Pogadałem z Maćkiem Lampe o jego wrażeniach po wczorajszym losowaniu grup do Mistrzostw Świata. Tak na szybko, bo jego Jilin Northeast Tigers zaczynają dziś play-offy (przeciwko Fujian Sturgeons).
Twoje wrażenia po losowaniu. Wiem, że chciałeś trafić na Chiny.
Nie mogło ułożyć się lepiej. Tak, chciałem trafić na Chiny i udało się. Gram w Chinach od 2016 roku. Lubię ten kraj, tych fanów. Oni lubią mnie. Zagrać przeciwko Chinom, w Chinach, to będzie coś wyjątkowego. Z Wenezuelą i Wybrzeżem Kości Słoniowej, tworzymy ciekawą grupę. Myślę, że stać nas na pokonanie każdego w tej fazie.
Zdaniem wielu, grupa H, będzie „grupą śmierci” tego turnieju. Też tak uważasz? Kto z niej wyjdzie?
Tak, bez wątpienia to jest najtrudniejsza do wytypowania grupa tego turnieju. Wiadomo, że faworytami są Litwa, Kanada i Australia. Jeśli o mnie chodzi, to stawiam na Litwę i Australię. Ale tam się może wydarzyć wszystko.
Twój „czarny koń” tych mistrzostw.
Czarnym koniem tych mistrzostw może być Dominikana. Gdyby udało im się włączyć do składu Ala Horforda i Karla-Anthony’ego Townsa.
Atuty i słabości naszej drużyny?
To, co naszej drużynie może przynieść sukces na tych mistrzostwach, to przede wszystkim konsekwentna taktyczna dyscyplina oraz nasz wspólny wysiłek na obu końcach parkietu. Mamy zgrany kolektyw, ale w Chinach to wszystko musi wejść na jeszcze wyższy poziom. O motywację nie musimy się martwić. Udział w Mistrzostwach Świata, to dla nas, dla naszych karier, coś naprawdę wielkiego. Naszą słabością na pewno jest brak doświadczenia na tak dużej imprezie.
W sezonie regularnym, w barwach Jilin Northeast Tigers (43 mecze) Lampe grał na poziomie 24.3 punktu, 13.5 zbiórki oraz 3.5 asysty. Trafiał 53% swoich rzutów z gry, 35% zza łuku oraz 76.7% z linii. Jeśli Maciek i koledzy przejdą pierwszą rundę, będzie to pierwszy tego typu sukces dla tej drużyny od 10 lat.