W meczu Portland Trail Blazers – Houston Rockets center gospodarzy Greg Oden doznał poważnej kontuzji złamania lewej rzepki. Zawodnik zmuszony będzie przejść operację a przerwa może wyłączyć go z gry nawet do końca obecnych rozgrywek!
Do kontuzji doszło już w pierwszej kwarcie meczu kiedy to Greg starał się zablokować rzut penetrującego pod kosz Aarona Brooksa.
To wielka strata dla klubu z Oregonu.
Oden grał w tym sezonie na poziomie 11.7 punktu, 8.8 zbiórki oraz 2.4 bloku w każdym meczu.
Co tu dużo mówić to wielka strata dla klubu, to wielka strata dla NBA bo prawdziwych centrów jakim jest Greg można policzyć na palcach jednej dłoni. Od kiedy trafił do ligi zawsze mu kibicowałem. Podobał mi się jego spokojny i zdystansowany sposób bycia, jego rozbrajająca szczerość i ślamazarność podczas wywiadów. Przypominał mi jednego z tych chłopaków z podwórkowych lig z dzieciństwa, którego obecność w grze bardzo zależna jest od nastroju rodziców, odrobionej pracy domowej i dobrych ocen z przedmiotów ścisłych.
Trzymam mocno kciuki za jego powrót do zdrowia i retorycznie pytam – czemu dobrym ludziom przytrafiają się niedobre rzeczy? Znawcom tematu, którzy jeszcze przed draftem 2007 wiedzieli, że nie warto inwestować w Grega bo ten rozsypie się w NBA proponuję – korzystając z okazji, że jest niedziela – lekko stuknąć się w mądre głowy i chwilę zastanowić.
Jest mi autentycznie smutno….