Boston-Miami 2:2. Emocji na kilka meczów!

Heat-Celtics Preview

Celtics rzucili 34 punkty w samej pierwszej kwarcie, 61 do przerwy. A potem… 32 punkty przez III, IV kwartę i dogrywkę!
61 puntów na 46 posiadań w pierwszej połowie i 32 punkty na 47 posiadań w II połowie.
W tym meczu było wszystko. Ostre strzelanie Bostonu w I połowie, wielki comeback Miami, wielki Haslem na deskach, wielki LBJ z trójką na remis, dogrywka a w niej zapasy i tylko 6 punktów. Potem 6 faul Pierce’a, niedługo później 6 faul Jamesa.

(Po raz pierwszy od 20 lat zdarzyło się w play-offach, żeby najlepsi strzelcy swoich drużyn w danym meczu opuścili parkiet z powodu 6 fauli. Ostatnio zrobili to Reggie Lewis i Reggie Miller w serii Pacers-Celtics w play-offs 1992 roku.)

 I na koniec całkiem niezła pozycja Wade’a (20 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty, 3 bloki). Chciał zagrać o wszystko, nie interesowała go druga dogrywka. Rzut był dobry – nie wpadło. Duch Reda Auerbacha nie pozwolił na to.
Jest więc 2:2 i cyrk przenosi się do Miami. Kto ma momentum?
Mecz przebiegł według niemal identycznego scenariusza jak rok temu w II rundzie. Szybkie, wysokie prowadzenie C’s, powrót Miami, wielki rzut LBJ’a, dogrywka. Tym razem podopieczni Doca Riversa przetrwali ten napór i zamiast jechać na Florydę z wynikiem 1:3 na dokończenie egzekucji, jadą tam z remisem 2:2 wiedząc, że na pewno wrócą do domu na mecz nr 6.

Sześciu graczy Bostonu rzuciło 10 i więcej punktów. Znów wielcy Rondo (15 punktów, 15 asyst, 5 zbiórek) i Garnett (17 punktów, 14 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty i 5 bloków). 23 punkty Pierce’a.
Cichy bohater – Mickael Pietrus. 0 punktów ale za to 24 minuty ofiarnej gry. 2 bloki i 5 zbiórek (w tym 2 kolejne, wielkie zbiórki w ataku) oraz cała masa rzeczy, których statystyka nie chwyta a niejednokrotnie (na przykład dziś) okazują się być kluczowe dla meczu (to na Francuzie James złapał swój szósty faul).
Dla Heat czterech graczy 12 i więcej punktów. LBJ 29 punktów (19 do przerwy), do tego 6 zbiórek, 3 asysty, przechwyt, blok ale też aż 7 strat.
Świetny Haslem, który o mało nie został bohaterem meczu, a gdyby tak się stało, to zapewne także i całej serii. 12 punktów (4/6 z gry, 4/4 z linii), 17 zbiórek (4 w ataku), 2 asysty, 1 przechwyt.
Patrząc z perspektywy Bostonu – wynik oczywiście cieszy ale gra już nie tak bardzo. Okazuje się, że nie ma takiej przewagi, której Celtowie nie są w stanie roztrwonić/Miami nie jest w stanie odrobić.
Oczywiście w dużej mierze to wielkość drużyny Heat ale po części też brak atletyzmu C’s a raczej jego stopniowe ulatnianie się. Brakuje zawodnika, który w kryzysowych momentach poszedłby klika razy na linię rzutów osobistych, wyłamał się z zagrywki. Pierce robi to coraz rzadziej, Rondo mimo wszystko nie jest tak ofensywnie utalentowany + jego rzuty osobiste to nadal loteria.
Kto powie, że LeBron znów zawiódł w końcówce? Podawał do Haslema zamiast rzucać a potem w dogrywce się wyautował (po raz pierwszy jako gracz Heat opuścił parkiet z 6 faulami, po raz pierwszy w karierze w play-offach) . Jeśli tak ktoś myśli, to znaczy że za bardzo nie zna się na koszykówce. Gdyby nie arcyważna, trójka LeBrona w IV kwarcie ten mecz skończyłby się bez takich emocji po 48 minutach. To była trójka pod niesamowitą presją. Mówię to ja, fan Bostonu, który nie ma powodów żeby słodzić Jamesowi i Heat.
LeBron "przy okazji" został najmłodszym graczem w historii NBA, który osiągnął pułap 3000 punktów zdobytych w postseason. LBJ ma dokładnie 27 lat i 156 dni. Rekord należał do Kobe Bryanta, który 3 tys. przekroczył w wieku 28 lat i 249 dni.
Inni, którzy przekroczyli tę barierę w stosunkowo młodym wieku to: Michael Jordan (29 lat, 107 dni), Shaquille O’Neal (30 lat i 50 dni), Larry Bird (30 lat i 177 dni).

Czy wiecie, że czwórka która została na placu boju (Celtics, Heat, Spurs i Thunder) legitymuje się łącznym bilansem 28:2 we własnych halach w tych play-offach. Biorąc pod uwagę, że w obu Konferencjach jest po 2:2 wróży to emocje do końca. Każde ewentualne przełamanie może być kluczowe dla łamiącego i zabójcze dla przełamanego.
Jeśli komuś nie podobał się ten mecz, niech sam sobie zada pytanie po co ogląda NBA i czy w ogóle się nią interesuje.
Dziękuję i myślę, że dobranoc na parę godzin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.