Celtowie zdeklasowani. Rewelacyjny LeBron

Jeśli tak wygląda kontuzjowany zawodnik to większość koszykarzy świata od wczoraj pragnie doznać takiego samego urazu łokcia na jaki "cierpi" LeBron James. Po wysokiej porażce w Ohio, Cavs w imponującym stylu odbudowali się w meczu nr 3. Pokonali Celtów 124:95 a co ważniejsze odzyskali utraconą na 3 dni przewagę własnego parkietu.

Jeśli ktoś liczył na wyrównany i emocjonujący pojedynek godny półfinałów to mocno się rozczarował. Przewaga Kawalerzystów nie podlegała bowiem najmniejszej kwestii. Już w połowie pierwszej kwarty goście wypracowali sobie dwucyfrowe prowadzenie, które z minuty na minutę sukcesywnie powiększali. Ton kawalerskiej szarży nawał nie kto inny tylko LeBron James, który po pierwszej ćwiartce miał więcej punktów niż cały zespół rywali (21:17). Obrona Celtów mając na uwadze kłopoty zdrowotnie "Króla" starała się wypychać go na obwód i zmusić do rzutów z wyskoku kosztem penetracji. Szybko jednak zorientowali się, że zarówno LeBron jak i jego łokieć na dystansie czują się nie mniej komfortowo niż pod samym koszem.
I na tym w zasadzie można by było poprzestać analizowanie tego meczu. 19 punktów przewagi z pierwszej kwarty dało gościom bezpieczny bufor na kolejne minuty ale oni nie mieli zamiaru na tym poprzestać. Wygrali każdą następną kwartę bijąc ostatecznie Boston różnicą aż 29 punktów. Tak sromotna porażka w postseason nie przydarzyła się jeszcze nigdy w historii klubu z Bostonu.   
Wracając do Jamesa to był on wczoraj klasą samą w sobie. Po niesamowitej pierwszej kwarcie gdzie w pojedynkę pokonał Boston w dalszej części gry LBJ tylko dorzucał do pieca rozpędzonego pociągu z Ohio. Zakończył mecz z dorobkiem 38 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst, 2 bloków i przechwytu a kilka jego akcji z pewnością podniosło z foteli fanów jego talentu.
W szeregach Green Teamu najlepiej wyglądali Kevin Garnett (19 punktów) oraz Rajon Rondo (18 punktów i 8 asyst). Kolejny no-show zaliczył Paul Pierce, który póki co nie może odnaleźć się w tej serii. Spudłował aż 11 z 15 rzutów z gry i w niczym nie przypominał gracza znanego jako "Prawda".



Po meczu powiedzieli:

LeBron James:"Nie chcę rozmawiać o moim łokciu. Jestem tu po to, żeby grać w koszykówkę i wygrywać mecze. Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego meczu szczególnie po tak słabym występie w meczu nr 2."  

Doc Rivers:"Jego łokieć wyglądał dziś dobrze więc dosyć rozmów o tym. Skupmy się na koszykówce. LeBron zagrał sobie dziś z nami w H-O-R-S-E’a. Byliśmy okropni. Zabrakło intensywności z meczu poprzedniego a on grał jakby to był mecz nr 7."

Paul Pierce:"To wstyd grać i przegrywać w taki sposób przed własną publicznością."

Cleveland Cavaliers – Boston Celtics
Stan rywalizacji 2:1
Mecz nr 4 w niedzielę w Bostonie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.