37 punktów, 10 zbiórek, 2 przechwyty i 1 asysta. 15 na 26 z gry w tym 3/3 zza łuku. Chris Bosh, pod nieobecność leczącego obolałą kostkę i pachwinę LeBrona Jamesa, wziął na siebie odpowiedzialność bycia liderem Heat. Kiedy losy meczu sprowadziły się do jednego rzutu, jednego posiadania Bosh wziął piłkę i wygrał dla Miami mecz. Tak po prostu. Gdyby przegrali, mieli by kilka sensownych usprawiedliwień. Mieli ciężkie zawody w Sacramento, najlepszy gracz NBA siedział na ławce w garniturze. Ale C.B. nie miał zamiaru niczego tłumaczyć.
Bosh pokazał cojones, o których brak podejrzewany jest od kiedy pojawił się w Miami.
Nie wiem czy wiecie ale Bosh jest w tym momencie 7/10 w karierze jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty, które były na zwycięstwo lub remis w ostatnich 10 sekundach IV kwart lub dogrywek. Nieźle co?
Bosh zaczął karierę w NBA w sezonie 2003-2004 i od tego czasu tylko dwóch zawodników NBA trafiło więcej tego typu trójek w podobnych okolicznościach ale żaden z nich nie może się pochwalić szaloną, 70% skutecznością. Pozostali dwaj to Vince Carter (12/29) oraz Kobe Bryant (8/34).
Słowa uznania należą się też Wade’owi. Taka asysta, w takim momencie meczu. Czym się różnią gracze dobrzy od wielkich? Wielce robią w meczach takie rzeczy, których dobrzy boją się zrobić/nie potrafią zrobić na treningach.