Marcin Gortat oddany do L.A. Clippers

Washington Wizards i Los Angeles Clippers dogadali się w sprawie wymiany na mocy której Marcin Gortat przeniesie się do klubu z Kalifornii. W przeciwnym kierunku powędruje Austin Rivers, syn trenera Clippers, Doca Riversa.

34-letni Polak jest w ostatnim roku swojego kontraktu. Za nadchodzące rozgrywki zarobi $13.5 mln. Kontrakt niespełna 26-letniego Riversa również wygasa z końcem sezonu 2018-19. Jego wartość to $12.6 mln.

Co ja o tym sądzę?

Wizards zyskują zmiennika dla Walla i Beala. Może nie jest to tani zmiennik, ale na pewno jest sporą nadwyżką nad ludźmi, których Wizards mieli w tej roli w ostatnich latach. Wyjście spod skrzydeł ojca Riversa, może być, moim zdaniem dobre dla Austina. Tata pomógł mu ugruntować swoja pozycję w NBA, zarobić pieniądze. Ale też mając ojca za trenera, Austin często w meczach zachowywał się jak rozwydrzony gnojek, któremu wszystko można. W Waszyngtonie nie będzie taryfy ulgowej. 

Dla Clippers, którzy w tym sezonie najprawdopodobniej nie będą bić się o play-offy, w aspekcie czysto sportowym, ten ruch ma bardzo małe znaczenie. W osobie Gortata pozyskują 34-letniego weterana, który swój fizyczny prime ma za sobą. Clippers nadal czekają co zrobi DeAndre Jordan. Niespełna 30-letni środkowy ma dość twardy orzech do zgryzienia. Ma opcję w swoim kontrakcie na nadchodzące rozgrywki, która warta jest $24 mln. To dużo pieniędzy. D.J. ma czas do piątku, by poinformować klub o swojej decyzji. Nawet jeśli wejdzie w opcję, będzie mógł razem z Clippers dogadać się w sprawie wymiany do wymarzonego klubu, o ile taki ma. Choć równie dobrze będzie mógł zacząć rozgrywki w L.A. i odejść w ich trakcie. Zakładam, że kluby, które po szalonych wakacjach 2016, zaczęły uważniej patrzeć na wydawane pieniądze, nie zabijają się o Jordana. Gdyby tak było, to on i jego agent nie czekaliby niemal do końca z decyzją odnośnie podjęcia/niepodjęcia opcji na nowy sezon. Gdyby na horyzoncie był jakiś klub, który chciałby związać się z nim dużym, kilkuletnim kontraktem, to zapewne D.J. już byłby wolnym agentem. Choć oczywiście, rzutem na taśmę, przy ewentualnym odejściu, jego ostatni rok w umowie, może stać się automatycznie pierwszym rokiem umowy w nowym klubie. Zobaczymy. Na 100% para środkowych Jordan-Gortat nie skończy nadchodzącego sezonu w Los Angeles.

Co do samego Gortata – Wiem, że w Polsce, z oczywistych przyczyn, nie patrzy się na Marcina, jak na każdego innego 34-letniego centra w NBA. Kibice życzą mu mistrzowskiego tytułu. Roztaczają scenariusze, w których Polak zasila mocny klub z mistrzowskimi aspiracjami i razem z nim idzie po najwyższe cele. I na pewno jest wiele prawdy w tym, że Gortat mógłby z powodzeniem robić to, co Zaza Pachulia, od paru tygodni dwukrotny mistrz NBA, robił od dwóch lat w Warriors. Gruzin kosztował klub z Oakland $6.2 mln za ostatnie dwa lata. Gortat, w samym minionym sezonie, zarobił $12.7 mln. Słyszałem też głosy w polskim internecie, że M.G. mógłby wykupić się z ostatniego roku swojej umowy i dołączyć do klubu myślącego realnie o mistrzostwie. Ale dlaczego? Czy jest coś takiego, jak wyłącznie sportowe legacy Gortata, którego dopełnieniem musi być mistrzowski tytuł w NBA. Podpowiem Wam – nie ma. Za to, jaką drogę przebył Gortat, by znaleźć się w miejscu, w którym teraz jest, już dawno należy mu się szacunek. Bez względu na to, czy zostanie kiedyś mistrzem w NBA, czy nie. Bo jeśli nim zostanie, to nie będzie ani pierwszą, ani drugą, ani trzecią, ani nawet czwartą opcją w takim klubie. Na koniec tych rozgrywek, Gortat, na mocy swoich kontraktów w NBA, będzie miał zarobione łącznie ok. $94 mln! I to jest coś. Gortat swoją ciężką pracą, determinacją i całą masą poświęceń i wyrzeczeń zasłużył sobie na każdego centa z tego kontraktu. Nie widzę powodu, dla którego miałby oddawać komuś pieniądze i gonić za tytułem. Jeśli nadarzyłaby się okazja na mistrzostwo, fajnie. Jeśli nie, też nic złego się nie dzieje. Legacy Gortata, czyli coś, co zapamiętamy, gdy Polak skończy grać w NBA, to będzie obraz człowieka sukcesu, który wszystko osiągnął dzięki swojej tytanicznej pracy. Świetnie odnalazł się w Stanach Zjednoczonych. Na każdej płaszczyźnie. Potrafi ciekawie, mądrze a czasem śmiesznie wypowiedzieć się mediach, organizuje cały szereg inicjatyw, w których honoruje polską młodzież, Polonię w USA, wojsko polskie. W kraju stoi za campami sygnowanymi swoim nazwiskiem, ma swoje szkoły sportowe, fundację, działa w biznesie i na wielu innych obszarach. To jest jego legacy, jego dziedzictwo, z którego za mało jesteśmy dumni. Pomyślcie o tym, bo Gortat jest już pod drugiej strony tej górki. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.