Doc Rivers, czyli czarny Lech Wałęsa

Pod koniec listopada, w segmencie „Śliwki vs Robaczywki”, Twoim ulubionym segmencie o NBA w polskim internecie, napisałem coś takiego: „Zastanawiałem się czy nie dać tego do śliwek, bo w sumie, to stałem się fanem tego zjawiska. Otóż Doc Rivers, po wielu latach pracy jako trener, został zatrudniony w mediach. Komentuje mecze, jest zapraszany do podcastów. Korzystając z platform, jakie dostaje, Doc nie ustaje w pier…leniu głupot, które to fajnie brzmią, ale niestety nie mają za bardzo pokrycia w prawdzie. To znaczy trochę mają, ale Doc tak to wszystko podkręca i koloryzuje, że jak chcecie, to mogę go nazywać czarnym Wałęsą.
A to, że to on odkrył Maxeya i wiedział, że będzie wielkim graczem. A to, że Tobias Harris sam go prosił o zredukowanie mu roli w ataku. Wiele o Clippers, Celtics, 76ers i Hardenie. Bardzo polecam jego ostatnie występy w mediach oraz w ciemno wszystkie kolejne.”

„I wtedy ja mu mówię…”

No i proszę, długo nie trzeba było czekać na więcej tego złotego kontentu. Rivers gościł w ubiegłym tygodniu u Billa Simmonsa, w jego podcaście. W jednym z fragmentów Rivers wyznał, że latem 2019 namawiał Kawhi Leonarda, żeby Shai Gilgeous-Alexander został w Clippers, że za parę lat będzie wielkim graczem. Jak pamiętacie, młody Kanadyjczyk został wysłany do Oklahomy Thunder wraz z toną wyborów w drafcie, a w zamian do Clippers trafił Paul George.

Jeśli ktoś nie zna lub nie pamięta kontekstu z Lechem Wałęsą, to było to tak: W 2016 roku, były prezydent Polski powiedział, że to on namówił Donalda Trumpa do kandydowania na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Internet szybko podchwycił temat. W lawinowym tempie zaczęły powstawać memy w stylu „I wtedy ja mu mówię”

Ten poniższy mem jest mój. Jeśli nie pamiętacie okoliczności, albo jesteście za młodzi, żeby pamiętać, to tu jest podpowiedź. Finały 1997 roku, meczu nr 6.