Brooklyn Nets i Joe Johnson uznali, że to już czas, żeby powiedzieć sobie 'do widzenia’. Klub z Nowego Jorku, po niecałych czterech sezonach współpracy, postanowił zwolnić 34-latka. Teraz strony będą negocjować warunki wykupienia reszty jego umowy, która wygasa z końcem sezonu.
Kiedy tylko kontraktowe formalności zostaną załatwione, Johnson będzie mógł dołączyć do którejś z pozostałych drużyn NBA. Zwolnienie przed końcem lutego powoduje, że Johnson będzie uprawniony grać również w play-offs z nową drużyną.
Jego usługami zainteresowana jest blisko jedna trzecia ligi na czele z Cavaliers, Heat, Thunder, Celtics, Rockets, Raptors. W swoich szeregach widzieliby go także Hawks, w barwach których występował w latach 2005-2012.
Gaża Johnsona za ten sezon to $24.9mln (wyższą ma tylko Kobe Bryant). Jest to ostatni rok jego gigantycznej, sześcioletniej umowy, podpisanej jeszcze z Hawks. Sześcioletni kontrakt wart $124mln był latem 2010 roku najdroższy na rynku wolnych agentów.
Strony rozstają się w raczej przyjaznej atmosferze. Nets nie grają w tym sezonie zupełnie o nic. Nawet tankowanie im się nie opłaca ponieważ ich tegoroczny wybór należy do Bostonu.
Johnson w ciągu kilku najbliższych dni wybierze sobie drużynę, z którą jego zdaniem, będzie miał największe szanse na mistrzowski tytuł. Mówi się, że silnymi kandydatami do zakontraktowania weterana są Cavs.
Johnson zagrał dla Nets w 288 meczach. Jego średnie z tych spotkań sięgają 14.7 punktu, 3.8 zbiórki oraz 3.4 asysty.
Siedmiokrotny uczestnik Meczów Gwiazd zaczął swoją karierę w Bostonie w 2001 roku. W drugiej połowie debiutanckiego sezonu trafił do Phoenix, gdzie został do 2005 roku. Potem przeniósł się na siedem lat do Atlanty.
To drugi duży ruch Seana Marksa w ciągu kilku dni. 40-letni Nowozelandczyk zaledwie tydzień temu został menadżerem Brooklyn Nets. W tym czasie zdążył już zwolnić Andreę Bargnaniego.
Marks w sezonie 2000-2001 był zawodnikiem Śląska Wrocław. W 2005 roku był w mistrzowskim składzie San Antonio Spurs. 