Game 2 dla Heat! Rozkurczony James

Miami Heat pokonali na wyjeździe San Antonio Spurs 98:96 i wyrównali stan rywalizacji na 1:1. Seria przenosi się teraz na dwa mecze do Miami.

Klimatyzacja działała, mięśnie LeBrona Jamesa tym razem nie odmówiły współpracy. Dla Heat była to trzynasta wygrana w play-offach następująca po przegranym meczu. Wade i koledzy nie przegrali w postseason dwóch meczów z rzędu od Finału Wschodu przeciwko Celtics w 2012 roku (wtedy przegrali 3 kolejne mecze).

Zaczęło się dobrze dla Spurs. Gospodarze zagrali pierwszą kwartę w swoim stylu – 9 asyst na 11 celnych rzutów z gry. Dużo podań, zasłon, zmian pozycji na parkiecie. Obrona Heat była atakowana z różnych stron na różne sposoby. Do tego LBJ stracił trzy piłki i spudłował trzy ze swoich czterech prób. Wyglądał jakby cały czas odczuwał skutki kontuzji mięśni lewej nogi z meczu otwarcia.
Fala, na której płynęli Spurs utrzymała ich na powierzchni jeszcze przez minutę drugiej kwarty. Po rzucie Manu, Teksańczycy prowadzili 30:19 i wyglądali naprawdę dobrze. Potem wiatr ucichł…a raczej zmienił kierunek.
Do przerwy czyli przez następnych 10 minut gry, goście z Florydy zdobyli 24 punkty, tracąc tylko 13.
Spurs nie wyglądali tragicznie, po prostu popełniali za dużo błędów, które mistrzowie po mistrzowsku wypunktowali.
Remis po 43 do przerwy był z jednej strony delikatnym niedosytem bowiem obie drużyny zdążyły już zaliczyć fragmenty gry na miarę Finałów ale także wstawki, gdzie obserwowaliśmy wręcz juniorskie błędy.

Trzecia kwarta to było coś! Łącznie 69 punktów, 10 zmian prowadzenia! LBJ rzucił 13 ze swoich 35 punktów w tej części gry.

Tempo czwartej kwarty wróciło do play-offowych standardów. 39 punktów obu ekip. 21 z nich należało do Heat.
Prosta matematyka – Spurs prowadzili jednym punktem przed rozpoczęciem ostatniej części gry, przegrali ją trzema, przegrali więc mecz dwoma. Tak, to było takie proste.
Po meczu, gdzie o wyniku decyduje jedno posiadania, zawsze może próbować wskazać tę jedną akcję, ten jeden błąd, to jedno posiadanie, które miało kluczowe znaczenie. To nie jest do końca prawda.
Tony Parker trafił za trzy punkty na niecałe 2 i pół minuty przed końcem meczu, dając Spurs prowadzenie 93:92.
Niemal dokładnie minutę później Chris Bosh trafił arcyważną trójkę z narożnika boiska po podaniu LeBrona. Akcja była bliźniaczo podobna do tej, którą Heat próbowali zagrać w piątym meczu serii z Pacers. Wtedy Bosh spudłował.
W następnej akcji stratę zaliczył Ginobili. Heat w odpowiedzi zdobyli jeden punkt z linii. W kolejnym posiadaniu gospodarze nie zdobyli punktów i na niecałe pół minuty przed końcem meczu ich sytuacja zrobiła się ciężka.
Nie zdecydowali się na taktyczne faulowanie, chcieli wybronić akcję i dać sobie szansę na odrobienie trzech punktów straty. Nie udało się. Gwoździem do trumny, kropką na i, była dwójkowa akcja Bosha i Wade’a.
Na otarcie łez, Manu trafił za trzy punkty równo z końcową syreną. Dla meczu nie miało to już żadnego znaczenia.
James po początkowych kłopotach, mocno zaznaczył swoją obecność w meczu nr 2. 35 punktów, 10 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty. Bosh 18, Wade 14. Do tego 14-punktowy bonus od Rasharda Lewisa, który zaczął mecz w pierwszej piątce Heat.

Dla Spurs 18 punktów i 15 zbiórek zaliczył Duncan, 21 punktów i 7 asyst dodał Parker, 19 punktów dorzucił z ławki Ginobili.
Kolejny "inteligenty" mecz zagrał Boris Diaw – 7 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst i 1 przechwyt.

Spurs, jeśli nie chcą wracać do Teksasu z wynikiem 3:1 dla Miami, będą potrzebowali więcej od Kawhi’aja Leonarda. Nie można powiedzieć, że przechodzi obok meczów ale jego obecność musi zostać mocno odnotowana. Młody skrzydłowy Spurs praktycznie przez cały mecz borykał się z faulami. Przez to Pop zmuszony był wysłać na pożarcie Diawa, który był regularnie karcony przez Jamesa w III kwarcie.

Był taki moment w IV kwarcie (6:47min), kiedy Parker spudłował oba rzuty osobiste po niesportowym faulu Chalmersa. W kolejnym posiadaniu również oba rzuty wolne spudłował Duncan. Spurs prowadzili wtedy 87:85. W następnej akcji za trzy punkty trafił James. Jeśli mówimy o małych rzeczach, które składają się na cały obraz, ten fragment miał kolosalne znaczenie dla "momentum" w tym meczu. 

Fakty i obserwacje:

* Na cztery minuty przed końcem II kwarty Dwyane Wade zaliczył coś takiego:

 

Robi
mi się niedobrze, jak widzę flopy. Jeszcze bardziej jak wykonują je
gwiazdy. Gdy jest to sytuacja blok/szarża przy penetracji i zawodnik
obrony doda "coś od siebie" przy większym lub mniejszym kontakcie z
atakującym, żeby sędzia nie miał wątpliwości, wtedy jestem w stanie to
tolerować, choć i tak tego nie lubię.
Jeśli natomiast mówimy o sytuacja takich, jak powyżej…po prostu wstyd.

* Tim Duncan zaliczył 157. double-double play-offs (18 punktów, 15 zbiórek). Tyle samo tego typu występów zaliczył Magic Johnson. Nikt w historii nie miał więcej!

* Heat po dwóch meczach tych Finałów są +11 z LeBronem na parkiecie oraz -24, gdy siedzie na ławce.

* Miami Heat nie zaliczyli dwóch kolejnych porażek w play-offach od 47 meczów. W historii NBA lepsze pod tym względem były tylko dwie ekipy: Boston Celtics (54) w latach 1962-1966 oraz Chicago Bulls (52) 1990-1993.

* Tony Parker jest najlepszym strzelcem Spurs w tych play-offach (17.3). Jeśli drużyna z San Antonio sięgnie w tym roku po tytuł, to będzie to pierwszy przypadek od wprowadzenia zegara odmierzającego czas na akcję (1954-55), kiedy lider punktowy mistrzowskiej ekipy ma tak niską średnią. Trzy najniższe średnie w historii to: Isiah Thomas z Detroit w 1989 roku (18.2), Dolph Schayes z Syracuse w 1955 roku (19) oraz Tom Heinsohn z Bostonu w 1961 roku (19.7).

* Parker wyprzedził Michaela Jordana na liście najlepiej podających graczy w postseason. Francuz jest teraz na ósmym miejscu tej klasyfikacji z 1026 asystami.
Rozgrywającemu Spurs udało się za jednym razem, tego samego wieczoru wyprzedzić w innej kategorii drugą gwiazdę Bulls.
T.P. wyprzedził Scottie’go Pippena na liście najlepszych strzelców w play-offs. Po wczorajszym meczu ma na koncie 3655 punktów, co daje mu w tym momencie trzynaste miejsce.


 
https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/t1.0-9/10376714_778987448800497_697897898168344027_n.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.