MVP FAQ: Nie wszystko jest loterią

Pogadaliśmy dziś w MVP…

Dziś wieczorem loteria draftu, oraz początek drugiej części meczów półfinałowych, w których od losu zależeć będzie dużo mniej…

 

1. Co najbardziej zaskoczyło Cię w pierwszych meczach półfinałowych?

Tomasz Kostrzewa: Oczywiście Indiana Pacers. Niby
wiadomo, że to dobra drużyna, że się przełamali już jakiś czas temu, że
zawsze dobrze wypadają na tle Heat, że grają najlepiej, gdy nie są
faworytami… Z drugiej jednak strony ta ich sportowa i pozaboiskowa
zapaść sprawiła, że przez kilka tygodni nie przestawałem kręcić głową z
niedowierzania. I to niedowierzanie mi zostało aż do niedzieli, gdy
okazało się, że jednak wszystkie te obiegowe opinie, w które zwątpiłem,
wciąż obowiązują.

Karol Śliwa: Na razie nic. Naprawdę. Chciałbym w tym
momencie napisać coś analitycznego i mądrego ale póki co, nie jestem
ani wstrząśnięty ani zmieszany ani nie mam zbyt wielu cennych
obserwacji, o których powszechnie by się nie mówiło. Co nie znaczy, że
mecze mi się nie podobały. Przeciwnie. Tak w ogóle to jestem zaskoczony
niezłą znajomością polskiej kuchni w studiu TNT – choć wiem, że nie jest
to historia Finałów Konferencji.

Piotr Zarychta: Po pierwsze skuteczność Indiana
Pacers, bo nie spodziewałem się tego, że wyjdą aż tak skoncentrowani.
Myślałem, że zagrają dobrze, ale nie aż tak dobrze. A druga rzecz to
przedziwna rotacja Scotta Brooksa. Skąd pomysł, żeby grać z Kevinem
Durantem na pozycji centra? Jest to dla mnie niepojęte. Ale wynik nieco
się wybronił. Piątka Durant-Butler-Westbrook-Jackson-Fisher spędziła na
parkiecie 7 minut i była w tym czasie tylko -1, więc wcale nie tak
najgorzej.

 

2. Chciałbyś zmienić swoje półfinałowe typy sprzed 4 dni?

Kostrzewa: Pacers mnie zaskoczyli, ale jeszcze nie
przekonali do siebie jako faworytów serii. 4-2, które wytypowałem na
korzyść Heat wciąż jest moim zdaniem najbardziej prawdopodobnym
rozstrzygnięciem. LeBrona nie można skreślać na absolutnie żadnym
etapie. Na Zachodzie z przykrością stwierdzam, że musiałbym odwrócić
swój typ z 4-2 dla Thunder, na 4-2 dla Spurs. W głębi duszy wciąż tli
się płomyk nadziei na to, iż ta seria nie będzia tak oczywista, ale
Kevin Durant musiałby się wspiąć na na jeszcze wyższy poziom. Ja w niego
wierzę, ale on już wspiął się w tym sezonie na wyższy poziom i może być
ciężko zdobyć kolejny stopień.

Śliwa: Raczej nie. Postawiłem na Spurs, nie wiedząc
jeszcze o kontuzji Serge’a Ibaki. Postawiłem, że Teksańczycy awansują w
sześciu meczach. Zdania nie zmieniam. Nadal uważam, że Thunder mogą
wygrać te dwa mecze. Zauważyłem, że ludzie trochę przeceniają wartość
nieobecnego Ibaki dla tej serii. Żebyśmy się nie zrozumieli źle – Serge
jest świetny w obronie i pożyteczny w ataku ale to raczej seria z L.A.
Clippers (oraz 4:0 z rundy zasadniczej gdzie S.I. grał dobrze) sprawiła,
że wielu widzi w nim teraz półboga, który mógł być potencjalnym zbawcą
Thunder. Tego już niestety nie sprawdzimy. Na tle Griffina to mogło
wyglądać nieźle ale przecież Tim Duncan nie jest graczem penetrującym,
bazującym na atletyzmie. On na tym etapie kariery opiera swoją grę na
rzucie z kilku metrów. Ibaka, tak jak każdy inny obrońca na T.D.,
musiałby wychodzić do niego wyżej, co otwierałoby drogę dla
penetrujących. Tu się nic nie zmienia. 4:0 z sezonu regularnego można
włożyć między bajki. Co do serii Pacers-Heat. Cztery dni temu pisałem: „Paul George i koledzy są w stanie pokonać Heat, mają taki potencjał ale nie do końca wierzę, że go wykorzystają.”
Wygrana Indiany nie jest więc dla mnie ani szokiem ani niespodzianką. W
drużynie Pacers każdego wieczoru ktoś może mieć swój mecz. I mówimy
tutaj o potencjalnie siódemce zawodników, którzy mogą zagrać na poziomie
20+. Nie mogę się doczekać odpowiedzi mistrzów NBA.

Zarychta: Na Wschodzie zdecydowanie nie, wciąż
obstaję przy swoim, wydaje mi się, że Heat chcieli zrobić tym meczem
sprawdzenie jak bardzo napompowani są Pacers. Inaczej wygląda sytuacja
na Zachodzie. Po tym jak wiele zabrakło Thunder w tym spotkaniu śmiem
wątpić w ich tak łatwe zwycięstwo, jak typowałem (4:2) i zmieniam na 4:3
dla Thunder lub 4:3 dla Spurs.

 

3. Dziś w nocy losowanie loterii draftu. Komu najbardziej życzysz wylosowania pierwszego numeru i dlaczego?

Kostrzewa: Utah Jazz. Mieliby wtedy pewność, że
dostępny będzie Jabari Parker – głęboko wierzący Mormon. Mormońska
gwiazda w Salt Lake City jest grzechu warta. Jeśli nie oni, życzę numeru
pierwszego najgorszej drużynie w sezonie zasadniczym, nie tylko
dlatego, że brzmi to sprawiedliwie – ślinię się na samą myśl o
atletycznym potencjale duetu Wiggins-Antetokounmpo…

Śliwa: Chciałbym regularnie oglądać, jak Andrew
Wiggins łapie alley oopy od Rajona Rondo i dostaje cenne rady o Paula
Pierce’a, który wraca do Bostonu po epizodzie na Brooklynie. Chciałbym
też zobaczyć jak Kobe Bryant bierze pod swoje skrzydła któryś z wielkich
talentów tego draftu. Tenże talent (jeszcze nie do końca określony)
pomaga Bryantowi w zdobycie upragnionego szóstego tytułu a potem po
odejściu Czarnej Mamby kontynuuje jego dzieło. Mówiąc w skrócie –
chciałbym, żeby Celtics i Lakers podzielili się dwoma najlepszymi
wyborami.

Zarychta: Najlepiej życzę Phoenix Suns za to, że
przed sezonem wszyscy, w tym ja, stawiali ich na szarym końcu, mniej
więcej w miejscu, w którym ostatecznie znaleźli się Milwaukee Bucks, a
oni byli o włos od gry w play-off. Życzyłbym im, żeby dostali jedynkę,
chociaż szanse mają nikłe i żeby wybrali Joela Embiida. Potrzebują
świetnego środkowego, który nieco zabezpieczy ich obronę pod własnym
koszem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.