Po NBA krąży ostatnio żart, że Leśne Wilki to teraz Ranne Wilki. Do nieobecnych od początku sezonu liderów Kevina Love i Ricky’ego Rubio dołączyli już w trakcie rozgrywek J.J. Barea, Brandon Roy, Chase Budinger a ostatnio też Nikola Pekovic. Urazy Love’a i Rubio już się leczą a te pozostałych nie zagrażają ani ich karierom ani temu sezonowi. Każdy z nich wróci prędzej lub później w trakcie rozgrywek. Póki co jednak Wolves nie mają prawie kim grać. Stąd decyzja klubu i zakontraktowaniu nowego gracza.
32-letni Josh Howard, bo o nim mowa ma za sobą 9 sezonów w NBA z czego co najmniej 4 na poziomie ponadprzeciętnym. W swojej szczytowej formie potrafił osiągać statystyki wyrażone liczbami 19.9 punktu, 7 zbiórek, 2 asysty, załapać się do All-Star Game (2007) i dorobić przydomku "J-Ho".
Po odejściu z Dallas Howard spędził półtora roku w Waszyngtonie gdzie mocno obniżył loty, głównie przez poważne problemy zdrowotne. Ostatni sezon zagrał dla Utah Jazz, będąc solidnym punktem z ławki w rotacji Tyrona Corbina.
Mimo, że lata świetności ma już za sobą i do Meczu Gwiazd raczej się nie załapie w tym sezonie, to dobry ruch ze strony Wolves.
Howard to niezły, inteligenty zawodnik grający dla drużyny. Kiedyś potrafił zdobywać punkty na wiele sposobów a w obronie radzić sobie z graczami na kilku pozycjach. Dziś nie jest już takim "dynamitem" ale siedem lat doświadczenia w play-offach na pewno przyda się młodym liderom Wolves.
Howard za całą karierę (496 meczów, 399 startów) legitymuje się średnimi na poziomie 14.5 punktu, 5.7 zbiórki, 1.6 asysty oraz 1 przechwytu.