się z lepiej broniącym Thomasem Bryantem. Jest niezły grając z pomocy, ma feeling i umiejętności w tej kwestii, ale jako główny obrońca jest za słaby, żeby kryć bigmanów w post, a za wolny na stopach, żeby switchować na guardów. W ataku to pełen pakiet minus atletyzm: dobre ręce, niezły rzut, dobrze atakuje obręcz i zbiera w ataku. Już jest bronią zarówno w pick and rollu jak i w pick and pop. Powinien wykroić sobie niezłą rolę w NBA jako klasyczny stretch 4/5. Ale wątpię, żeby stał się czymś więcej.

Paul Reed (PF/C) – Dla mnie to najlepszy podkoszowy obrońca w tym drafcie. W ataku dość surowy ale mądry, w obronie może swobodnie kryć wszystkie 5 pozycji. Chętnie wziąłbym go do swojego zespołu i sprawdził co można z niego zrobić na bazie tej fenomenalnej obrony.

Precious Achiuwa (PF/C) – dla mnie to dużo lepiej broniący Kenneth Faried albo Brandon Clarke dla ubogich, bez floatera, bez podstaw i boiskowego IQ. Zahaczy się w NBA bo powinien być w stanie w ataku grać rollującego centra a w obronie kryć trzy, może nawet cztery pozycje. Mam wrażenie, że będzie solidnym 3-4 podkoszowym w rotacji klubu NBA, bez szans na cokolwiek więcej. Choć to inny profil gracza, jego potencjalna rola kojarzy mi się mocno z Edem Davisem.

Tyrese Maxey (SG) – coś mnie w nim odrzuca, ale to baller. Kiedy mu idzie, potrafi pociągnąć za sobą całą drużynę i zdominować mecz. Umie zdobywać punkty z każdej pozycji i jeśli miałbym go jakoś opisać to jako niepodającego Kyle’a Lowrego.

Abdoulaye N’Doye – (SG/SF) – Bardzo atletyczny, wysoki guard (6’7), który ma talent do podań i coraz lepiej rzuca. To co jednak w nim krzyczy „gracz NBA” to monstrualny wingspan 7’3. Niemal pewny kandydat do draft&stash, bardzo surowy, ale z olbrzymim upside.

Tier 5, Potencjalni rezerwowi, z rolą w NBA:
Vernon Carey Jr. (C) – oldskulowy ofensywny center w typie Jahlila Okafora, w którym nie byłoby kompletnie nic ciekawego, gdyby nie jedna rzecz: w NCAA był misiem tłuścioszkiem, ale koronalokaut wykorzystał na przebudowanie swojego ciała. Nabrał mięśni, schudł kilkanaście kilo i nagle na workoutach zaskakuje skautów swoją mobilnością i dobrym rzutem. Może zostać wybrany zaskakująco wysoko lub przeciwnie: tak nisko, że za kilka lat oglądając jak gra 20-25 min z ławki na mecz będziemy się dziwili jakim cudem nikt nie wziął go wcześniej.

Udoka Azubuike (C)– wygląda jak dużo mniej surowy DeAndre Jordan z początków kariery. Wielki, skoczny i silny, do tego ma trochę ruchów w post i fajny ogar boiskowy. Czemu tak nisko? Jest dość kontuzjogenny i w NCAA spędził pełne 4 lata. Do tego w co najmniej jednym miejscu czytałem, że są pewne podejrzenia co do jego wieku.

Jaden McDaniels (SF/PF/C) – strasznie hajpowany gracz z poziomu liceum, który kompletnie dał ciała w NCAA. Mam go tutaj za czysty talent, wciąż zauważany przez drużyny NBA, ale istnieje spore ryzyko, że za kilka lat będzie gwiazdą w Chinach.

Malachi Flynn – bardzo mądry i ogarnięty potencjalny rezerwowy rozgrywający na lata, w typie lepszego TJa McConnella. Ograniczony atletyzm i rozmiar nie pozwolą mu na wiele więcej, ale nie powinien być też niczym mniej.

RJ Hampton – jeszcze rok temu typowany do Top3 draftu, po rozczarowującym sezonie w Australii zaczął mocno spadać w mockach. Jest wściekle atletyczny, szybki i ekcplozywny i jeśli uda mu się naprawić rzut, nad czym podobno ciężko pracuje, może okazać się za 2-3 lata stealem tego draftu. Lekko poza radarem, ale wciąż z dużym potencjałem.

Cole Anthony – bardzo stary jak na pierwszoroczniaka, starszy np. od drugorocznego Lewisa, był bardzo hajpowany kiedy przychodził do NCAA. Na teraz wygląda na to, że kiedy zaczął grać z rówieśnikami jego przewaga zniknęła i zamiast all around prospektu dostaliśmy dużo bardziej atletycznego Carsena Edwardsa. Jestem szalenie ciekaw jak poradzi sobie na kolejnym poziomie, czy dalej będzie umiał tak dobrze kończyć na kontakcie – to właściwie jedyna umiejętność, która naprawdę wyróżniała go w NCAA.

Immanuel Quickley – guard z dobrym rzutem i pterodaktylim zasięgiem ramion, potencjalnie bardzo dobry obrońca. Jest mało atletyczny i kompletnie głupieje jak się dostanie do paint, słabiutko tam kończąc. Mam słabość do takich graczy, trochę przypomina mi Wade’a Baldwina, w którego też wierzyłem. Na szczęście, podobno jest od niego mądrzejszy.

DeVon Dotson – lepiej zbudowany Ish Smith z nastawieniem młodego Erica Bledsoe, fantastycznie mija w prawo i ma pierdolnięcie w pierwszym kroku, z kozła. Mija ludzi w ten sposób jeden na jeden bez zasłony. Ma też mankamenty takie jak Ish: niepewny rzut, jest na tyle mały, że drużyny będą go atakować w obronie, jak dobrych by podstaw nie miał, a także póki co nie wyróżnia się jako podający – potrafi wykreować kolegę ale nie są to podania wywołujące opad szczęki. Tak czy siak, powinien być dobrym backupem w NBA i w trakcie Draft Combine otworzył wszystkim oczy – jest naprawdę niewiarygodnie szybki.

Jay Scrubb – gwiazda workoutów, gość znikąd, miał dopiero w nadchodzącym sezonie przenieść się na poważną uczelnię, do Louisville, ale nagle zdecydował się na draft i teraz wygląda na kogoś kto może po cichutku zakraść się do pierwszej rundy, a potem do rotacji klubu NBA. Mocno mu kibicuję, choć jak spojrzysz na jego dostępne taśmy to widać że grał przeciwko uczniom klas mat-fiz.

Tier 6, Większość odpadnie, ale ktoś może się wybić:
Tyler Bey, Robert Woodard II, Jordan Nwora, Cassius Stanley, Reggie Perry, Karim Mane, Zeke Nnaji, Xavier Tillman, Payton Pritchard, Grant Riller, Nico Mannion, Daniel Oturu,

Killian Tillie, Ty-Shon Alexander, Isaiah Stewart, Abdulaye N’Doye, Theo Maledon, Cassius Winston, Sam Merrill, Yam Madar, Isaiah Joe, Tre Jones, Mamadi Diakite

Mock Draft

  1. Minnesota Timberwolves – Anthony Edwards

Wszystko wskazuje na to, że Wolves jeśli nie przehandlują picku sięgną po prostu po najlepszy możliwy talent, z pozycji gdzie mają największą potrzebę. W konsekwencji Edwards jest tu najbardziej naturalnym wyborem. Dużo słyszy się przy Wolves o LaMelo, ale wydaje mi się, że byłoby to z ich strony mocne przekombinowanie z racji na jego fatalne dopasowanie do DARa i KATa.

  1. Golden State Warriors – James Wiseman

Kibicuję temu wyborowi odkąd okazało się, że Warriors mają pick w top3. Wydaje mi się mocno wątpliwe, że będą wybierali w tym miejscu, ale jeśli jednak tak się stanie, nie mogliby sobie wyobrazić lepiej pasującego do nich gracza z draftu, a Wiseman nie mógłby wyobrazić sobie zespołu, w którym miałby lepsze warunki do rozwoju.

  1. Charlotte Hornets – Onyeka Okongwu

Hornets desperacko potrzebują podkoszowego i mają nadmiar guardów. To może spowodować, że odpuszczą sobie wybór LaMelo i zamieszanie wokół niego, a zamiast tego pójdą w dużo pewniejszego Okongwu, który idealnie pasuje do ich młodego core. Tak dobry obrońca powinien spokojnie łatać błędy podejrzanego defensywnie obwodu. Pytanie co ze stopą Onyeki, bo to nowa gorąca plotka, która może wszystko zmienić.

  1. Chicago Bulls – LaMelo Ball

Jeśli LaMelo spadnie aż tutaj, to będzie no-brainer dla Chicago. Byki desperacko potrzebują dobrze podającego guarda i podobno gotowe są handlować w górę draftu, żeby go pozyskać. Ball dzięki swojemu wzrostowi powinien świetnie się komponować na obwodzie z Cobym White’m, a Wendell Carter Jr i Lauri Markkanen powinni odżyć dzięki jego wymierzonym idealnie w punkt asystom.

  1. Cleveland Cavaliers – Deni Avdija

Jeśli Cavs mogą coś spieprzyć to na pewno to zrobią, stąd wybór Deniego tak wysoko wydaje się w ich przypadku naturalny. Dla drużyny mającej w składzie dwóch ballhogów na obwodzie, dwóch podobnych centrów pod koszem i dwóch silnych skrzydłowych, którzy chętnie robią za ofensywny hub, oczywistym kolejnym krokiem będzie dodanie do składu lepszej wersji Cediego Osmana.

  1. Atlanta Hawks – Devin Vassell

Hawks jak wody potrzebują rzetelnych skrzydłowych na obie strony parkietu. Devin Vassell już teraz może być lepszym graczem niż Hunter i Reddish razem wzięci. W obronie powinien pomóc osamotnionemu defensywnie Clintowi Capeli, a w ataku jego umiejętność gry bez piłki powinna idealnie pasować do czwórki Young-Huerter-Collins-Capela.

  1. Detroit Pistons – Patrick Williams

Troy Weaver podobno jest tym człowiekiem, przez którego w ostatnich latach Thunder w ciemno brali w draftach długorękich surowych atletów. Brak pasji w oczach Patricka Williamsa pewnie skończy się draftowym niewypałem, ale istnieje wersja rzeczywistości, w której za 5 lat od teraz jest najlepszym graczem tej klasy. Mało prawdopodobna, ale zawsze to więcej niż żenujący brak talentu i nadziei w składzie Pistons.

  1. New York Knicks – Obi Toppin

GM Knicks rekrutował Toppina do swojej agencji zanim się przebranżowił. Dodatkowo Obi ma pewnie największe szanse na rookie of the year i swoją nie-defensywą tylko pomoże Nowemu Jorkowi w kolejnym roku tankowania. Tym samym Knicks mogą zjeść ciastko – zadowolić kibiców i mieć ciastko – pozostać jedną z najgorszych drużyn w NBA. Jak dla mnie win-win.

  1. Washington Wizards – Killian Hayes

Jeśli do Wizards nie spadnie żaden z dwójki Wiseman/Okongwu, mogą chcieć wybrać najlepszy dostępny talent i guarda, który może grać i z Wallem i z Bealem, a czasem nawet z obydwoma. Właśnie tym jest Hayes.

  1. Phoenix Suns – Tyrese Haliburton

Dla goniących playoffy Suns, gotowy do gry od zaraz Haliburton będzie idealnym dopasowaniem. Nie wątpię, że jeśli do nich spadnie wybiorą go w pierwszej sekundzie swojej tury. Może grać z Paulem, Bookerem, z nimi dwoma, a także bez żadnego z nich. Nie potrzebuje piłki, żeby być efektywnym, ale jednocześnie może być Twoim głównym ballhandlerem, zwłaszcza w rezerwowych lineupach. Fantastyczny wybór dla drużyny walczącej „o coś”.

  1. San Antonio Spurs – Isaac Okoro

Okoro to projekt, już teraz długoręki, świetny obrońca, do którego największym zarzutem jest słaby rzut. Coś Ci to przypomina? Podobno nic dwa razy się nie zdarza, ale można próbować.

  1. Sacramento Kings – Saddiq Bey

Duet Fox-Bagley potrzebuje obok siebie przede wszystkim już teraz gotowego do gry wingmana w typie 3&D. Najlepiej takiego nie potrzebującego piłki, żeby na boisku zmieścił się jeszcze Hield… No to proszę, o to on.

  1. New Orlean Pelicans – Jalen Smith

Pelicans w trybie zbierania assetów prawdopodobnie po prostu wezmą gracza który powinien najlepiej w przyszłości pasować do Ziona. Dokładnie kimś takim jest klasyczny stretch-big w osobie Smitha.

  1. Boston Celtics – Kira Lewis

Płytka rotacja Celtics potrzebuje wzmocnień na każdej pozycji i wydaje się, że mogący dawać ofensywne impulsy z ławki Lewis to ktoś, kto szybko zyska uznanie w oczach Stevensa i fanów.

  1. Orlando Magic – Aleksey Pokusevski

Magic podobno chcą szukać tak zwanych swing-players i zamierzają zaryzykować. Pokusevski to bilet do loterii z ogromną nagrodą, tyle że szansa na jej wylosowanie jest względnie mała. Dodatkowo idealnie wpasowuje się w stereotyp gracza wybieranego przez Magic, mając wszystkie trzy poszukiwane przez nich cechy: 1. Jest długi 2. Jest surowy 3. Jest długi.

  1. Houston Rockets – Tyrell Terry

Po odejściu Hardena i Westbrooka Rockets będą potrzebowali w składzie szczypty ekscytacji. Dodanie gracza, który w lepszy dzień może wyglądać jak mini-Curry i rzucić w losową noc 36 punktów przy 8/13 za trzy może być właśnie tym.

  1. Minnesota Timberwolves – Tyrese Maxey

Wolves muszą szukać punktów z pozycji skrzydłowych i punktów z ławki. Maxey wygląda na gracza, który powinien dawać im z ławki punkty ze skrzydła.

  1. Dallas Mavericks – Desmond Bane

Stary Wes Matthews u schyłku kariery doskonale się w Mavs sprawdzał, czas więc na młodego. Trudno wyobrazić sobie lepiej pasującego do Doncica gracza niż niepotrzebujący piłki świetny strzelec, który do tego dobrze broni i chętnie dzieli się piłką.

  1. Brooklyn Nets – Josh Green

Nets z Irvingiem i Durantem, czy pozyskają Hardena czy nie, będą potrzebowali do tego składu dobrych obrońców. Green z miejsca może wejść do NBA i bronić najlepszych graczy 2-3 rywali, switchując też na 1 i 4.

  1. Miami Heat – RJ Hampton

Wściekle atletyczny skrzydłowy z problematycznym rzutem brzmi jak idealny materiał do przetworzenia w Gracza w fabryce skrzydłowych Erica Spoelstry.

  1. Philadelphia 76ers – Aaron Nesmith

Czego potrzebują Sixers? Spacingu. Czego chce Morey? Efektywnych rzutów. Co mogą za kolegów nadrobić Simmons z Embiidem? Obronę. Enter: Aaron Nesmith.

  1. Denver Nuggets – Leandro Bolmaro

Bardzo ciekawy gracz z europejskich parkietów, który prawdopodobnie jeszcze rok-dwa zostanie w Hiszpanii. Klasyczny wybór Rafała Jucia i Denver Nuggets.

  1. New York Knicks – Cole Anthony

Podobny case jak Toppina – powinien przynieść do MSG dużo punktów, emocji i hype’u, jednocześnie nie przynosząc zwycięstw.

  1. New Orlean Pelicans – Abdoulaye N’Doye

Pelicans mają tylu młodych w składzie, że mogą spokojnie poświęcić ten pick za największy dostępny talent w typie draft&stash. Nie jestem pewien czy N’Doye kiedykolwiek zagra w NBA, ale na pewno warto zaryzykować jego wybór z 24. Pickiem.

  1. Oklahoma City Thunder – Jaden McDaniels

Długi atleta, który w liceum uważany był za jeden z najlepszych talentów tej klasy. Sam Presti ma historię sięgania po takich ryzykowanych graczy (Darius Bazley żeby daleko nie szukać) i wydaje się, że teraz też chętnie wykona taki ruch.

  1. Boston Celtics – Paul Reed

Bostonowi przydadzą się obrońcy, gracze mądrzy i podkoszowi. Reed to wszyscy trzej naraz.

  1. Utah Jazz – Devon Dotson

Utah Jazz przesuwają ostatnio balans w swojej grze w stronę ataku. Dotson może stworzyć zabójcze ofensywne combo z ławki w parze z Jordanem Clarksonem.

  1. Oklahoma City Thunder – Udoka Azubuike

Sam Presti może chcieć z tym wyborem wzmocnić pozycję centra, zwłaszcza że otwarcie handluje Stevenem Adamsem, a Nerlens Noel, no cóż, po prostu ssie. Gracz wyglądający jak młody DeAndre Jordan powinien być dla niego bardzo intrygujący.

  1. Toronto Raptors – Jay Scrubb

Raptors szukają swoich przewag tam gdzie inni nawet nie patrzą. Scrubb może być takim niekonwencjonalnym rozwiązaniem, zawodnikiem spoza radaru na którego wyczyny będziemy patrzeć z szeroko otwartymi oczami w drugiej połowie sezonu.

  1. Boston Celtics – Vernon Carey

Center mogący grać w post, z zaskakująco solidnym rzutem, który do tego pokazał fantastyczną etykę pracy przebudowując swoje ciało w trakcie koronalokautu. Wydaje się, że właśnie takiego taniego gracza na ławkę mogą w tym momencie potrzebować Celtics.

Ufff!

Miłego oglądania!

Tekst: Maciej „Wooden” Staszewski.

1 comment on “Zapowiedź draftu 2020: Big Board, Mock

  1. Tato

    Tak sobie czytam i mysle…co sie stalo z polszczyzna Karola? Nic sie nie stalo (Polacy! Nic sie nie stalo ;)) !

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.