Bez Garnetta? Bez problemu. Celtics gromią w meczu nr 2

Koszykarze z Miami stali przed ogromną szansą odniesienie arcyważnego, wyjazdowego zwycięstwa w Bostonie. Niestety dla nich zawieszony na jedno spotkanie "Big Ticket" został godnie zastąpiony w pierwszej piątce przez Glena "Baby" Davisa. Celtics pokonali momentami bezradnych Heat różnicą aż 29 punktów (106:77). Goście z Florydy marzenia o wygranej muszą odłożyć przynajmniej do piątku.

Póki co pogłoski o śmierci Celtów wyglądają na mocno przesadzone. Po mało imponującej drugiej części sezonu weterani z Bostonu przystępowali do play-offs jako ekipa przez wielu uznana za wypaloną. Kompromitujące porażki z zamykającymi tabelę ekipami były niezłą pożywką dla tych, którzy niezbyt dobrze czują się w zielonym.
W zgoła odmiennych nastrojach mówiło się o Heat, ich fantastycznej końcówce sezonu, dobrze działającej obronie i potencjalnych szansach w starciu z Celtami.
Mecz nr 1 mimo, że wygrany przez gospodarzy stylem nie zachwycił i kolejny raz stał się powodem szukania rys na zielonym monolicie.
Wyobraźnie tym bardziej rozpaliła wieść o zawieszeniu przez ligę Kevina Garnetta – reżysera gry obronnej Celtów.
Ten kto postawił duże pieniądze na wygraną Miami w meczu nr 2 dziś sprawdzając wyniki prawdopodobnie uderzył pięścią w stół i retorycznie zapytał: "o co tu chodzi?"
Celtics, którzy rok temu grając (bez Garnetta) jako obrońca tytułu pożegnali się z play-offs już w II rundzie pokazali, że wbrew temu co mówią zagorzali kibice innych ekip są na tyle głębokim składem, że w obliczu absencji podstawowych graczy są w stanie wygrywać.
Pierwsza, remisowa kwarta nie zapowiadała 29 punktowego pogromu. Kluczowy dla wyniku okazał się być fragment od stanu 29:25 dla Heat na 10 min. przed końcem pierwszej połowy. Wtedy to Celtics na przestrzeni zaledwie 7 minut rzucili aż 21 punktów nie tracąc żadnego! I to nie koniec. Przez następne 8 minut gry dorzucili kolejne 23 punkty tracąc zaledwie 8 co w rezultacie dało im powalającą przewagę 69:37 na pięć minut przed końcem trzeciej kwarty. Nikt nie miał już wtedy (a zapewne dużo wcześniej) złudzeń po czyjej stronie zapisać wygraną po meczu nr 2.
Po stronie gospodarzy najlepiej punktowali Ray Allen (25 punktów, 7/9 za 3) oraz Glen Davis (23 punkty i 8 zbiórek). Wśród Heat tradycyjnie najlepszym graczem był Dwyane Wade zdobywca 29 punktów.
 


Po meczu powiedzieli:
Dwyane Wade:"Po pierwszym meczu miałem wrażenie, że oddaliśmy wygraną. Tym razem oni po prostu i sobie ją wzięli."

Paul Pierce:"Kiedy spojrzałem na naszą piątkę przed meczem uświadomiłem sobie, że to ten sam skład, który stoczył siedmiomeczowy bój z Magic. Wiedziałem na co nas stać."

Glen Davis:"Wiedziałem jakiej gry spodziewa się po mnie K.G. Przed meczem powiedział mi żebym robił to co do mnie należy, żebym grał fizycznie i był groźny a wtedy wszystko będzie możliwe."

Boston Celtics – Miami Heat
Stan rywalizacji 2:0

Mecz nr 3 w piątek w Miami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.