Derrick Rose przechodzi do Knicks

Detroit Pistons i New York Knicks porozumieli się w sprawie wymiany, na mocy której Dennis Smith Jr oraz wybór w II rundzie tegorocznego draftu przeniosą się do Detroit. W zamian, do Nowego Jorku powędruje Derrick Rose.
Smith Jr nie znalazł uznania w oczach Toma Thibodeau i nie przebił się do rotacji Knicks. Łącznie zagrał w tym sezonie tylko 10 minut, w dwóch meczach. Ostatnio poprosił nawet Knicks, żeby ci oddelegowali go do G League, do drużyny Westchester Knicks, do której trafili wcześniej Ignas Brazdeikis i Jared Harperwill. G League rozpoczyna niebawem sezon w bańce na Florydzie.
Knicks wstępnie się zgodzili, ale później znaleźli inne rozwiązanie. 23-latek był dziewiątym wyborem draftu 2017 roku. Pistons wierzą, że będą w stanie przywrócić go koszykówce tak, jak w obecnym sezonie przywracają Josha Jacksona, również 23-latka, czwarty wybór tego samego draftu. Jackson był już jedną nogą poza NBA, ale Pistons wyciągnęli do niego dłoń, a ten odpłaca im się coraz lepszą grą i coraz dojrzalszą postawą poza boiskiem.
Rose po raz trzeci w karierze znajdzie się pod skrzydłami Toma Thibodeau. Przez pięć lat pracowali razem w Chicago (2010-2015), potem w Minnesocie (2017-2019). To tam obaj po raz ostatni grali w play-offs.
32-letni Rose gra w tym sezonie na poziomie 14.2 punktu, 1.9 zbiórki, 4.2 asysty oraz 1.2 przechwytu. Jego kontrakt ($7.6 mln) wygasa po tym sezonie.

Mój komentarz: A może tego ruchu nie warto przepuszczać przez statystki? Może Thibs po prostu chciał Rose’a w swojej szatni, a jak nadarzyła się ku temu okazja, to wykonał ruch? Może Rose chciał wrócić do drużyny prowadzonej przez swojego ulubionego coacha? Knicks nie ryzykują tym ruchem absolutnie nic. Wybór w II rundzie draftu, który oddają do Pistons pochodzić będzie od Hornets, z wymiany sprzed trzech lat, z udziałem Willy Hernangomeza. Zatem swoje wybory zachowują. Może jedynie szkoda, że DSJ nie dostał prawdziwej szansy w rotacji Knicks.
Thibodeau zwietrzył krew!  Miał to być sezon nauki dla młodych graczy, przetarcia w nowym klubie, z nowymi ludźmi, po dwóch latach przerwy od coachingu. Oczywiście nie w głowie Thibsa, a w powszechnie nakreślanej wizji potencjału tego składu. Okazało się, że niemal natychmiast udało mu się zbudować „coś”. Sam nie do końca wiem co to jest, ale to „coś” na swój sposób działa. Knicks tracą tylko 104.1 punktu na mecz, nikt w lidze nie traci mniej. Na 100 posiadań ich rywale zdobywają tylko 106.9 punktu, co jest szóstym wynikiem w NBA. Problem mają z ofensywą. Zdobywają tylko 102.7 punktu na mecz, co jest ostatnim wynikiem w lidze.
Rose wiezie zatem do Nowego Jorku karetką, na sygnale, swoje 14 punktów z tego sezonu. Brzmi to trochę zabawnie, ale nie bądźmy cyniczni. Nie jestem ani fanem, ani krytykiem tego ruchu. Rose może przejąć rolę Austina Riversa, o którego pytają play-offowe drużyny, które zapewne byłyby skłonne rzucić jakimś pickiem w zamian, a to już całkowicie zniwelowałoby stratę tego wyboru, który poszedł do Detroit (jeśli ktoś za nim zapłakał).
Knicks, jeśli bardzo chcą, jeśli nie wypadnie im nikt ważny z rotacji, to mogą zrobić top 10 na Wschodzie, a zatem dać sobie szansę na play-offy, a to byłoby coś wielkiego dla tej organizacji i też dla NBA. Przed sezonem brzmiało to jak abstrakcyjna wizja, ale teraz już tak to nie wygląda.
Ale co równie ważne, albo nawet najważniejsze, nie podkopują swojej przyszłości, jak wiele razy w latach wcześniejszych. Nie idą w niewygodne kontrakty podstarzałych gwiazd (OK, Rose pasuje do tej definicji, ale mało zarabia i znika z listy płac po sezonie), nie wyprzedają swoich wyborów w pierwszych rundach draftu za cień szansy na ósemkę.
Można mieć żal do Thibodeau, że prawie nie gra Ntilikiną (tylko cztery mecze, średnio po 10.5 minuty), Toppinem (11.7 minuty), Knoxem (18.2 minuty) oraz Quickley’em (18.9 minuty) ale taki jest już Thibs, to przychodzi z nim w pakiecie. Nie nauczysz starego psa nowych sztuczek. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że jego metody, często krytykowane czy nawet obśmiewane, po prostu działają. Próbka jest wystarczająco duża, żeby móc to stwierdzić. Trzeba też zwrócić uwagę, że krytykując Thibsa za „zajeżdżanie” swoich graczy, nikt z jego byłych podopiecznych nigdy publicznie go za to nie krytykował. Mało tego. Jego byli gracze lubią do niego wracać.
Pistons z kolei dostają ledwie 23-letniego zawodnika z dynamitem w nogach. Jestem przekonany, że dostanie minuty i tylko od niego zależeć będzie, co z nimi zrobi, jak je wykorzysta. DSJ będzie zastrzeżonym wolnym agentem tego lata, więc zależeć mu będzie, żeby wypaść jak najlepiej. Pistons walczą w każdym meczu, ale ich nadrzędnym planem jest przebudowa i tankowanie, więc nawet ten drugorundowy wybór ma dla nich znaczenie, sam w sobie, lub jako część kolejnego ruchu. Jeśli eksperyment ze Smithem wypali, to świetnie dla nich, jeśli nie, to strony pożegnają się z końcem sezonu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.