San Antonio Spurs pokonali w niedzielny wieczór Memphis Grizzlies 105:83 w pierwszym meczu Finału Konferencji Zachodniej.
Spurs już w pierwszej kwarcie pokazali mniej doświadczonym rywalom dlaczego grają swój ósmy Finał Konferencji w erze Duncana i Popovicha. 17 punktów przewagi już po pierwszych 12 minutach gry. Goście z Tennessee mieli w zasadzie tylko jeden run w tym meczu. Miało to miejsce w połowie III kwarty. Grizz za sprawą Quincy Pondextera z wyniku 60:43 dla Spurs, w ciągu kolejnych 3 minut zrobili 62:56 – 13:2 run, gdzie 11 punktów w tym trzy trójki było dziełem Pondextera. Ale to było wszystko, na co było stać Memphis tego wieczoru. Mały run gospodarzy dał im znów bezpieczną przewagę 69:56, której już nie oddali. Na 5 minut przed końcem meczu, przy 21-punktwym prowadzeniu obaj trenerzy posadzili na ławki swoich starterów. Dzięki temu mogliśmy m.in. pooglądać to, co zostało z Tracy’ego McGrady’ego.
Grizzlies wyglądali na… przestraszonych to za dużo powiedziane – stremowanych – to też nie to. Wyglądali jakby obejrzeli dużo video z meczów Spurs i doskonale wiedzieli, że zagrożenie może przyjść praktycznie z każdej strony. Wjazdy Parkera i Ginobili’ego, rzuty o tablicę Duncana, trójki z rogu, szeroka rotacja. Pracujący w obronie Grizz często gubili się na prostych zasłonach, podwajali, schodzili na pomoc gdy sytuacja w ogóle tego nie wymagała. Wyglądali jakby byli przygotowani na wiele skomplikowanych zagrań San Antonio a tymczasem oni (Spurs) doskonale to "czytali" i rozbijali obronę gości w najprostszy możliwy sposób (aż 8 z 14 trójek Spurs padło po akcjach drive and kick czyli wjazd i odegranie).
"Nikt z nas się nie cieszy teraz w szatni z tej wygranej. Rok temu na tym samym etapie sezonu wygrywaliśmy już 2:0 a i tak odpadliśmy. To tylko jeden mecz, który nic nie znaczy. Przed nami długa droga." – powiedział po meczu Tony Parker (20 punktów, 9 asyst).
* Grizzlies przegrali mecz otwarcia serii ze Spurs. Ale dla nich to żadna nowość. Serie z Clippers i Thunder też zaczynali od porażek. Koszykarze z Memphis są zaledwie trzecią drużyną w historii NBA, która każdą z trzech serii play-offs zaczyna od przegranej. Jeśli udałoby im się przejść Spurs, kolejny raz zapisaliby się w historii bowiem tamte dwie ekipy na trzeciej rundzie zakończyły swój sezon. Były to drużyny: Suns w 1976 oraz Bullets w 1971 roku.
* Spurs trafili 14 z 29 rzutów za 3 punkty. Podopieczni Lionela Hollinsa ani razu w tym sezonie nie pozwolili swoim rywalom na taką ilość celnych i oddanych rzutów zza łuku.
* Spurs świetnie kryli od piłki Zacha Randolpha. Słowa uznania należą się Timowi Duncanowi, który wykonał tytaniczną pracę w kryciu Z-Bo, przez co musiał poświęcić trochę ze swojej gry w ataku (tylko 6 punktów w meczu). Przystępując do wczorajszego meczu, Zach przewodził w tegorocznych play-offach w średniej punktów zdobywanych z pozycji post (9.1 na mecz). Wczoraj obrona Spurs ograniczyła go do ledwie 2 punktów (1/8 z gry).
* Jeśli Grizzlies przejdą Spurs i awansuja do Finału, to zostaną piątą drużyną w historii ligi która potrafiła się odbudować po wysokiej porażce w meczu otwarcia (-22). Porzednie cztery drużyny, którym się to udało to: 76ers w serii z Celtics (1982), Suns w serii z Warriors (1976), Knicks w serii z Celtics (1973) oraz Lakers w serii z Hawks (1959).
* Spurs są teraz 3:0 w meczach otwarcia serii w tych play-offach oraz 6:0 w ostatnich dwóch kampaniach. Ostatnią drużyną, która wygrał z nimi Game 1 byli… Memphis Grizzlies w 2011 roku (wtedy Grizz jako "ósemka" wyeliminowali "jedynkę" Spurs w sześciu meczach).