MVP FAQ: Okolice ósemki


Pogadaliśmy…

Dziś skupimy się głównie na zagadnieniach związanych z
aktualnym stanem walki o ostatnie playoffowe miejsca w obydwu
konferencjach NBA.

 

1. Co zrobiło na Tobie większe wrażenie: 41 kolejnych
meczów z przynajmniej 25 punktami Kevina Duranta z poprzedniego sezonu,
czy luty 2015 w wykonaniu Russella Westbrooka (31.2 punktu, 10.3 asysty i
9.1 zbiórki na mecz)?

Michał Górny: Bez dwóch zdań Russell Westbrook. Nad
jego atletyzmem powinni pochylić się specjaliści od medycyny sportowej,
bowiem na chwilę obecną Russ jest chyba prototypem gracza na danej
pozycji. Jego bezczelna łatwość w wykonywaniu pewnych manewrów w
ofensywie sprawia, że człowiek przestaje wierzyć w skuteczną obronę man-on-man. Mam nadzieję, że koniec sezonu będzie tylko pogłębiał to przekonanie.

Michał Kajzerek: 41 kolejnych meczów z 25 punktami
Kevina Duranta wydaje się być takie naturalne, prawda? Russell Westbrook
jest graczem, którego kochasz albo nienawidzisz. Wymaga traktowania na
specjalnych warunkach, bo dla niego gra jest znacznie prostsza. Był
znakomity w lutym tego roku i mimo forsowania wielu rzeczy, sprawiał
wrażenie koszykarza, którego bez względu na okoliczności ogląda się z
ogromną przyjemnością. Wielu już o tym wspominało i podkreślało –
Westbrooka nie można próbować zmienić, trzeba go zaakceptować,
odpowiednio wkomponować wykorzystując wszystko, co potrafi zrobić z
piłką w ręce. To bardzo trudne dla drużyny rywalizującej o mistrzostwo,
ale koniec końców – to Russ, niekoniecznie KD, może stanowić przewagę,
która w konkretnych match-upach play-offów będzie decydująca.

Karol Śliwa: To trudne pytanie bo oba wyczyny były
niesamowite i oba zapisały się na kartach bogatej historii rekordów i
osiągnięć NBA. Tylko Oscar Robertson potrafił utrzymać statystyki na
przestrzeni całego miesiąca na takim poziomie, jaki ostatnio
zaprezentował Westbrook (30/10/9). Mając na uwadze, że w historii ligi
przewinęło się tylu specjalistów od triple-double a nie udało się to
żadnemu, wyczyn obrońcy Thunder nabiera specjalnego znaczenia. Jeśli
chodzi o K.D. to jego seria też była wyjątkowa. Zawsze, kiedy bije się
jakiś stary rekord Michaela Jordana, to jest to powód do fetowania i
mówienia o tym. Durant na przestrzeni tych 41 meczów zdobył łącznie 1426
punktów (średnia 34.8). On po prostu zdominował w tym okresie całą
ligę. A gdy seria się skończyła to grał wcale nie gorzej. Jeśli mogę, to
stawiam znak równości pomiędzy tymi osiągnięciami. Jeśli nie mogę to
51% daję K.D. a 49% Westbrookowi. Mała przewaga dla Duranta z racji, że
jego super-forma objęła dłuższy okres i więcej meczów.

 

2. Czy New Orleans Pelicans, walczący bohatersko bez
Davisa, Holidaya i Andersona to według Ciebie realne zagrożenie dla
ósmego miejsca Thunder?

Michał Górny: Bardzo realne i kto wie czy
przypadkiem moment, kiedy pada to pytanie nie jest już czasem przeszłym.
Thunder a tym bardziej Spurs nie zamierzają odpuścić dwóch ostatnich
pozycji, natomiast osłabieni Pels mogą jedynie walczyć z teamami
oscylującymi w okolicach 50% zwycięstw w sezonie by utrzymać jak
najmniejszą stratę do powrotu przynajmniej Davisa. Będzie sprzyjał temu
terminarz i kto wie czy za kilka dni nie będziemy rozmawiać o tym jak
długo będzie trwało objazdowe show Monty’ego Williamsa. 12 z 23
najbliższych spotkań to mecze z drużynami poniżej progu .500.

Michał Kajzerek: Jestem pod wrażeniem gry tego
zespołu. Jasne, mogą stanowić wyzwanie dla Oklahomy City Thunder, ale
nie sądzę, by na ostatniej prostej sezonu regularnego byli gotowi
realnie zagrozić miejscu OKC w najlepszej ósemce. Ten zespół powinien
skupić się na rozwoju rotacji w kontekście następnych sezonów. Dell
Demps odrobił swoje zadanie sprowadzając graczy, którzy bardzo szybko
nauczyli się funkcjonować w kolektywie. Także Monty Williams po cichu
zrobił z tą drużyną dobrą robotę i wszelkie problemy minionych miesięcy
wynikały z braku zdrowia kluczowych graczy. Zachód zyskał kolejną
drużynę, która przy utrzymaniu rotacji może w kolejnych sezonach włączyć
się do regularnej walki o play-offy. Pels muszą być jednak ostrożni, bo
łatwiej zburzyć, niż zbudować.

Karol Śliwa: Nie. Pelikany nawet w pełnym składzie
to co najwyżej drużyna z potencjałem na play-offy. Wprawdzie wygrali 5 z
ostatnich 6 meczów ale nie przypisywałbym temu faktowi wielkiego
znaczenia. Tak czasem bywa, że drużyna bez lidera dostaje dodatkowej
energii bo zawodnicy, do tej pory drugo czy trzecioplanowi, czują
większą odpowiedzialność za wyniki a „game plan” rywali nie skupia się
na nich tak, jak na gwiazdach. „Na oparach” nie da się jednak daleko
zajechać. Thunder z kolei są ekipą ze składem na mistrzostwo (czy to
zrobią to osobna historia). Dzięki wymianom w czasie trade deadline oraz
po wcześniejszym sprowadzeniu Diona Waitersa, drużyna z Oklahomy
wzmocniła się na wszystkich pozycjach, na których miała wcześniej braki.
Pisałem w ostatnim MVP FAQ, że obecny skład Thunder wygląda naprawdę
imponująco i trudno doszukać się w nim teraz słabych punktów.
Podopieczni Scotta Brooksa na 100% znajdą się w play-offs. W zasadzie to
ósemka Zachodu już jest ustalona (wybaczcie fani Pels i Suns). W tym
momencie chodzi już tylko o pozycjonowanie.

 

3. Co powiesz na to, że Indiana Pacers mają od 1 lutego do 1 marca najlepszy bilans w całej NBA?

Michał Górny: Myślałem, że tegoroczny sezon obejdzie
się bez „brzydkich kaczątek” jednak grubo się myliłem. Powrót George
Hilla i Rodney Stuckey wchodzący z ławki to zdecydowanie najważniejsze
czynniki ostatniego natarcia na TOP8. Co najważniejsze Pacers grają w
końcu, jako zespół i widać to patrząc na statystyki z ostatnich 12-15
spotkań. Co najważniejsze wrócili do podstaw w obronie P’n’R czy
dzieleniu się piłką w ofensywie. Nie spotkamy ich w najlepszych akcjach
ligi, ale w PO na pewno.

Michał Kajzerek: Odnoszę wrażenie, że po kontuzji
Paula George’a, fani koszykówki tymczasowo zapomnieli o drużynie
koszykówki z Indianapolis. Fajnie, że ostatnio radzą sobie lepiej, bo to
oznacza jeszcze ciekawszą rywalizację o ósme, siódme miejsce w
Konferencji Wschodniej. Tam jest kilka ekip gotowych zaciekle walczyć do
samego końca, a różnice w bilansach sprawiają, że ta walka będzie jedną
z najlepszych rzeczy końcówki sezonu regularnego. To może być bardzo
ciekawe, ponieważ jeśli Pacers awansują do play-offów, na pierwszą rundę
mogą mieć gotowego do gry Paula George’a. Rzekomo skrzydłowy planuje
powrót na marzec, zatem Pacers mogliby stać się poważnym zagrożeniem dla
czołowych ekip już w pierwszej rundzie. Powoli powinniśmy sobie
przypominać o tej drużynie.

Karol Śliwa: Powiem, że nie jestem zdziwiony. Pacers
to drużna grająca systemowy basket i nawet bez Paula George’a to cały
czas ekipa na play-offy. Niestety w tym sezonie słowa „zdrowie” i
„Pacers” do niedawna nie występowały łącznie. George Hill stracił 39
meczów, David West 15, C.J. Watson 18 – można by tak długo wymieniać bo
tylko rezerwowy Solomon Hill wystąpił we wszystkich 59 spotkaniach tego
sezonu. Obecny bilans Indiany (25-34) nie odzwierciedla jej faktycznej
siły. Pacers dopiero od kilku tygodni zaczęli grać w pełnym składzie
(oczywiście z wyłączeniem P.G.) i zaczęło się wygrywanie. Przed sezonem
uważałem, że ta ekipa bez swojego lidera jest w stanie wygrać 42-45
meczów. Ich ostatnie wyniki pokazują, że chyba tak właśnie byłoby, gdyby
nie kontuzje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.