#EuroBasket 2015: Dzień (minus) pierwszy

Siedzę sobie na lotnisku w Brukseli. Czekam na samolot do Marsylii. Z roku na rok jestem coraz lepszy w wyszukiwaniu tanich połączeń. Pięć godzin na lotnisku? A cóż to za problem? Gdy jest internet, mogę czuć się jak w domu tyle, że nie mogę siedzieć w samych gaciach i nie mam możliwości otwierania lodówki kilka razy na godzinę. Chciałbym napisać, że dwa sezony pływania promami na mecze w Szwecji i Finlandii nauczyły mnie cierpliwości. Nie nauczyły. Nauczyły mnie tylko spokojniej patrzeć na mitrężony czas.
Jutro zaczynamy walkę. O 15.00 bijemy się z Bośniakami. Odpalcie telewizory i internety. Powyłaźcie z dziupli. Pokażmy, że basket w Polsce nie jest podziemiem, że nie jest to sport egzotyczny. Można czasem odnieść takie wrażenie przeglądając polskie serwisy sportowe.
Rok temu w Hiszpanii byłem jedynym Polakiem w gronie tak zwanych "mediów". Od wczoraj z sieci dociera do mnie przekaz, że tym razem będziemy w licznym i silnym składzie. To dobrze.
Nie mam jeszcze zdjęć z gwiazdami koszykówki. Zdjęcie moich łydek musi na ten moment wystarczyć.
Kompresja dobra też w podróży, nie tylko w sporcie.

Niezawodny pOzdrO sypnął pytaniami. Tak się akurat składa, że w większości eurobasketowymi więc korzystając z wolnej chwili wezmę się za nie… Dzięki pOzdrO!
 
1. Kto idzie po mistrzowski tytuł na tegorocznym EuroBaskecie?
Moim zdaniem
ktoś z grona – Francja, Grecja, Serbia, może Hiszpania. Będę zaskoczony (lecz nie zszokowany) jeśli Mistrzem Europy zostanie ktoś spoza tej czwórki. Ale jeśli chcecie grubiej postawić, to nie wysyłajcie mi potem przegranych kuponów.
 
2. #DawajPolska dokąd nas może doprowadzić Gorti na Eurobaskecie? Druga runda jest realna?

Druga runda jest jak najbardziej realna. Francja jest dla nas kosmosem ale patrząc na pozostałą czwórkę w grupie A nie musimy wysoko podnosić wzroku. Każdy z tych zespołów jest w naszym zasięgu. O tym, czy wygramy zadecyduje wiele czynników ale generalnie pokonanie Bośni, Rosji, Finlandii czy Izraela rzeczą niemożliwą nie jest. Przy czym jestem też w stanie wyobrazić sobie scenariusz, według którego przegrywamy z każdym rywalem. Nie chodzi mi o ogólny bilans 0:5 na koniec turnieju ale o fakt, że każdy mecz będzie dla nas prawdziwą wojną. Nie ociekamy talentem i nie mamy wielkiego marginesu błędu więc w każdym meczu musimy zagrać na 100%. Jeśli nie pękniemy, to z grupy wyjdziemy. Dalej, w fazie pucharowej, krzyżujemy się z berlińską grupą B…ale póki co, wstrzymajmy konie.
Co do Gortata, to potrzebujemy go nie w roli najpierwszej gwiazdy bo to może być zgubne. Dobrze by było, gdyby M.G. mógł być nie więcej niż trzecią opcją w ataku, jak w Wizards i skupić się na obronie. W kadrze nie mamy niestety Walla i Beala więc siłą rzeczy Marcin wychodzi na czoło. Jeśli będziemy umieli użyć go jako przynęty, może to być zbawienne dla naszego ruchu piłki i szukania wolnych miejsc – basket totalny, jaki gra Finalndia, to droga jaką powinniśmy iść.


3. W obliczu składu, który powołali Amerykanie na pierwsze zgrupowanie przed Rio oraz tego, że za chwilę Pau Gasol będzie już w wieku przedemerytalnym, czy jest ktokolwiek na świecie kto mógłby zagrozić Amerykanom w Rio zdobyć złoto?
Nie. Naprawdę nie. Jeśli spróbuję być tu oryginalny i analityczny, to wyjdę na głupca. Kilka ekip może pójść z Amerykanami na wymianę…przez kilka-kilkanaście minut. Tak to wygląda dziś. Obejrzyjcie sobie Finał MŚ sprzed roku. Serbię było stać na niecałą kwartę w miarę równej gry. Potem pociąg odjechał.
 
4. Co sądzisz o, wymuszonym sytuacją polityczną, sposobie rozegrania EuroBasketu? Kilka miast z różnych państw zamiast organizowanie wszystkiego przez jeden kraj. Czy to jest dobra droga do promocji basketu i może FIBA powinno na stałe wprowadzić taki format?
Do samej formuły organizowania turnieju przez więcej, niż jeden czy dwa kraje, nic nie mam. Jestem w stanie dostrzec sporo plusów w związku z tym płynących. Podoba mi się też zmieniona formuła, że po fazie grupowej wchodzimy od razu w fazę pucharową z pominięciem tworzenia nowych grup. Mam za to bardzo dużo do składu grup w tegorocznym turnieju. Nie do końca pamiętam na jakich zasadach odbywało się rozstawianie i losowanie ale dysproporcja aż kłuje w oczy. Grupa B (Niemcy, Serbia, Hiszpania, Włochy, Turcja, Islandia). Tam po meczach, w szatniach wyciera się talent ze ścian i podłóg. Podczas gdy grupa D grająca w Rydze, to koszykarski żart. Poza Litwą, która do wygrania tej grupy potrzebowałaby przejechać się Żukiem po Wilnie i zebrać 12 chłopaków z przystanków autobusowych, reszta to, to…brakuje mi słowa. Coś przezroczyście przeciętnego i płaskiego. Łotwa, Ukraina, Belgia, Czechy i Estonia. Pomyślcie, że trzy z tych pięciu ekip wyjdą z grupy! Just wow!
   
To tyle, a może nawet już za dużo, na ten moment.

Nie jedziesz ze mną do Francji bo jesteś, moja droga, za gruba i za ciężka. Ale nie, nie masz co się obrażać. To dobrze, że jesteś gruba i ciężka – to Twoje atuty. Tak o tym myśl. Spójrz na te chude opowiadanka. Chciałabyś taka być? No ja myślę. Wziąłbym Cię ze sobą ale wiem, że nie miałbym dla Ciebie za dużo czasu. A ty potrzebujesz czasu. Czasu i skupienia. Czy będę czytywał we Francji? Żadnej książki – obiecuję. Ostatnio nam nie wyszło. Wiem, moja wina. Ile to trwało? Tydzień? Tym razem będę dla Ciebie lepszy. Całusy, papa.
    

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.