Zielony pociąg bez maszynisty jedzie dalej

Zakończona minionej nocy seria Boston Celtics – Chicago Bulls nie był tradycyjnym pojedynkiem "dwójki" z "siódemką" gdzie przewaga wyżej rozstawionej ekipy zarysowuje się od początku do końca rywalizacji. Było to niesamowicie wyrównane starcie godnych siebie drużyn i jak przypuszcza super strzelec dystansowy Celtów Eddie House, kibice którzy zapłacili za oglądanie meczów pewnie mają poczucie dobrze wydanych pieniędzy.

Siedem pasjonujących meczów, niesamowitej, zaciętej serii. W związku z tym siedem rzeczy, które z niej zapamiętam.

* Seria zakończyła się dopiero po 7 meczach a każdy z nich trwał średnio nie 48 a 53 minuty! Nigdy wcześniej w historii play-offs nie było aż tylu ekstra sesji.

* Rajon Rondo i Derick Rose to talenty pierwszej wody. Jeśli nadal będą rozwijać się tak się rozwijają to możemy być świadkami takich serii i takich pojedynków przez najbliższe lata a reprezentacja Stanów Zjednoczonych może być spokojna jeśli chodzi o obsadzenie pozycji rozgrywającego. Rondo w serii z Bulls osiągnął szalone statystyki (19.4 punktu, 9.2 zbiórki, 11.6 asysty i 2.8 przechwytu) a debiutant Rose niewiele gorsze (19.7 punktu, 6.3 zbiórki, 6.4 asysty)

* Zaimponował mi Kendrick Perkins. Widać, że ten ciągle młody jak na centra chłopak (rocznik 1984) jest pojętnym uczniem Kevina Garnetta. Pod nieobecność swojego mentora zadomowił się w pomalowanym na obu końcach parkietu. Średnie z Bulls: 13.3 punktu, 11.6 zbiórki i 3 bloki. Przyjdzie czas na jego udział w All-Star może nawet i reprezentację.

* Ray Ray po fatalnym meczu otwarcia potrafił się odbudować. I to jak! Już w kolejnym dał wygraną Celtom niesamowitym rzutem za 3 przez ręce Noah. Średnie w serii 23.5 punktu, prawie 47% za 3, 92% z osobistych no i ten niesamowity mecz, w którym rzucił 51 punktów (9×3). Trzydziestoczteroletni już Allen pokazuje, że odpowiedni tryb życia, wzorowe podejście do treningu pozwalają na utrzymanie ciała w imponującej formie (zwróćcie uwagę na rzeźbę jego mięśni – można by uczyć się anatomii na jej przykładzie).

* Ben Gordon walczył o zwycięstwa dla Bulls ale także o jak najlepszy kontrakt. Średnia 24,3 punktu na mecz w serii, niesamowite i ważne rzuty bez wątpienia pomogą mu na podjęcie negocjacji kontraktowych z wyższego pułapu. A B.G. się ceni – odrzucił $50 mln płatne w pięć lat licząc na $20-30 więcej. Czy seria z Celtami da mu to czego chce? Raczej tak. Czy w koszulce Chicago? Ciężko powiedzieć.

* Glen "Baby" Davis. Ponad 18 punktów na mecz (o 11 więcej niż w sezonie regularnym), pewny rzut z półdystansu jak na gracza podkoszowego. Stara się jak może wypełnić lukę a raczej wyrwę po Garnecie. W obronie brakuje mu jeszcze bardzo dużo ale w ataku już dziś Rajon Rondo bez obaw może posyłać piłki w jego kierunku.

* Zaimponowali mi też młodzi Bulls. Postawili mistrzom trudne warunki gry i z optymizmem mogą patrzeć w przyszłość o ile uda im się utrzymać skład w podobnej postaci. Ściągnięcie Millera i Salmonsa – strzał w 10. Coach Del Negro musi jeszcze nabrać play-offowego doświadczenia ale już widać, że ma pomysł na ten zespół. Przegrali w tym roku ale z podniesionym czołem mogą czekać na kolejny (być może przełomowy w ich wykonaniu) sezon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.