Świetny Rondo. Celtics wyrównują

Przed meczem nr 2 LeBron James odebrał statuetkę MVP i… na tym skończyła się radość gospodarzy tego wieczoru.



Kolejny raz świetny mecz zagrał Rajon Rondo jednak tym razem, w przeciwieństwie do pierwszego meczu miał duże wsparcie ze strony kolegów. Rozgrywający Celtów zaliczył aż 19 asyst czym wyrównał klubowy rekord play-offs należący od lat do legendy Bostonu Boba Cousy. Ogromnym wsparciem z ławki był Rasheed Wallace (17 punktów, 7/8 z gry w tym 3/4 za trzy punkty). Sheed widocznie wziął sobie do serca słowa krytyki Doca Riversa, który za pośrednictwem mediów nawoływał pozyskanego przed sezonem skrzydłowego do lepszej gry na obu końcach parkietu. Pierwszym strzelcem gości został Ray Allen zdobywca 22 punktów. 18 punktów i 10 zbiórek dorzucił Kevin Garnett.
Wśród gospodarzy, zatrzymanych na 40% skuteczności z gry [19% za 3 punkty] najwięcej punktów tradycyjnie rzucił LBJ (24) przy czym wiele z nich zdobył w IV ćwiartce gdy przewaga Celtów wynosiła momentami 25 punktów i gołym okiem widać było, że tego wieczoru nie jest sobą. Być może myślami był przy przedmeczowej uroczystości, może to wina bolącego, prawego, rzucającego łokcia bądź inteligentnej obrony Celtów, którzy tym razem starli się kryć Jamesa od wejścia w każdym razie "King James" nie grał jak do tej pory w play-offs nie dominował, nie włączył swojego instynktu zabójcy. Wprawdzie Cavs pokusili się o 15-0 run i od stanu 91:66 doprowadzili do wyniki 93:83 na 3 minuty przed końcem meczu ale to Celtowie dzięki końcówce 11-3 mogli cieszyć się z niezwykle cennej wyjazdowej wygranej. Przed trzecim starciem Cavs będą musieli odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Po pierwsze na ile poważny jest uraz łokcia Jamesa i na ile w związku z tym może liczyć na wsparcie partnerów (w meczu nr 2 tylko Jamison I Hickson rzucili więcej niż 10 punktów). Po drugie, póki co nie mają odpowiedzi na Rajona Rona, reżysera i motor napędowy gry Celtics.
Przełamanie serii oznacza w tym momencie przewagę własnego parkietu dla Bostonu. Oczywiście Cavs nadal są faworytem tej serii ale teraz żeby pokonać "Green Team" będą musieli przynajmniej raz wygrać w Massachusetts.





Po meczu powiedzieli:

LeBron James:"Będę starał się być sobą i nie mam zamiaru używać łokcia jako wymówki. Nigdy kontuzja nie jest dla mnie usprawiedliwieniem. Rozumiem ból naszych fanów ale to dopiero dwa mecze tej serii. Nie czuję żadnej presji a myślami jestem już przy meczu nr 3."

Ray Allen:"Udało nam się zrealizować wszystko, co założyliśmy sobie przed meczem. Od początku sezonu rozmawiamy o kończeniu końcówek meczów. Jeśli udaje nam się to dobrze jesteśmy wtedy groźni. Słyszeliśmy pod naszym adresem wiele krytyki, nawet ze strony naszych lokalnych mediów. Ja się tym nie martwię bo wiem, że każdy z nas codziennie przychodzi na trening, oddaje swoje rzuty, dba o własne ciało. Wiem, że jesteśmy gotowi podjąć każde wyzwanie."

Rajon Rondo o 19 asystach: " Słowa uznania dla moich kolegów bo przecież to oni trafiali rzuty z moich podań. Ja po prostu staram się podać w możliwie najlepszej i najłatwiejszej do rzutu sytuacji."

Mike Brown:"Nie licząc samej końcówki w ogóle nie walczyliśmy. Niczego nie dostaniemy w tej serii za darmo, wszystko co chcemy musi być wywalczone. Jeśli chcemy pokonać Celtics musimy walczyć i wzbudzić w sobie poczucie, że to jest ten moment sezonu. Nie mieliśmy tego dziś. Mówiąc wprost – skopali nam dziś tyłki."




Cleveland Cavaliers – Boston Celtics
Stan rywalizacji 1:1
Mecz nr 3 w piątek w Bostonie.

Pięć najlepszych zagrań wczorajszego dwumeczu tutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.