Ray Allen, w ciągu 17 lat swojej kariery trafił w sumie 2857 trójek w meczach sezonu regularnego oraz 352 trójki w play-offach. W obu kategoriach jest liderem wszech czasów w NBA.
W szóstym meczu tegorocznych Finałów trafił swoją, prawdopodobnie najważniejszą trójkę w karierze.
Ochroniarze już zaczęli zabezpieczali parkiet odgradzającą taśmą, kibice opuszczali halę, David Stern zwlókł się ze swojego miejsca i ruszył w stronę parkietu. W głowie układał sobie mowę o piątym tytule dla Duncana i Spurs, o gratulacjach dla pokonanych Heat. Widzieliście to doskonale. Spurs mieli 5 punktów przegi na 28 sekund przed końcem IV kwarty, potem 2 punkty przewagi i 2 rzuty osobiste w zapasie 10 sekund później. Widzieli to też gracze Miami. Nie jest łatwo konstruować akcje, trafiać wielkie rzuty, kiedy widzi się już prawie świętujących rywali, kiedy widzi się samych siebie zaczynających przymusowe wakacje.
I wtedy pojawił się on… Szczęście strzelca dystansowego na pstrym koniu jeździ. Ray Allen miał w swojej karierze wielkie momenty – bił rekordy Finałów, wygrywał poszczególne mecze a nawet serie w play-offach. Ale miewał też występy, kiedy w ogóle nie potrafił znaleźć drogi do kosza a jego drużyny przegrywały ważne mecze. Tak to już jest – nawet najlepszemu strzelcowi w historii czasem "nie siedzi."
Ale tego wieczoru, los wynagrodził Ray’owi te miliony oddanych rzutów na treningach, te godziny przed każdym, każdym meczem w sezonie, te do bólu profesjonalne przygotowania, te z pozoru stracone godziny z dodatkowego snu/odpoczynku poświęcone na tych ekstra 200 rzutów. Naukowcy wyjaśnili, jak trudny był to rzut. Dodać do tego element niewątpliwej presji, nerwów, uciekającego czasu, wagi tegoż rzutu. Ray to wszystko wytrzymał.
Po to właśnie Heat sprowadzili go do siebie rok temu, dlatego był ich transferowym priorytetem wtedy i dlatego właśnie jest nim też tego lata. Spoelstra może trzymać go w lodówce przez cały sezon i wyciągać tylko na play-offy. To był rzut na miarę mistrzostwa. LeBron James poprosił o szansę rehabilitacji, Ray mu ją dał…