No i dobrnęliśmy do końca EuroBasketu 2015. Swój pierwszy tekst z wyjazdu napisałem 4 września na lotnisku w Brukseli. 17 dni później zataczam wielkie koło i spinam klamrą całe mistrzostwa. Z tego samego lotniska wracam prosto do domu i tym samym zamykam ostatnią stronę tej opowieści. W założeniu ten tekst też miał powstać na lotnisku ale nie dałem rady. Pierre-Mauroy Stadium był cmentarzem nie tylko dla złotych marzeń Francuzów i Serbów ale także dla zdrowia mojego i wielu innych piszących. Ale nieważnie. Przeziębienie to nie ACL, parę dni i będzie OK.
To był fajny turniej. Mam nadzieję, że moje relacje były ciekawe, zabawne, refleksyjne, że choć trochę przybliżyłem Wam atmosferę, która tutaj panowała. Powiem szczerze – 17 dni na podwyższonym ciśnieniu, i adrenalinie oraz mało snu dało mi trochę w kość. Teraz tak piszę. Z czasem będę pamiętał tylko o dobrych momentach a tych było tyle, co dobrej gry Pau Gasola – czyli dużo.
Hiszpanie mistrzami. To już wiecie. 80:63. Rozbieranie tego meczu na czynniki pierwsze, raczej nie ma większego sensu. Litwini pojechali na Litwę już po pierwszej kwarcie tego meczu (19:8). Nie było w tym spotkaniu ani jednego momentu, w którym można by było pomyśleć "Oho, wracają." Zakopali się w dołku już od początku i nigdy z niego nie wyszli. Oczywiście nie zrobili tego z własnej woli. Hiszpanie kontynuowali to, co pozwoliło im pokonać Francję – w obronie strefa 2:3, w ataku bum, bum, Pau.
Ale nie byłoby prawdą powiedzieć, że ten Finał wygrał sam Gasol, mimo, że jego linijka statystyk z tego meczu jest imponująca – 25 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty, 3 bloki. Znów świetni byli Llull i Rodriguez. Mocny moment w I połowie miał Fernandez. W zasadzie to prawie każdy z rotacji Sergio Scariolo miał w tym meczu swoją cegiełkę.
Tym samym dla Hiszpanii skończył się okres trzyletniej suszy, kiedy nie przywieźli do domu ani jednego medalu.
Wszyscy z drużyny Es-Pau-nii byli zgodni, że za rok w Rio chcą wystąpić w najsilniejszym składzie – jak zdrowie pozwoli.
Litwini kolejny raz srebrni. Aż srebrni i tylko srebrni. Jakiś tam niedosyt pewnie jest bo to ambitny i pracowity naród jeśli chodzi o basket, ale jak pomyśleć o tym na chłodno, to prawie cała Europa bardzo chętnie by się zamieniała. Coach Jonas Kazlauskas to wielki umysł, przebiegły strateg. Litwa może spać spokojnie. Tam nic nie dzieje się przypadkiem.
Znów wyśrubowaliśmy rekord frekwencji. Finał EuroBasketu 2015 zobaczyło na żywo w hali aż 27372 widzów!
Prezydent FIBA, na podsumowującej te mistrzostwa, konferencji prasowej zdradził, że koszykarskie imprezy na wielkich obiektach, to jest coś co ma być w założeniu przyszłością tej dyscypliny. Jestem na tak ale następnym razem w cieplejszym klimacie albo z większą ilością nagrzewających tub.
Wybrano pierwszą piątkę turnieju. Znaleźli się w niej Sergio Rodriguez, Nando De Colo, Jonas Maciulis, Jonas Valanciunas oraz oczywiście profesor zwyczajny Pau Gasol.
MVP turnieju został, wyobraźcie sobie, Pau Gasol.
Francuzi, na otarcie łez, muszą zadowolić się tylko brązem. Tylko, bo jako gospodarze imprezy, ze składem pełnym talentu, mieli pełne i bardzo uzasadnione prawo, by mierzyć tylko w mistrzostwo. 81:68 po meczu, z którego zapamiętam tylko to, że był meczem o trzecie miejsce mistrzostw. Francuzom do ostatecznego sukcesu zabrakło naprawdę niewiele. Ja twierdzę, że Parkera, choć jestem bardzo ale to bardzo daleki od tego, by winić go o cokolwiek. Gdy oglądałem go i całą ekipę trójkolorowych w każdym ich meczu, to miałem wrażenie, że w końcu wyjdzie z lodówki i wystrzeli talentem i przebojowością. Tak jak to robił do tej pory przez lata. Chcę wierzyć, że nie wycelował z formą. Nie dopuszczam do siebie myśli, że to wczesne procesy starzenia się mocno zajechanych nóg. Wszak Parker to przedstawiciel dobrego rocznika 1982. Świetny w tym meczu, jak i całym turnieju, był De Colo (20 punktów, 3 zbiórki, 4 asysty, 1 przechwyt). Pod koszem dominował Gobert (15 punktów, 14 zbiórek, 3 bloki i 1 przechwyt).
Francuzi długo nie pojawiali się na pomeczowej konferencji prasowej. Coach Collet zdradził potem, że Parker zebrał wszystkich w szatni i wygłosił płomienne przemówienie, żeby na ten brąz nie patrzeć jak na porażkę, tylko jak na kontynuację dobrze obranej drogi, której kulminacją mają być Igrzyska Olimpijskie w Rio. Żaden z weteranów (Parker, Diaw, Gelabale, Pietrus) nie ogłosił zakończenia reprezentacyjnej kariery. Młodzi będą jeszcze lepsi. Gobert rok temu był nikim. Dziś już jest kimś. Za rok może być prawdziwym postrachem strefy podkoszowej.
Słowo o Serbii. Mieli talent by to wygrać. Ale jest kolosalna różnica między wyjazdem na wielki turniej by "zamieszać" (jak rok temu na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii) a przystępowaniem do gry w roli jednego z wielkich faworytów. Młodzi Serbowie nie wytrzymali tego. Szkoda ich bo czwarte miejsce jest najgorsze z możliwych. Było blisko. Serbski basket może jednak spokojnie patrzeć w przyszłość. Jest potencjał ludzki, talent nie wyparuje a doświadczenie się przyda.
Klasyfikacja końcowa EuroBasketu 2015 wygląda tak:
1. Hiszpania.
2. Litwa.
3. Francja.
4. Serbia.
5. Grecja.
6. Włochy.
7. Czechy
8. Łotwa.
9. Chorwacja.
10. Izrael.
11. Polska.
12. Słowenia.
13. Belgia.
14. Turcja.
15. Gruzja.
16. Finlandia.
17. Rosja.
18. Niemcy.
19. Macedonia.
20. Estonia.
21. Holandia.
22. Ukraina.
23. Bośnia.
24. Islandia.
To tyle jeśli chodzi o układanie liter w słowa a słów w zdania. Teraz trochę tego, co każdy korespondent z miejsca wydarzeń powinien zawsze ze sobą przywozić w dzisiejszych, multimedialnych czasach. Tak zwany inside stuff…
Ceremonia wręczenia brązowych medali:
Ceremonia wręczenia złotych medali:
Leci puchar:
Łzy radości
Ten kawałek się nie nudzi!