MVP FAQ: Przedwiosenne porządki

Pogadaliśmy

Dawno nie bawiliśmy się w przepytywanki spod znaku MVP FAQ,
ale wróciliśmy do tego zwyczaju by podsumować po-all-starowe wydarzenia w
lidze NBA.

 

1. Który deadline’owy trade podobał Ci się najbardziej?

Michał Kajzerek: Bucks i Thunder odrobili pracę
domową i wyglądają nieźle w bilansach podsumowujących trade-deadline,
jednak pozostaję ogromnym fanem Arrona Afflalo i w moim przekonaniu,
pozyskanie tego gracza przez Portland Trail Blazers może mieć kluczowe
znaczenie dla szans zespołu już w play-offach. Myślę, że taki właśnie
był zamiar, gdy Olshey zdecydował się po niego sięgnąć. W Denver Afflalo
brakowało motywacji, był wyraźnie zmęczony tą nijaką sytuacją. Transfer
może odświeżyć jego sezon, przedstawić konkretny cel i co najważniejsze
– zapewnić Afflalo pracę w kolektywie. Dla jego kariery to coś naprawdę
dużego, bo mając 29 lat, zapewne coraz bardziej skłania się ku grze w
środowisku nastawionym na głębokie play-offy. Bardzo fajny trade dla
niego.

Karol Śliwa: Pozyskanie Gorana Dragica (w pakiecie z
bratem Zoranem) przez Miami Heat w zamian za „czapkę gruszek”. Ta
wymiana była taka riley’owska, że cały czas śmieję się na myśl o niej.
Na kilkanaście godzin przed zamknięciem okna transferowego, różne kluby
dawały Suns całkiem ciekawe propozycje za ich rozgrywającego. Aż w końcu
pojawił się Brylantynowy Pat położył na stole Danny’ego Grangera,
Justina Hamiltona, Johna Salmonsa oraz dwa wybory w I rundzie draftu i
wyszedł… Nie wiem jak to zrobił, ale Suns się zgodzili. W tej wymianie
nie ma żadnych dodatkowych historii. Granger z jednym zdrowym kolanem,
gość który jedną nogą jest już poza NBA, biały center i dwa wybory,
które najprawdopodobniej nie będą loteryjne. Osobną kwestią pozostaje
pytanie czy Dragic będzie latem wart $100mln płatnych w pięć lat. Śmiem
twierdzić, że nie ale w kwestii czysto sportowej ta wymiana jest
zbrodniczo nierówna.

Piotr Zarychta: Zdecydowanie ten Milwaukee Bucks. Na
razie jeszcze Michael Carter-Williams nie gra, ale oddali gracza prawie
na poziomie All-Star, któremu jednak kończy się za chwilę kontrakt i
któremu trzeba byłoby zapłacić spore pieniądze, a w zamian dostają
najlepszego debiutanta poprzedniego sezonu, który pod względem
rozgrywania wydaje się lepszy od Knighta, do tego jest tańszy. Przy tym
dostali jeszcze środkowego Milesa Plumlee i Tylera Ennisa. Więc nie
dość, że nie przepłacą rozgrywającego, to rozszerzyli rotację.

 

2. Kto będzie „rycerzem wiosny” – zespołem, który najlepiej wypadnie w drugiej połowie sezonu?

Michał Kajzerek: Zdecydowanie Detroit Pistons. Z
nowym rozgrywającym będą walczyć o play-offy tak samo, jak walczyli o
swoją twarz zaraz po wytransferowaniu Josha Smitha. To już jest bardzo
fun-to-watch zespół, a z Reggie’im Jacksonem prowadzącym grę może być
jeszcze ciekawiej. Stan Van Gundy zaczyna powoli układać sobie drużynę i
to zwiastuje wiele ciekawych rzeczy we wschodniej konferencji. Prawa
strona mapy potrzebuje takich walczących ekip jak Bucks czy Pistons, bo
to ratuje jej wizerunek względem zachodu. Natomiast progres w przypadku
Tłoków zwiastuje ciekawy off-season dla tego zespołu. Potrzebują jeszcze
kilku gruntownych usprawnień, aby włączyć się do walki z czołówką.

Karol Śliwa: Oklahoma Thunder. Bardzo podobały mi
się ich ruchy kadrowe. Właściwie, to wzmocnili się na wszystkich
pozycjach, na których mieli braki. I to była pewna nowość w stosunku do
lat ubiegłych, kiedy zarząd klubu nie potrafił dodać talentu do pomocy
Durantowi i Westbrookowi. Resztki po Kendricku Perkinsie wymienili na
niezłego Enesa Kantera, udało im się dobrze wymienić Reggie’ego Jacksona
– D.J. Augustin to nadal młody, dobrej klasy rozgrywający. Kyle Singler
– prawdopodobnie najmniej docenianym element tej wymiany – może być
bardzo przydatny w rotacji Thunder. Nawet Steve Novak może się przydać w
play-offach do rozciągania obrony rywali. Pamiętając o wcześniejszej
wymianie z udziałem Diona Waitersa, obecny skład Thunder wygląda
naprawdę imponująco. Trudno doszukać się w nim teraz słabych punktów.

Piotr Zarychta: Oklahoma City Thunder. Russell
Westbrook jest w niesamowitym gazie, do tego Sam Presti dołożył mu
zawodników do gry i nie przeszkadza w tym nawet kontuzjowany Kevin
Durant. Chcą gonić wszystkich i przegonić wszystkich, więc każda wygrana
jest dla nich na wagę złota. Na pewno nie chcą trafić na Warriors, jak
się uda to też nie na Grizzlies. Będą zatem szukali szóstego miejsca jak
wody na pustyni.

 

3. Gdyby już dziś wręczano nagrody indywidualne, komu przyznałbyś tytuł MVP?

Michał Kajzerek: Tego typu nagrody trafiają do rąk
graczy ekip z czołówki, więc w tym momencie waham się pomiędzy Stephenem
Currym i Jamesem Hardenem. Przyczyny proceduralne, czyli ciągła walka o
play-offy, na razie stawiają Russella Westbrooka w sytuacji, która go
nie faworyzuje, ale nie da się ukryć, że na tym etapie rozgrywek to PG
Thunder gra jak najbardziej wartościowy gracz w NBA. Nie objawia się to
tylko i wyłącznie w jego indywidualnych wyczynach, ale po prostu lepszej
grze całej drużyny, gdy Russ jest na parkiecie. Z perspektywy całego
sezonu jestem skłonny postawić na Curry’ego.

Karol Śliwa: James Harden. Napisałem to już wiele
tygodni temu (na przykład 1 stycznia na FB) i cały czas się tego trzymam. Harden rozgrywa niesamowity
sezon. Już w minione wakacje zapowiedział, że będzie najlepszym
zawodnikiem NBA w tych rozgrywkach. Wtedy wydawało się, że być może
stawia sobie poprzeczkę zbyt wysoko, ale wygląda na to, że wiedział co
mówi. Jest pierwszym strzelcem ligi (27.3), jest jedenasty w asystach
(6.8) oraz trzeci w przechwytach (2). Do tego notuje średnio 5.8
zbiórki. Rockets z bilansem 38-18 są trzecią siłą Zachodu. Kontuzje w
ekipie z Houston (Dwight Howard zagrał tylko w 32 meczach, Terrence
Jones w 13) sprawiają, że w większości przypadków to na Hardenie
spoczywa odpowiedzialność za dostarczanie punktów. Do tej pory rzadko
zawodzi. 25 razy przekraczał próg 30, sześć razy 40 punktów. Momentami
wręcz ośmiesza defensorów rywali. Nie sposób kryć go 1×1 bo potrafi
zdobywać punkty na bardzo wiele sposobów. Jego najsilniejsi rywale po tę
nagrodę to: Steph Curry (Warrios są najlepsi w NBA ale Curry ma wokół
siebie lepszych partnerów. Indywidualne statystyki ma gorsze niż
Harden), Russell Westbrook (Russ powtarza scenariusz sprzed roku, kiedy
to K.D. ciągnął Thunder pod nieobecność kontuzjowanego Westbrooka i
ostatecznie zgarnął MVP sezonu. Teraz role się odwróciły ale Oklahomie
brakuje wygranych meczów. Jeśli Westbrook będzie grał jak do tej pory a
drużyna będzie piąć się w górę tabeli, głosowanie na MVP tego sezonu
będzie bardzo trudną do rozstrzygnięcia sprawą) i LeBron James
(pomijając indywidualne liczby, które cały czas są na poziomie MVP,
James po prostu gra gorzej niż w latach poprzednich. Na pewno nie jest
to poziom, o którym można by powiedzieć „najlepszy gracz w NBA”. Cavs
pod wodzą swojego lidera musieliby zaliczyć jakiś szalony run, żeby
można było mówić o nim jako MVP tych rozgrywek).

Piotr Zarychta: Na dzisiaj ja bym wręczył właśnie Westbrookowi. Ale jako że przyznają ją dziennikarze w USA, to obstawiam Stephena Curry’ego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.