W jednym z najnowszych wywiadów komisarz ligi Davis Stern wyznał, iż jego zdaniem w ciągu nabliższych 10 lat na parkietach NBA pojawi się… zawodniczka! To nie żart.
"Dziesięć lat?" – pytał (nie mniej zszokowany niż ja) teraz LeBron James. "To całkiem niedługo. Będę miał 34 lata, będę ciągle w NBA." – dodał.
Moim skromnym zdaniem pomysł ten jest "lekkim" przegięciem ze strony Sterna. Nie podobał mi się pomysł z europejską dywizją NBA ale to był inny rodzaj "niepodobania". Kobieta w NBA jako zawodniczka to już za dużo, to zbyt daleko idąca innowacja. Nie żebym miał coś do kobiecej koszykówki. Nie! Znam wiele koszykarek, chodzę na ich mecze i wszystko jest OK. Ale grup integracyjnych nie zaakceptuję – przykro mi. Zdaję sobie sprawę z tego, że pomysł ten jest pokłosiem postępującego równouprawnienia i przerażająco rozrośniętej mody na poprawność polityczną ale mam nadzieję, że na samym pomyśle się to skończy. David Stern to świetny komisarz NBA. Wyprowadził ligę z kryzysu lat 80, stał za jej rozwojem i promocją na całym świecie ale nie ma ludzi nieomylnych. Pomysł z kobietami w lidze uważam za mocno pomylony.
…if it ain’t broke don’t fix it… – panie Komisarzu.