Minął rok niecały rok… a ja znów tam. Po raz drugi i jak Bóg da, na pewno nie ostatni raz w Azji. W zasadzie to w Azja jeszcze nie jestem ale już jestem poza Polską. Za 10 godzin samolot linii Air Asia ze mną na pokładzie wystartuje z Paryża by 11 godzin później zlądować na malezyjskiej ziemi. Spędzę tam (Kuala-Lumpur) ledwie kilka godzin by znów poderwać się w niebo i już na dobre zakotwiczyć tu…
Minie dzień, dwa, trzy i znów moja karuzela – tym razem lądem – ruszy dalej w nieznane…
Ten blog z enbiejowskiego nie zmieni się w podróżniczy ale mimo to, postaram się raz na jakiś czas wrzucić coś z cyklu Basket to tu, to tam… jak rok temu TUTAJ i TAMŻE.
Zatem żegnajcie dobrzy ludzie. Do następnego razu…