Kawhi Leonard w Raptors, DeMar DeRozan w Spurs!

San Antonio Spurs i Toronto Raptors dogadali się co do szczegóły wymiany, na mocy której Kawhi Leonard i Danny Green (oraz $5 mln w gotówce) przeniosą się do Kanady. W przeciwnym kierunku powędruje DeMar Derozan, Jakob Poeltl oraz chroniony w top20 wybór w przyszłorocznym drafcie. Wybór ten po roku zamienia się w dwa wybory w II rundzie.

Leonard będzie uprawniony do podpisania z Toronto pięcioletniego kontraktu wartego $190 mln. Jeśli zdecyduje się odejść, każdy inny klub będzie mógł zaoferować mu czteroletnią umowę wartą $140 mln.

DeRozan ma jeszcze trzy lata w kontrakcie (z opcją na rozgrywki 2020-21). W każdym z sezonów zarobi po $27.7 mln.

Co o tym myślę?

Dla San Antonio:

Świetny ruch. Żaden inny klub nie oferował im tego, co płynnie pozwalałoby im zostać w grze. 28-letni DeRozan to właśnie gwarantuje. Ten skład San Antonio raczej nie będzie bić się o tytuł, ale w dalszym ciągu pozostanie silną i groźną ekipą na play-offy. Zarówno Lakers, jak i 76ers, jak i Celtics oferowali (podobno) młodych zawodników, ale każdy z nich był czy raczej jest melodią przyszłości. Mogą, ale wcale nie muszą rozwinąć się do statusu gwiazd. Jeśli już Spurs musieli stracić swojego All-Stara, to zapewnili sobie tak miękkie lądowanie, jak to tylko było możliwe. Spurs bez Kawhi’ego (zagrał tylko 9 meczów) wygrali 47 spotkań w ubiegłym sezonie. Dołączyć DeRozana do tej ekipy, to jakby dodać kolejnego gracza formatu All-Star do drużyny, która i tak była szyta ma miarę 50 wygranych. To jest coś. Jakob Poeltl, 22-letni Austriak, to zawodnik, jakich Spurs lubią – myślący i ciężko pracujący. Niecałe 7 punktów i niecałe 5 zbiórek w ograniczonej roli w Toronto, mogą moim zdaniem, być podwojone w nowej ekipie. Jeśli dostanie szansę, a spodziewam się, że dostanie. W ogóle uważam, że Poeltl może być starterem w tej lidze na długie lata. Może nie gwiazdą, ale solidnym starterem na 12-14 punktów i 8-11 zbiórek.

W idealnym świecie Kawhi Leonard jest zdrowy i zadowolony z bycia w San Antonio. Ale świat idealny nie jest. Z finansowego punktu widzenia, nie podpisanie Leonarda na mocy supermax dealu, to też pozytyw dla Spurs. Nadal nie wiadomo, co z jego nogą. Nadal przy jego zdrowiu jest cała masa znaków zapytania. A jeśli najlepszy basket, z przyczyn czysto zdrowotnych, jest już za Leonardem? $219 mln zamrożonych w pięcioletnim kontrakcie, to byłby duży problem dla Spurs, którzy chcieliby później otaczać swoją gwiazdę wartościowymi pomocnikami. Kto chciałby przyjść do Teksasu do sytuacji, w której Kawhi, z jednej strony, być może zagra sezon na miarę MVP, a drugiej, może będzie musiał opuścić połowę rozgrywek z powodu problematycznego uda? DeRozan ma jeszcze trzy lata w kontrakcie (z opcją na rozgrywki 2020-21). W każdym z sezonów zarobi po $27.7 mln. Zdrowy All-Star tyle właśnie kosztuje dziś w NBA. 

Dla Toronto:

Masai Ujiri wiele ryzykuje, ale też wiele może wygrać. Zdrowy Leonard, to gracz top3 ligi. Zabójca w obronie na cztery pozycje. W ataku świetny, a z roku na rok, coraz lepszy. Ryzyko dla Toronto leży na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze Leonard zwyczajnie może nie być zdrowy. Problemy z udem, to może być, coś co będzie się już za nim ciągnąć przez resztę jego kariery. Przypomnę, że Kawhi nie gra w koszykówkę od stycznia i nadal nie jest zdolny do gry. Od play-offów 2017 roku, wystąpił tylko w dziewięciu meczach. To jest wielka niewiadoma i wielki ból głowy dla Ujiri’ego. W końcu mówimy o 27-latku, który teoretycznie powinien być jeszcze przed swoim fizycznym prime. Druga płaszczyzna, to okoliczności. Leonardowi, który podobno bardzo chciał odejść do Los Angeles, życie w Kanadzie, może zwyczajnie się nie spodobać. Klub może przez rok stawać na głowie, a na koniec, może i tak się okazać, że cała ta wymiana, to było tylko roczne wypożyczenie. Ale nie musi tak być. Przykład Paula George’a, którzy jeszcze w czasach Indiany, łączony był z Lakers, pokazuje, że mając do dyspozycji rok, można wiele zdziałać. Rok kampanii pod hasłem „pokażemy Ci, jak bardzo profesjonalna jest nasza organizacja, jak bardzo chcemy wygrywać”, to jest coś, czego wartość jest nieoceniona. Żadne spotkanie w czasie wakacji, żadna multimedialna prezentacja, nie mogą się z czymś takim równać.

Raptors z DeRozanem i Lowry’m za sterami dobili do swojego sufitu. Można było odnieść wrażenie, że z tymi liderami, ta ekipa, najzwyczajniej w świecie, pewnego poziomu nie przeskoczy. Może ta górka, to był tylko i aż LeBron James, ale tego już się nie dowiemy. Na horyzoncie Wschodu urośli nam Celtics i 76ers. Raptors, przynajmniej na papierze, zrobili automatycznie krok do tyły. Zrobiliby, gdyby nie Ujiri. Menadżer Raps zrozumiał, że być może ocierał się już o stan, kiedy stabilizacja zmienia się w stagnację. Zagrał ostro. Czas pokaże, czy wygrał. Patrząc na pakiet, który musiał dołączyć do wymiany, to też należą mu się słowa uznania. OG Anunoby, Pascal Siakam i Delon Wright są cały czas w Toronto. To wielki negocjacyjny plus.

W Toronto kończy się pewna era. DeMar Derozan pomógł drużynie wyjść z kryzysu. Stał się jej twarzą. Stopniowo rósł z nią aż do statusu ekipy, która stała się elitą Wschodu. „I’m Toronto” – mówił DeRozan i chyba nie przesadzał. Jego rodzina zadomowiła się w tej części Kanady a on sam mocno zżył się z tym środowiskiem. NBA przypomina jednak na każdym kroku, że na koniec jest to biznes. Czasem zimny, brudny i brutalny. DeRozan podobno spotkał się tydzień temu w Las Vegas z ludźmi z Raptors i dostał słowo, że nie zostanie wytransferowany. Tak, jak gracze i trenerzy rozliczani i stale oceniani są za swoją grę, za swoje decyzje, tak też menadżerowie działają pod stałą presją, której na co dzień nie widać, o której nie mówi się cały czas. Masai Ujiri znalazł się w miejscu, w którym uznał, że zobaczył już szczyt możliwości tej drużyny, w takim, a nie innym składzie. Najpierw wymienił trenera. Teraz czas przyszedł na jednego z liderów. Gdybym był nim, dałbym temu projektowi jeszcze jeden rok i zobaczył, jak wygląda rzeczywistość w postlebronowskim Wschodzie. Ale to tylko ja z pozycji kanapy, czasem z szatni Raptors.

Myśl na koniec: Ta inicjatywa musiała wyjść od Spurs. Wierzę w to, że Ujiri nie kłamał, gdy zapewniał DeRozana, że nie planuje go sprzedać. Ale na horyzoncie pojawiło się coś, czego Ujiri jako menadżer, nie mógł zostawić. Mimo, że Ujiri jako człowiek, mógł czuć się z tym źle. Spurs trafili na podatny grunt, bo Raps w takich okolicznościach, nie byliby już pierwszą siłą Wschodu z automatu. To musiało podziałać na wyobraźnię ludzi z Kanady. Ryzyko jest duże, ale nagroda może być jeszcze większa. To musiało wyjść od Spurs, bo dostawaliśmy kontrolowane przecieki o tych rozmowach. Dlaczego? Żeby Lakers, 76ers, Celtics i ktokolwiek jeszcze, usłyszeli i poczuli palący się grunt i tykający zegar. Spurs rozmawiają równolegle na kanadyjskim froncie i nie zawahają się go użyć. To, w teorii, mogło podbić na koniec negocjacyjną wartość Leonarda. W grę wszedł tylko jeden pick w drafcie i tylko Jakob Poeltl (teoretycznie każdy z jego młodych kolegów, których wymieniłem wcześniej, jest notowany wyżej). Tak mi to wygląda.   

W Podcaście Specjalnym mówimy o tym samym:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.