Spurs szybko przystąpili do realizowania planu odrabiania strat z Arizony. Na własnym parkiecie słynący z mocnej obrony i poukładanego ataku szybko wyszli na prowadzenie, które już w pierwszej kwarcie sięgnęło 18 punktów. Później Suns zaczęli zmniejszać przewagę Spurs aż w III kwarcie mecz zamienił się w prawdziwą play-offową walkę. Ostatnią ćwiartkę gospodarze zaczęli z 2 punktową przewagę i zdawało się, że są na dobrej drodze do pokonania Słońc. A potem pojawił się Goran Dragic rzucił 23 z 39 punktów całej drużyny, wygrał dla Suns mecz nr 3, przebrał się i wyszedł z hali. Być może nie zagra w tym sezonie już takiego meczu, być może już nigdy nie rzuci 23 punktów w jedenej kwarcie ale dziś to zrobił i dzięki temu Suns prowadzą ze Spurs 3:0 i są o przysłowiowy krok od finału Zachodu. Jeśli Spurs chcą zapisać się na kartach historii NBA to postawili się w idealnej sytuacji by to zrobić. Jeszcze żadna ekipa w historii play-offs nie wygrała serii po przegraniu trzech pierwszych meczów. Jeśli ma się dziać "amazing" w teksańskim stylu to już jutro będzie jego pierwsza odsłona.
Phoenix Suns – San Antonio Spurs
Stan rywalizacji 3:0
Mecz nr 4 w niedzielę w San Antonio.