Dobry sędzia

To jest sytuacja z zeszłego tygodnia, z meczu Pelicans-Nets. Końcówka drugiej kwarty. Deron Williams broni atakującego Tyreke’a Evansa. Zawodnik gospodarzy próbuje piwotem minąć obrońcę Brooklynu ale traci równowagę i upada na parkiet.
Sędzia Courtney Kirkland odgwizduje faul Williamsa. Nie jest to wątpliwy faul, nie jest to nawet sytuacja 50/50 – tam po prostu faulu nie było. Akcja bez gwizdka lub ewentualnie kroki Evansa.

Zdenerwowany Williams podchodzi do sędziego i prosi o wyjaśnienia.

I dostaje najlepsze wyjaśnienie, jakie w tej sytuacji mógł dostać – "Sorry Deron, mój błąd. Nic tam nie było, masz rację. Gwizdnęło mi się."

Koniec tematu.
Brawa dla tego pana.
Kirkland mógł podjąć się desperackiej próby wyjaśniania Williamsowi, że ten opuścił ręce, że nie zachował swojego cylindra, że to, że tamto. Niezadowoloną gwiazdę mógł potem poczęstować "dachem". Ogólnie mógł narobić smrodu, który zapewne ciągnął by się za nim przez całą drugą połowę.
A tak?
Problem z głowy w kilkanaście sekund. Zwróćcie uwagę na Williamsa, gdy podchodzi do sędziego – rozłożone ręce, czeka na wyjaśnienia bo wie, że ma rację. Będzie konfrontacja? Nie…

Sędzia przyznaje się do błędu i tym samym rozbraja Williamsa.
Lider Nets uśmiecha się i odchodzi.
Sprawa zamknięta. Nie mam więcej pytań Wysoki Sądzie.
Kirkland zna swoją wartość więc bez problemu przyznaje się do błędu. Nie myli się ten, kto nic nie robi.
Williams nie ma powodu, żeby się zżymać. Doskonale wie, że to gra błędów.

Z zachowaniem wszelkich proporcji…
Parę sezonów temu w LLK w Lublinie graliśmy mecz. Sędziował nam m.in. sędzia z polskiej ekstraklasy. Gość wchodzi na kosz, ja go blokuję, rozlega się gwizdek.
Mój faul.
Podchodzę do niego i mówię:
"Ale ja tam czysto w piłkę uderzyłem."
"Sorry Karol. Gwizdnęło mi się." – odpowiada.
Koniec rozmowy. Bo niby co więcej mogę dodać lub usłyszeć?

Inna sytuacja, inny mecz, inny sędzia ale ta sama liga.
Stawiam zasłonę, gość brzydko flopuje (czy już pisałem, że nienawidzę flopów i floperów?). Sędzia gwiżdże mi ruchomą zasłonę. W następnej kwarcie to samo.

Floperowi staram się wytłumaczyć, żeby grał jak facet a sędziemu, żeby nie dawał się nabierać.
Sędziego znam osobiście więc mówimy sobie na ty. On cały czas utrzymuje, że jego gwizdki są poprawne, że faktycznie stawiam ruchome zasłony.

Rozzłościł mnie…
"Tu już nie chodzi o ten mecz i o te dwie sytuacje. Możesz nie wierzyć w to, co mówię ale nie rób ze mnie idioty i nie wmawiaj mi, że robię coś czego nie robię."

Znacie to dobrze z własnego doświadczenia.
Tak jak różni są ludzie, tak też różni są sędziowie. Jedni wychodzą na parkiet ze zdrowym poczuciem kim są i co mają zrobić.
Dla mnie definicja "zdrowego poczucia" jest w skrócie taka:

Najważniejsi są zawodnicy, widowisko, mecz i kibice. Sędzia ma być tylko maleńkim elementem tego wydarzenia. Ma tylko i aż stać na straży przepisów. Po to nosi szarą koszulkę, żeby być jak najmniej widoczny.

Jeśli po meczu rozmawiasz nie o pięknych zagraniach a o pracy sędziego, to znaczy że on nie wykonał dobrej pracy. To takie proste. I nie chodzi tylko o koszykówkę.

Są też sędziowie, którzy prowadzą zawody z pozycji wszechwiedzących i nieomylnych. Nie ma z nimi większego kontaktu, są przekonani co do swojej wartości. Bez mrugnięcia okiem wypłacają "dachy" na lewo i prawo. Często szczycą się tym i twierdzą, że na ich meczach panuje porządek. Pozorny rzecz jasna.

Wiesz, ja znam temat z obu stron. Widzę to wśród kolegów sędziów, widzę też gdy gram.

Ja wierzę w to, że jakim jesteś człowiekiem, takim jesteś sędzią. Z jednej strony to trochę zbyt duże uproszczenie ale z drugiej ten mechanizm poznawania ludzi, sprawdził mi się wiele razy.
Poznaję człowieka, odbieram go jako zarozumialca i cwaniaka. Później widzę go sędziującego mecz. Wszystko się potwierdza.
I odwrotnie. Człowiek szanujący ludzi na co dzień w zwykłych relacjach, jest taki sam gdy prowadzi zawody.
Nie da się tak zrobić, że wychodząc na parkiet, zostawiasz swój charakter w szatni.

To jest temat złożony, o którym moglibyśmy pisać i rozmawiać godzinami. Może innym razem, może jak się kiedyś spotkamy na żywo.
Courtney Kirkland jest od zeszłego tygodnia moim ulubionym sędzią w NBA w tym sezonie.

http://www.rantsports.com/clubhouse/wp-content/slideshow/2013/10/top-15-worst-referee-fails-of-all-time/medium/15.-Courtney-Kirkland-.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.