„Jeśli to sp…olisz, to znaczy że jesteś idiotą.”

Los Angeles Lakers nie są organizacją, która w swojej historii budowała się poprzez drafty.
W ostatnim 35-leciu, klub z Miasta Aniołów tylko dwa razy wybierał jako pierwszy (
Magic Johnson, 1979 rok oraz James Worthy, 1983). Później już tylko trzy razy udało im się wybierać w TOP 10 (Eddie Jones, 1994 rok oraz Andrew Bynum, 2005 – obaj jako "dziesiątki").
Tym trzecim jest Julius Randle – "siódemka" ostatniego naboru.

Wniosek nasuwa się jeden – Lakers nie wybierają za często z wysokimi numerami ale jak już to robią, to zazwyczaj robią to dobrze.
Andrew Bynum był swego czasu centrem formatu All-Star. Potem dopiero przegrał walkę z własnymi kolanami oraz lenistwem (a najpewniej było odwrotnie).

Kobe Bryant ma przed sobą (najprawdopodobniej) już tylko dwa sezony w NBA i zdaje sobie sprawę z tego, że delikatna przebudowa Lakers ma, co tu dużo mówić, dość słaby timing jeśli chodzi o jego własną karierę w kontekście zdobycia kolejnego tytułu.
Lider Lakers chciałby więc wydobyć drzemiący potencjał z niespełna 20-letniego
Randle’a już natychmiast. Nie ma czasu czekać.
A robi to oczywiście w swoim stylu…

"Jeśli to sp…olisz, to znaczy że jesteś kompletnym idiotą. Ci z ESPNu to są idioci ale jeśli tobie uda się to sp…olić, to też będziesz idiotą."
– mówi Kobe. Nawiązując do dziennikarzy ESPN ma na myśli ich ranking, według którego jest on dopiero czterdziestym, najlepszym obecnie graczem NBA. 

Randle pokazuje podczas tego preseason, że ma duży potencjał ale póki co wygląda na to, że będzie potrzebował czasu, by być graczem, z którym lub wokół którego można budować mistrzowski skład. W dotychczasowych meczach grał na poziomie 7.6 punktu oraz 5.4 zbiórki.
Kobe ma tylko dwa lata dlatego proces uwalniania talentów swojego młodego kolegi zaczął jeszcze przed rozpoczęciem sezonu.
Będzie to proces skuteczny?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.