Zarapował dla zmarłego ojca


Na początku czerwca, w wieku ledwie 52 lat zmarł Orlando Woolridge. Dla fanów NBA z nieco dłuższym stażem jest to postać bardzo dobrze znana. Tym, którzy słyszą o nim po raz pierwszy polecam przejrzeć mixy na jego temat na YT – warto. Swego czasu z młodym Michaelem Jordanem tworzyli duet znany jako "Net Busters" – chyba nietrudno zgadnąć dlaczego (tym, którzy nie widzieli).

http://thebiglead.fantasysportsven.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2012/06/Screen-Shot-2012-06-01-at-10.26.06-AM.png

Woolridge trafił do NBA z 6 numerem draftu 1981 roku. Wybrali go Bulls. W sezonie 1984-85 notował blisko 23 punkty na mecz. Przy 28 debiutującego w lidze Jordana, był to piorunujący "one-two punch". Woolridge od kilku lat zmagał się z poważnymi problemami z sercem, na tyle poważnymi że jego najbliżsi marzyli by dożył do 55 lat. Nie dożył…
Orlando spędził w NBA 13 sezonów. Po pięciu latach w Chicago na dwa przeniósł się do New Jersey. Kolejne dwa zagrał dla Lakers, potem po jednym sezonie w Denver przeniósł się do Detroit. Tam spędzi sezon z kawałkiem by na ledwie 8 meczów założyć koszulkę Bucks. Karierę w NBA skończył w 1994 roku jako gracz 76ers.
Tyle wstępu.
Syn Orlando, niejaki Renaldo Woolridge (22 lata) gra w NCAA (USC) a poza tym rapuje.
Po śmierci ojca nagrał ten oto kawałek. Choćby i z tego materiału możecie przekonać się jakiej klasy był to atleta (jeśli nie widzieliście wcześniej).

W 1985 roku Woolridge wziął udział (i bynajmniej nie był tłem wydarzeń) w być może najsilniej obsadzonym konkursie wsadów w historii (najsilniej obsadzonym nie najlepszym, bo najlepszy był ten). Jego rywalami byli m.in. Michael Jordan, Clyde Drexler, Dominique Wilkins i Julius Erving.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.