24 lutego w Sztokholmie, w hali Globen, reprezentacja Szwecji starła się z reprezentacją Turcji w ramach eliminacji do przyszłorocznego EuroBasketu. Gospodarze wygrali ten mecz 87:80. W hali było 11390 kibiców, co jest nowym rekordem frekwencji w Szwecji, jeśli chodzi o mecze koszykówki. Byłem na tym meczu i ja, wraz z moim 12-kilogramowym asystentem oraz nieco cięższym kolegą.
Jednym z ojców sukcesu był Ludvig „Ludde” Håkanson, który w tym sezonie broni barw Stelmetu Zielona Góra. Wychowanek sztokholmskiego klubu Alvik zdobył w tym meczu 23 punkty, 8 asyst, 3 zbiórki. Trafił aż 7 z 12 oddanych rzutów za trzy punkty. Ludde znalazł trochę czasu, żeby odpowiedzieć na parę moich pytań.
Ludde, zacznijmy od Twojego występu przeciwko Turcji – 23 punkty, 8 asyst, 3 zbiórki, 7/12 zza łuku no i przede wszystkim wielka wygrana 87:80 przeciwko Turcji. Czy to był Twój najlepszy mecz w drużynie narodowej?
Myślę, że tak. Miewałem w przeszłości niezłe mecze w kadrze, miałem też fatalne występy. Ten można uznać za najlepszy. Przeciwko klasowemu rywalowi, w wygranym meczu, przed własną publicznością w Sztokholmie.
Mecz na żywo, w hali Globen zobaczyło aż 11390 fanów! To była rekordowa frekwencja na meczu koszykówki w Szwecji. Kiedy ludzie z zewnątrz myślą o Szwecji, ogólnie o Skandynawii, to koszykówka raczej nie pojawia się jako jedna z pierwszych rzeczy, które kojarzą się z tą częścią Europy. Czy możesz opowiedzieć trochę o zainteresowaniach koszykówką w Szwecji, o klimacie do uprawiania tego sportu? Jak to wygląda na twoich oczach?
Powiedziałbym, że z mojej perspektywy to wygląda tak, że odkąd pamiętam, to zainteresowanie koszykówką w Szwecji było dosyć duże. Ludzie grali i interesowali się tym sportem. To, co się zmieniło w ostatnich latach, to swego rodzaju moda, duże zainteresowanie na chodzenie ma mecze drużyny narodowej. Nigdy nie było tak dobrze. To szalone pomyśleć, że ponad 11 tysięcy ludzi przyszło zobaczyć nasz mecz. To pokazuje, że nasza federacja robi dobrą robotę. Mamy dobrą drużynę, nasi czołowi zawodnicy grają w renomowanych klubach z wyrobioną marką. Jeśli potrafiliśmy zapełnić Globen bez Jonasa Jerebko i Jefferya Taylora, to pomyśl, co mogłoby się dziać, gdyby obaj byli w składzie na to spotkanie. Jedynej rzeczy, jakiej teraz potrzebuje szwedzka koszykówka, to jakiś sukces na arenie międzynarodowej. To byłby impuls, który dałby nam kolejną falę zainteresowania. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu, graliśmy nasze mecz kadry w jakichś małych halach na kilka tysięcy ludzi. A teraz wypełniamy najlepszą i największą sportową arenę w Szwecji. Więc można powiedzieć, że idziemy w dobrym kierunku.
Jesteście w grupie D w eliminacjach do EuroBasketu 2021 z Chorwacją, Turcją i Holandią. Jak oceniasz Wasze szanse na awans do przyszłorocznego turnieju?
Tak się jakoś składa w ostatnich latach, że nie mamy szczęścia przy losowaniu. Zawsze w naszych grupach znajdują się czołowe europejskie drużyny. Tak jest i tym razem. No, ale wyniki pokazują, że każdy może pokonać każdego w tej grupie. My i Holendrzy byliśmy w stanie pokonać Turcję. Zagraliśmy za to bardzo słaby mecz na wyjeździe przeciwko Chorwacji. Ale myślę, że jesteśmy w stanie pokonać ich u siebie. Po dwóch meczach mamy bilans 1:1. Naszym celem jest oczywiście znaleźć się w najlepszej trójce tej grupy. Powiedziałbym, że od lat nie byliśmy tak blisko zakwalifikowania się do EuroBasketu.
Opowiedz o tej step-back trójce na koniec pierwszej połowy. To był imponujący rzut!
To był trudny rzut. Ale dobrze czułem się tamtego wieczoru. Do tego momentu miałem już trafione trzy trójki. Ten ruch w lewo, czy to step-back, czy po prostu odejście w lewo i rzut, to jest mój ruch, który często robię, nad którym pracuję. Oczywiście nie z tak daleka, i nie z ręką rywala na twarzy. Świetne uczucie, trafić coś takiego. Widziałem tę akcję już ze 100 razy. Widownia wstaje, celebruje ten rzut. Wśród nich moja rodzina i znajomi. Coś niesamowitego!
Rate the degree of difficulty 1️⃣-🔟 on @Ludde12 Hakanson's @Tissot Buzzer Beater 🇸🇪🚨! #ThisIsYourTime #EuroBasket @basketse pic.twitter.com/NLlsAFzcNx
— FIBA EuroBasket (@EuroBasket) February 24, 2020
Skoro już jesteśmy przy Twoich umiejętnościach, to powiedz kim jest gracz, lub gracze, których śledzisz, na których modelujesz swoją grę?
Nie mam jednego konkretnego zawodnika, którego grę śledzę i przyswajam. Oglądam dużo koszykówki. Praktycznie wszystkie mecze Euroligi, wiele meczów hiszpańskiej ACB. Studiuję grę i ruchy wielu zawodników z mojej pozycji. Bardzo lubię Kostasa Sloukasa, Vassilisa Spanoulisa, Marcelinho Huertasa. Grałem w jednej drużynie z Juanem Carlosem Navarro, miałem okazję podpatrywać jak trenuje, jak pracuje nad sobą. Mogę powiedzieć, że śledzę i podglądam wielu europejskich rozgrywających. Praktycznie w ogóle nie oglądam NBA.
Nie oglądasz NBA?
Raczej nie. Jakieś highlighty, jakieś wyniki, czy wieści od czasu do czasu. Oglądałem NBA, gdy Jonas Jerebko tam grał. Lubię za to przyglądać się temu, jak w NBA radzą sobie Europejczycy. Świetnie ogląda się Lukę Doncica. Sprawdzam co dzieje się u Tomasa Satoranskiego. Graliśmy w jednej drużynie. W wakacje często trenujemy razem.
Zostanę jeszcze przy NBA. Nie oglądasz jej, bo nie masz czasu, bo to nie jest styl, który Ci odpowiada?
Moim zdaniem Euroliga jest fajniejsza do oglądania. Oglądam praktycznie każdy mecz kolejki w Eurolidze.
Słyszałem, że jakiś czas temu całkowicie wyłączyłeś glutenu ze swojej diety. Opowiedz coś więcej o tej decyzji, o swojej diecie w sezonie?
W ostatnich latach staram się wsłuchiwać w swoje ciało i tak układać moją dietę, żeby grać jak najlepiej, żeby mieć jak najwięcej siły, żeby w możliwie jak najkrótszym czasie się regenerować. Rezygnacja z glutenu była w moim przypadku bardzo dobrą decyzją. To już trwa ponad rok. Decyzję podjąłem po konsultacjach z dietetykiem. Od tego czasu prawie w ogóle nie choruję, szybciej się regeneruję. Nie miałem w tym czasie żadnych kontuzji. Miałem kiedyś bóle brzucha, które ustąpiły. Czuję się teraz dużo lepiej. Świadomie i starannie dobieram to, co jem. Przykładam wagę do małych detali. Lubię robić te wszystkie małe, dodatkowe rzeczy dla swojego ciała.
Gdzie są największe atuty, gdzie największe słabości Waszej drużyny narodowej?
Do naszych atutów zaliczyłbym to, że mamy w składzie strzelców, którzy potrafią zdobywać punkty. Być może znajdą się tacy, którzy nie zgodzą się z tym zdaniem i powiedzą, że wcale nie jesteśmy aż tak dobrzy, ale ja w to wierzę. Mamy graczy, którzy w różnych meczach, mogą fragmentami brać na siebie ciężar zdobywania punktów. W tym spotkaniu z Turkami kilku zawodników miało swoje momenty. William Magarity trafił dwie trudne trójki w pierwszej kwarcie. Chris Czerapowicz trafił trzy trójki w tej części gry. Mamy dobrych strzelców na wielu pozycjach. Ale też na przykład Tobias Borg fantastycznie grał w defensywie. Podejmował dobre decyzje w końcówce meczu. Wiesz, jacy my Szwedzi jesteśmy. Nikt nie chce wysuwać się na pierwszy plan. Nie gramy samolubnie. Walczymy jeden za drugiego. Poza tym, my wszyscy się lubimy w drużynie narodowej. Dobrze sobie życzymy. Cieszą nas sukcesy naszych kolegów.
Jeśli chodzi o słabe strony, to zawsze mieliśmy problemy ze zbiórkami. Brakowało nam wysokich, którzy potrafiliby walczyć z wysokimi rywali. Ale zobacz, w meczu z Turcją wygraliśmy walkę na tablicach. To coś pokazuje. Nicholas Spires był mocny na desce, wykonał świetną pracę w tym meczu. Dało się odczuć brak Simona Birgandera. Ogólnie uważam, że jesteśmy dobrą drużyną, na którą nie jest łatwo ułożyć game plan. W każdym meczu kto inny może zdobyć 20+ punktów.
A jeśli chodzi o największe atuty i słabości w Twojej grze?
Do atutów zaliczyłbym to, że jestem groźny w ataku. Nie tylko jeśli chodzi o moje umiejętności strzeleckie, ale też jeśli chodzi o prowadzenie ofensywy drużyny, podejmowanie właściwych decyzji przy akcjach pick and roll. Jestem rozgrywającym, ale lubię i potrafię grać jak rzucający obrońca.
Moją słabszą stroną jest gra w obronie, ale wydaje mi się, że w tym sezonie zrobiłem duży postęp w tym aspekcie. Poza tym muszę być bardziej konsekwentny w swojej grze.
Ponad dwa lata temu FIBA zrezygnowała z letnich turniejów kwalifikacyjnych na rzecz okien dla reprezentacji w trakcie rozgrywek. Zawodnicy NBA z oczywistych przyczyn nie są w stanie pomóc swoim drużynom narodowym. Z graczami Euroligi bywa różnie. Kraje takie jak Szwecja czy Polska są raczej beneficjentami tej reformy. Obecnie nie mamy żadnych zawodników w NBA i stosunkowo niewielu przedstawicieli w Eurolidze. Wy pokonaliście Turcję, my dzień wcześniej wygraliśmy na wyjeździe z Hiszpanią. W takim systemie eliminacji, niektóre kadry narodowe praktycznie zawsze będą musiały walczyć w niepełnych składach. Co sądzisz o tej reformie? Wiem, że opinie są podzielone wśród zawodników.
Tak to prawda, dla nas czy dla Was to na pewno plus. Dla mnie osobiście, z perspektywy zawodnika, to jest dobre rozwiązanie, które bardzo mi podoba. Wiesz, kończysz sezon, który trwa jakieś 10 miesięcy. Wracasz do domu, po czym znów na miesiąc musisz wyjechać, bo masz zobowiązania wobec kadry narodowej. Wiec w zasadzie, nie masz prawie żadnej przerwy tylko dla siebie między sezonami. Teraz to działa dużo lepiej moim zdaniem. Opuszczasz swój klub na parę tygodni w ramach okien dla reprezentacji. Grasz mecz w kadrze, przy okazji masz możliwość spotkać się z rodziną. My też graliśmy bez naszych trzech najlepszych zawodników. Oczywiście te topowe ekipy muszą grać bez powiedzmy 12 najlepszych graczy. Nie mam pojęcia jaki format byłby najlepszy, ale ten który teraz jest bardzo mi odpowiada. On sprawia, że te mecze eliminacyjne są bardziej interesujące. No pomyśl, udało nam się zgromadzić ponad 11 tysięcy ludzi w hali, w lutym. To by się nigdy nie udało latem. Dla nas to dobra reforma. Poza tym zawodnicy mogą skupić się latem nad poprawą własnych umiejętności.
Masz dopiero 23 lata, przyszłość wciąż jest przed Tobą. Jaki będzie Twój następny krok po PLK?
Co jakiś czas jestem o to pytany. Powiem szczerze, że nie mam pojęcia, póki co. W trwającym sezonie, w związku z tym, że dużo gram, jestem dodatkowo zmotywowany do pracy nad sobą. Zawsze miałem w sobie dużo motywacji, ale ostatnie 2-3 sezony były dla mnie trudne, kiedy czułem, że nie zawsze będę miał okazję pokazać na parkiecie wszystkiego, co umiem. Albo, że będę mógł to robić w bardzo ograniczonej roli. Bardzo się cieszę, że w Stelmecie dostałem szansę na grę. Myślę, że moja kariera nabrała tempa. Zobaczymy, co przyniesie przyszłości. Mówię szczerze, na razie nie wiem. Cieszę się, że jestem w Zielonej Górze, chcę zakończyć sezon najlepiej, jak się da. Potem dopiero zastanowię się na najlepszym krokiem dla mojej kariery.
Twoja pierwsza myśl, kiedy Twój agent powiedział Ci, że Stelmet Zielona Góra może być dla Ciebie opcją na ten sezon?
To były trochę dziwne wakacje. Cały czas miałem kontrakt z Movistar Estudiantes, ale nie było żadnej pewności, czy tam wrócę na te rozgrywki. Dowiedziałem się w sierpniu, że być może nie będę miał pewnej roli w rotacji, że mogę za dużo nie grać. To był moment, kiedy zaczęliśmy z agentem rozglądać się za nową drużyną. To nie jest takie łatwe w sierpniu. Większość ekip ma już zbudowane składy i zamknięte budżety. Dostaliśmy telefon ze Stelmetu, że jest zainteresowanie z ich strony. Byłem chętny przyjechać od pierwszej sekundy, kiedy o tym usłyszałem. Chciałem trafić gdzieś, gdzie będę grał. Oczywiście miejsce Stelmetu w lidze VTB sprawiało, że perspektywa gry tutaj była jeszcze bardziej atrakcyjna dla mnie. Powiedziałem mojemu agentowi, żeby dopiął te negocjacje, żeby wszystko zakończyło się pozytywnie. Bardzo chciałem tu być. Słyszałem wiele dobrego o trenerze Zanie Tabaku. O samym klubie nie wiedziałem zbyt wiele. Wydaje mi się, że kiedyś, kiedy byłem w Barcelonie, zagraliśmy mecz w Eurolidze przeciwko Stelmetowi Zielona Góra. Więc wiedziałem, że mają za sobą występy w Eurolidze, że są jednym z największych klubów w Polsce.
Co Cię najbardziej zaskoczyło podczas pobytu w Polsce?
Wiele rzeczy w Polsce zaskakuje mnie pozytywnie. Przede wszystkim ludzie. Są bardzo mili. To sprawia, że chce mi się tu być, tu grać. Wydawało mi się, że w Polsce będzie trochę jak w Rosji, ale jest inaczej. Nie będę ukrywał, że trochę brakuje mi Hiszpanii. Przyzwyczaiłem się do dobrej pogody i jedzenia. Ale poza tym, bardzo lubię Polskę.
Następnym Szwedem w NBA będzie…?
Trudno powiedzieć, może Marcus Eriksson. Był wybrany w drafcie przez Atlantę Hawks (w II rundzie, z 50 numerem, w roku 2015). Gdy jest zdrowy, gra świetnie. Myślę, że jest jednym z najlepszych strzelców w Europie. Powiedziałbym, że on jest najbliżej, ale nie wiem czy to faktycznie będzie on, czy on sam do tego dąży.
…a tutaj mój 12-kilogramowy asystent udzielający wywiadu dla tureckiej telewizji…
W nagrodę, że dotarliście do końca tego tekstu, mam dla fanów PLK, Stelmetu i talentu Ludde Håkansona, małą wskazówkę odnośnie prawidłowego wymawiania jego nazwiska. Literę „å” w jego nazwisku wymawia się jak „o”. Prawidłowa wymowa jego nazwiska brzmi zatem „Hokanson.”
Pingback: Podsumowujemy rok 2020 – Karol Mówi