Zostawmy na moment dyskusję o jego miejscu w historii, nieprzeciętnej atletyczności, boiskowym IQ i innych rzeczach. LeBron James, poza tym wszystkim koszykarsko dobrym, jest też wysokiej klasy floperem. Od lat zastanawiam się po co mu to? Można by tu postawić tezę częściowo broniąc go i uznać, że z racji tego, iż jest tak silny, jego ciało nie reaguje na większość zwykłych fauli tak, jak reagują ciała innych graczy. Żeby więc dostać od sędziów należne mu gwizdki, musi czasem trochę "dodać od siebie".
To jest jednak teza, którą James, na przestrzeni lat, sam obalił.
Do historii przeszło bowiem wiele jego zagrań, w których przy minimalnym kontakcie ze strony rywali, lub wręcz nawet w sytuacjach braku jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, ciało LeBrona zaczynało dziwnie się zachowywać.
Internet ma w swoich archiwach wiele dowodów. Na hasło "LeBron flop" You Tube dostarczy sporo ciekawego materiału.
To jest zabawne tylko za pierwszym razem. Potem dociera do Ciebie, że jest to nic innego, jak zwykłe oszukiwanie. Jako sędzia nienawidzę flopów. A niestety, trzeba przyznać, że nie są to zagrania łatwe do oceny. I jest ich w koszykówce coraz więcej. Powtórki video nie pozostawiają złudzeń, ale na parkiecie są to decyzje, które trzeba podjąć w ciągu ułamków sekundy. Niestety, czasem, lub nawet dość często, dajemy się nabrać.
Tak, sztuka flopowania, od ładnych paru lat żyje swoim życiem i z sezonu na sezon jest doskonalona. Jako kibic przed telewizorem dostaję bólu zębów na widok silnych facetów zachowujących się jak rozpieszczone dzieci.
To jest sytuacja z minionej nocy, z meczu Warriors-Cavs (126:91).
Draymond Green fauluje biegnącego LeBrona. Jest to bezsprzecznie mocny faul, ale jednocześnie jest to faul, który jak najbardziej mieści się w tym, co rozumiemy pod pojęciem obrony w koszykówce. I nie jest to też faul niesportowy. Reakcja Jamesa na ten kontakt jest niewspółmierna do tego, co w tamtym momencie wydarzyło się na parkiecie. Przede wszystkim głowa. "Latające głowy" są zmorą dzisiejszej koszykówki i naprawdę utrudniają sędziom ocenianie kontaktów. Później LeBron teatralnie pada na parkiet, i żeby dodać dramatyzmu całej sytuacji, zakrywa twarz dłonią i zamiera w kilkusekundowym bezruchu.
Reakcja Greena na teatr Jamesa jest najlepszym podsumowaniem całej sytuacji.
Pamiętam, miałem kiedyś rozmowę z jakimś fanem LeBrona, na ten temat. Padło stwierdzenie – "ale przecież Jordan też flopował." Nie moi mili, Jodan nie flopował. I na tym skończmy tę dyskusję bo brnąc w nią dalej, rzuca się cień na swoją wiedzę o NBA.