Carmelo Anthony wraca do NBA!

Carmelo Anthony i Portland Trail Blazers porozumieli się w sprawie niegwarantowanej umowy na obecne rozgrywki. Blazers i Leon Rose, agent Anthony’ego, byli w stałym kontakcie, jeszcze zanim sezon się rozpoczął. Rozmowy nabrały na intensywności w ostatnich dniach. Blazers z bilansem 4:8 zajmują trzecie od końca miejsce na Zachodzie. Drużna, która grała w ubiegłym sezonie  w Finałach Konferencji, przystąpiła do tych rozgrywek, z myślą o włączeniu się do walki o mistrzowski tytuł.
Blazers zaczynają w sobotę sześciomeczową serię spotkań wyjazdowych. Pierwsze z nich zostanie rozegrane w San Antonio. Melo ma być gotowy na to starcie. 35-latek zagrał swój ostatni mecz w NBA niewiele ponad rok temu, w barwach Houston Rockets. W dziesięciu meczach, w jakich wystąpił, notował średnio 13.4 punktu oraz 5.4 zbiórki.
Anthony jest jednym z zaledwie 19 graczy w historii NBA, którzy mają na koncie ponad 25000 punktów i 6500 zbiórek. Tylko czterech z nich nie ma mistrzowskiego tytułu. Oprócz Melą są to jeszcze Karl Malone, Alex English i Dominique Wilkins.

Mój komentarz: Przy okazji analizowania sił na Zachodzie, umieściłem Blazers na ósmym miejscu. Napisałem wtedy: „Nie twierdzę, że są gorsi, ale patrząc na to, co zrobili inni, Blazers siłą rzeczy, mogą zaliczyć krok do tyłu. Na pewno odczują odejście Al-Farouqa Aminu i Maurice’a Harklessa, szczególnie po bronionej stronie parkietu. Przyjście Hassana Whiteside’a tego nie zniweluje. Mało tego. Whiteside jest nieco przereklamowany w obronie, głównie tej drużynowej.”
I to właśnie dzieje się teraz w Blazers. Ich niemoc na pozycjach skrzydłowych jest widoczna gołym okiem, a statystyki tylko to potwierdzają. Podopieczni Terry’ego Stottsa są na 27 miejscu w lidze jeśli chodzi o punkty na mecz ze skrzydeł, na 28 miejscu jeśli chodzi o asysty i ostatnim jeśli chodzi o skuteczność z gry. Sytuacji nie poprawia fakt, że Blazers na cztery miesiące stracili Zacha Collinsa, który przeszedł operację lewego barku i wróci do gry za cztery miesiące gry.
Czy Melo zrobi różnicę?
Na przestrzeni ostatnich lat, klub z Oregonu próbował ściągnąć do siebie Melo i dołączyć go do Damiana Lillarda i CJ’a McColluma. Oczywiście Melo jest już w innym miejscu swojej kariery. Do Portland leci dziesięciokrotny All-Star i sześciokrotny gracz All-NBA, który niestety dla siebie i dla klubu, swoją najlepszą koszykówkę ma już za sobą. Ale myślę, że strony doskonale zdają sobie z tego sprawę. Melo wie dobrze, że jest to jego ostatnia szansa w NBA. Rok temu w Rockets nie wyglądał źle. Przynajmniej w ataku. Jego odejście było na tamten momento sporą niespodzianką. Nadal nie znamy prawdziwych przyczyn rozstania, ale możemy jedynie domyślać się, że dumny Melo nie chciał pogodzić się z ograniczoną rolą w rotacji Rakiet. Myślę, że niegwarantowana umowa może podziałać na niego motywująco. Tak, jak podobna umowa podziałała pozytywnie na Dwighta Howarda w Lakers. Tylko od niego będzie zależeć czy pożegna się z ligą godnie, czy wyjdzie z niej z podniesioną głową, frontowymi drzwiami. Czy jak Allen Iverson, który nigdy nie pogodził się upływającym czasem i odszedł z NBA nie tak, jak powinna odchodzić gwiazda jego formatu.
Melo jest graczem bardzo silnym fizycznie. O tym staram się przypominać każdemu. Zdobywanie punktów tyłem do kosza, w obecnej NBA, w której mało jest klasycznych czwórek, to będzie jego zadanie w Blazers. Plus trójki, dające lepszy spacing. Problemem będzie obrona, w której Anthony w ostatnich latach był minusowy. Jeśli coach Stotts będzie w stanie skutecznie chować go po tej stronie parkietu, to jego przygoda z tym klubem może być ciekawa. Blazers raczej nie zdobędą tytułu w tym roku, przyjście Melo niczego nie zmienia w tej materii. Ale jeśli chodzi o samą walkę o play-offy, to jego talenty do zdobywania punktów powinny się przydać. Oczywiście, jeśli Melo będzie zostawiał w szatni swoje ego i nauczy się cieszyć z tego, co będzie dostawał w tej rotacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.