Happy Birthday K.G!

Dziś czyli 19. maja 37. urodziny obchodzi Kevin Garnett.
18 lat w lidze! To jest łatwo powiedzieć – osiemnaście lat gry – ale jak o tym pomyślisz dokładniej, to dotrze do Ciebie że to w zasadzie prawie dwa sportowe pokolenia. Ktoś, kto urodził się w debiutanckim sezonie K.G. dziś wchodzi w pełnoletniość i jest mniej więcej w takim wieku, w jakim on zaczynał karierę w NBA. Nie wiem jak dla Ciebie ale dla mnie to jest niesamowite. Ilu przewinęło się przez ten czas koszykarzy, których zjadły kontuzje albo brak pokory do życia. Patrzysz na nich wszystkich i wiesz, że to co robi K.G. to nie jest coś, co można brać za pewnik. On tego nie bierze. To wymaga wiele poświęcenia i wyrzeczeń. Na to się
pracuje i pracuje.
Jest koszykarzem wyjątkowym, przypominać o tym nie muszę ale chcę. Nie ma koszykarza w historii tej ligi, który byłby tak wysoko we wszystkich statystykach. A bycie wszechstronnym mając takie warunki fizyczne, jakie ma K.G. to rzadkość. Wspomnij moje słowa gdy widzisz dryblasa, o którym zwykło mawiać się „drewno”. Na pewno znasz takich. Szybkość i koordynacja ruchowa nie zawsze, a raczej bardzo rzadko idą w parze ze wzrostem – takim wzrostem.

Punkty (25274 – 15. miejsce).
Zbiórki (13843 – 10. miejsce).
Asysty (5224 – w TOP 50).
Przechwyty (1742 – 16. miejsce).
Bloki (1970 – 18. miejsce).
Minuty gry (47801 – 6. miejsce)

Kiedyś zastanawiałem się czy to, że piszę o K.G. pozytywnie, czasem emocjonalnie nie jest przypadkiem pokłosiem tego, że jest on w moim TOP 3 a może nawet 2 ulubionych koszykarzy all-time co by oznaczało, że nie mogę mieć (choćbym i chciał) chłodnego, w miarę rzetelnego spojrzenia na niego i jego grę. Dziś już takich dylematów nie mam. Po pierwsze i najważniejsze K.G. sam swoją grą udowodnił, że kiedy skończy karierę czymś zupełnie naturalnym będzie wymienić go w jednym zdaniu wśród największych tego sportu. Po drugie, mniej ważnie – mam to gdzieś. Tak po prostu.

http://basketball180.com/wp-content/uploads/2008/06/kgwantsit_400_080530.jpg

Nie wiem o czym marzy dziś K.G. ale ja w dniu jego urodzin (6 dni przed moimi własnymi) marzę, żeby zobaczyć go na żywo w Bostonie. Mam nadzieję, że za parę tygodni nie ogłosi zakończenia kariery i że swoje marzenie będę mógł ziścić w najbliższym sezonie.
A tymczasem…
Twoje zdrowie Kevin (z akcentem na 'zdrowie’)!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.