Zawsze Merry Christmas, nigdy Happy Holidays

Zjadłem dużo różnych rzeczy w Boże Narodzenie. Trend zacząłem w Wigilię i kontynuuję go do dziś. W zasadzie to tak wygląda większość mojego roku. Różnicę stanowi jedynie większy udział uszek i barszczu w spożywanym pokarmie. Kalorie, dodatkowe kilogramy? Nie, nie przy tym trybie życia. Tam gdzie jest spalanie, tam jest zapotrzebowanie na energię. To takie proste. Zawsze mi żal tych, którzy całe życie się odchudzają, cały czas są na jakiejś diecie a efektów jak nie było tak nie ma. To musi być frustrujące. Siostra mojego kolegi pytała mnie o radę – co zrobić, żeby schudnąć. "Zap..alać" – odpowiedziałem i jeść normalnie, na pewno się nie głodzić, co ona ma w zwyczaju. Nie podobała jej się odpowiedź. Ona woli nic jeść, niknąć w oczach a potem przybierać. I tak wkoło Macieju. Co schudnie, to zaraz nabierze. Ale to nie nasza sprawa. Czasem ludziom się wydaje, że zbyt proste odpowiedzi są za proste, żeby mogły być prawdziwe. A przecież prawda jest taka, że najprostsze rozwiązania są  najskuteczniejsze. Widocznie nie dla wszystkich…

W tym roku trochę się nie udał NBA kalendarz jeśli chodzi o Christmas Day. Ale nie mamy prawa nikogo winić. Kto mógł przewidzieć pewne rzeczy.

Na początku spotkały się ze sobą dwa dramaty tego sezonu. Nets podjęli u siebie Bulls. Obie drużyny w wieśniackich, świątecznych koszulkach z rękawkami zła. Przed sezonem mogliśmy sobie ostrzyć zęby na starcie. Tymczasem Bulls przystąpili do zawodów jako dziewiąta drużyna Wschodu a Nets dwunasta.

Bulls wygrali to 'zarzynanie świni’ 95:78 i po raz pierwszy od miesiąca odnieśli zwycięstwo w drugim kolejnym meczu co tylko unaocznia rozmiar dramatu drużyny z Chicago w tym sezonie.

Dla Nets z kolei była to czwarta z rzędu porażka. Byki zanotowały w III kwarcie 21:5 run. Nets w II kwarcie trafili tylko dwa rzuty z gry. Była to ich najgorsza druga kwarta jeśli chodzi o skuteczność (13%) od 10 lat. Pierce i Garnet są 6/32 z gry za ostatnie dwa mecze. W historii swoich wspólnych występów czyli od sezonu 2007-08 jeszcze nigdy nie zaliczyli tak fatalnej serii.

W tym sezonie ciężko zobaczyć K.G. grającego jak K.G. ale za to można usłyszeć K.G. bluzgającego jak K.G. Lepsze to niż nic. Liczę na legendarne "wiązanki" już niedługo w Londynie



Potem kalendarz zmusił graczy Thunder do oderwania się od świątecznych stołów, przyjechania do Nowego Jorku i zlania Knicks. Obie drużyny w wieśniackich, świątecznych koszulkach z rękawkami zła. 123:94 dla Oklahomy w chłodny sposób oddaję różnicę dzielącą obie ekipy. Russell Westbrook został ledwie piątym graczem w historii NBA, który w Boże Narodzenie zalicza triple-double. 14 punktów, 13 zbiórek, 10 asyst a wszystko w 29 minut. Pozostała czwórka to: LeBron James (2010), Billy Cunnigham (1970), John Havlicek (1967) oraz Oscar Robertson (1967, 1963, 1961, 1960). Russ dodatkowo został zaledwie trzecim obrońcą w ostatnim dziesięcioleciu, który zaliczył triple-double w mniej niż pół godziny. Poprzedni dwaj to Steph Curry w ubiegłym miesiącu oraz Steve Nash w 2005 roku.

K.D. 29 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 2 przechwyty w 32 minuty. Obaj liderzy Thunder ostatnią ćwiartkę oglądali z ławki.

Amare rzucił w tym meczu 22 punkty (10/16) ale większość z nich padło w "garbage time". Wyraźnie widać, że w jego kolanach brakuje wiosny. 21 dorzucił Tim Hardaway Jr., który paroma ruchami ładnie nawiązał do ruchów swojego ojca. 20 punktów od J.R. Smitha, który momentami wyglądał jak J.R. sprzed roku więc chyba z jego kolanem jest już coraz lepiej. Carmelo Anthony z obolałą kostką i brązową marynarką obserwował mecz z pozycji widza.

Beno Udrih zaliczył pudło z rogu w boczną krawędź tablicy a jego fatalność (tego pudła) zrzucił na rękawki zła ale do tego dojdziemy później.


Następnie cyrk przeniósł się na zachodnie wybrzeże. Mistrzowie z Miami zawitali do Miasta Aniołów zmierzyć się z tą drugą drużyną czyli według najświeższej nomenklatury z Lakers. Heat wygrali ten mecz 101:95. Obie drużyny w wieśniackich, świątecznych koszulkach z rękawkami zła. Wynik może wskazywać, że mecz był zacięty. Nie był. Mistrzowie chcieli jak najmniejszym nakładem sił pokonać rozbitych kontuzjami Lakers. Prawie im się to udało. Kiedy Lakers dochodzili z wynikiem, wtedy podopieczni coacha Spo wrzucali trzeci-czwarty bieg i odjeżdżali i tak do końca. Nick Young zaliczył klika konsolowych, "hero shots", dwa lub trzy z nich na LeBronie, raz nawet 3+1. Pozwoliło mu uzbierać 20 punktów z ławki i być najlepszym strzelcem drużyny. W Boże Narodzenie nawet Nick "daj piłkę, ja potańczę, rzucę a ty idź na zbiórkę" Young ma prawo wyglądać dobrze. Ale ogólnie patrząc na Lakers, ich grę trzeba zauważyć że Mike D’Antoni jednak jest geniuszem od ustawiania ataku. Może system ten nie zawsze pasuje do gwiazd (Melo, Howard) ale jest to zdrowy system odwołujący się do tego, co koszykówka oferuje najlepszego – zespołowość i ciekawy ruch piłki.  

Niestety sen zmorzył mnie pod koniec III kwarty i puścił dopiero na napisy końcowe. Z bólem szyi zobaczyłem jak Wade wymieniał uprzejmości z Bryantem. Dopiero dziś obejrzałem sobie powtórkę od tego momentu jak mnie zabrało. Swoją drogą było to bardzo miłe ze strony LeBrona i Wade’a, żeby podejść do króla i oddać mu cześć. W meczu obaj zaliczyli dwa ładne alley oopy a Chris Bosh postanowił wcielić się w rolę prawdziwego środkowego i nawet mu się to udało – 23 punkty i 11 zbiórek. Ray Allen trafił 4 ze swoich 5 rzutów za trzy punkty.

Kobe przerwał wczoraj najdłuższą serię w historii NBA jeśli chodzi o grę w kolejnych latach w Boże Narodzenie. Bryant grał nieprzerwanie od 1999 roku do 2012 i gdyby nie kontuzja, seria nadal by trwała. W tym momencie najdłuższą aktywną serię meczów w Święta ma LeBron – 7.

Po meczu w L.A. wyłączyłem telewizor i poszedłem spać. Podczas gry ja spałem Rockets wygrali na wyjeździe ze Spurs 111:98 a Warriors pokonali u siebie Clippers 105:103. Wszystkie cztery drużyny wystąpiły w wieśniackich, świątecznych koszulkach z rękawkami zła.

"Przeszkadzają mi. Źle mi się w nich rzuca. Nie wiem jak inni, to moje własne odczucie. Może trzeba by było potrenować w nich parę tygodni, żeby się przyzwyczaić. Ale taka był decyzja NBA więc nic nie możemy na to poradzić" – Beno Udrih.

(ABC)

"Ohydne" – Steph Curry.
"Dziwne uczucie. Miałem trochę skrępowane ruchy." – powiedział LBJ i dodał, że następnym razem gdy przyjdzie im grać w koszulkach z rękawkami zła on poprosi o dużo większy rozmiar.

"Możecie nazwać mnie old schoolowym ale dla mnie te koszulki są po prostu okropne." – Dirk Nowitzki.

"Powinniśmy zacząć masowo je palić." Robin Lopez.

I to tyle jeśli chodzi o wczorajszy dzień od strony NBA a teraz osobista refleksja nie związana z koszykówką więc można pominąć.

Zawsze Merry Christmas, nigdy Happy Holidays.
Stajemy się ofiarami poprawności politycznej, która w ostatnich latach urosła do granic absurdu. Choć nie. Granice absurdu już dawno zostały przekroczone. W USA od kilku już lat w środkach masowego przekazu rezygnuje się z mówienia Merry Christmas na rzecz Happy Holidays. Dlaczego? Bo może to urazić czyjeś uczucia religijne czy światopoglądowe. Słucham?
Jeśli się nie mylę to od wieków 25. grudnia jest Świętem Bożego Narodzenia czyli narodzenia Jezusa Chrystusa. Ci, którzy w to wierzą świętują tego dnia. Nie ma przymusu. Nie rozumiem czyje uczucia miałoby to urażać i w jaki sposób. Mnie nie razi, że ty świętujesz według koranu, tory czy jakiegokolwiek innego pisma. Dlaczego ciebie miałoby razić, że ja świętuję pod koniec grudnia? Dlaczego scenka z narodzenia czyli tak zwana szopka zastępowana jest… kolejką elektryczną? Zapytam jeszcze raz – czyje uczucia to uraża? Znam kilku muzułmanów, żydów, ateistów, kilku przedstawicieli innych religii. Ich nie razi szopka, krzyż i żadne inne chrześcijańskie symbole. Nie przeszkadza im, że ja 25. grudnia idę do kościoła tak samo jak mi nie przeszkadza, że oni w innych datach idą do swoich świątyń albo korzystają z wolnego dnia i idą na basen czy do kina czy gdzie tylko chcą.
Rozmawiałem o tym z wieloma ludźmi, przedstawicielami innych religii i pytałem jak to z tym jest, przeszkadza ci Merry Christmas, krzyż, szopka i tego typu rzeczy? Mówią, że nie. Więc o co chodzi?
Czy jak powiem, że jesteś czarny kiedy faktycznie jesteś czarny to czyni mnie rasistą? Czy jak powiem, że jesteś żółty kiedy faktycznie jesteś żółty to czyni mnie rasistą? Czy jak pod koniec grudnia każdego roku mówię Merry Christmas to urażam czyjeś uczucia? Jeśli tak, to nigdy nie chcę mieć do czynienia z takimi ludźmi, którzy są dla mnie ni mniej ni więcej tylko idiotami. Ty masz swoje święta, ja je szanuję. Nie obchodzę ich ale nie ranią one żadnych moich uczuć. Powiem więcej jest to dla mnie ciekawe bo mogę sobie o nich poczytać. W nic nie wierzysz i w tym okresie odpoczywasz w domu albo robisz sobie wakacje? Dla mnie żaden problem. Nie próbuj mi więc wmówić, że Merry Christmas rani czyjeś uczucia, że elektryczna kolejka jest łagodniejsza od szopki. Ci "zranieni" niech się leczą a ci, którzy chcą tych 'narażonych’ przed tym ustrzec, niech się leczą podwójnie.    
"Zawsze Merry Christmas, nigdy Happy Holidays" – nie dajcie się wciągnąć w tę grę. To nie Wasza gra.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.