Ostre strzelanie w Teksasie. 2:1 dla Spurs!


San Antonio Spurs pokonali na własnym parkiecie Miami Heat aż 113:77. Od kiedy w 1985 roku wprowadzono system rozgrywania Finałów w formacie 2-3-2, drużyna która wygrała Game 3 po wcześniejszym remisie 1:1, w 12 przypadkach na 13 sięgała potem po mistrzowski tytuł.

 
"Przerażający dla fanów Heat może być fakt, że
Spurs zagrali na 70-80% swoich możliwości. Spudłowali 16 z 23 rzutów zza
łuku. Kiedy trójka zacznie im siedzieć a pewnie zacznie, Heat będzie
jeszcze trudniej nadążyć za wędrującą piłką. W tym systemie zazwyczaj
piłka znajduje niepilnowanego człowieka."
– tu cytuję akurat samego siebie z 7. czerwca zaraz po meczu otwierającym finałową serię.

Dziś Spurs trafili 16 ze swoich 32 rzutów za łuku. Jest nowy rekord Finałów NBA pod względem celności z dystansu. Poprzedni rekord wynosił 14 i należał do trzech różnych drużyn (Thunder 2012, Magic 1995 oraz Rockets 1995).
Jeśli Ginobili, Duncan i Parker to Wielka Trójka Spurs, to dziś do sukcesu poprowadziła ich "Mała Trójka" w osobach Danny’ego Greena, Gary’ego Neala i Kawhi Leonarda.
Green spędził swój pierwszy sezon w NBA w Cleveland, był to za razem ostatni sezon w Ohio LeBrona Jamesa. Green przez całe tamte rozgrywki zdobył…40 punktów.
Dziś? 27 punktów (9/15 z gry, 7/9 za trzy punkty, 2/2 z linii) do tego 4 zbiórki, 2 przechwyty, 2 bloki i zero strat!
24 punkty z ławki zdobył Neal (9/17 z gry, 6/10 za trzy punkty) do tego 4 zbiorki, 3 asysty i zero strat!
Leonard 12 punktów, 12 zbiórek (3 w ataku), plus 2 asysty i 4 przechwyty oraz to czego nie chwyta statystyka – świetna obrona na LeBronie przodem do kosza.

Koszykówka to dość skomplikowana niekiedy gra, w której najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze.

LeBron James tylko 7/21 z gry, ani razu nie stawał na linii rzutów osobistych w tym meczu (co nie zdarzyło mu się w play-offach w koszulce Heat), co mówi wiele o jego agresywności w tym meczu lub/i drużynowej obronie Spurs starającej się kasować kiedy tylko się da jego próby penetracji.
15 punktów, 11 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty – to statystyka Jamesa z tego meczu. Przyzwoita jak na mecz z Milwaukee grany w okolicach grudnia. Jak na Finał, jak na tę klasę gracza to dużo za mało. +/- na poziomie -32. James jeszcze nigdy w swojej karierze nie zaliczył takiego meczu.
Nie wiem już co myśleć o LeBronie w kontekście tego meczu.
 
"17 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty i 3
bloki LeBrona Jamesa. Jeśli Heat będą wygrywać i będą to robić w takim
stylu, przyczepianie się do gry LBJ’a nie będzie mieć większego sensu."
– to znów ja sam po meczu nr 2.
No to teraz można…
Zanotowałem sobie dwie a w zasadzie trzy sytuacje, które zmuszają mnie do myślenia. Pierwsza: Była trzecia kwarta, James w kontrze przed nim tylko dwóch zawodników w tym jeden źle ustawiony a obaj dużo niżsi od niego. Zamiast atakować kosz (co zapewne zrobiłby w 99 przypadkach na 100 w sezonie), LBJ odegrał piłkę na obwód do Millera – miał szczęście bo "Mad" Mike trafił dziś wszystkie swoje rzuty (5/5 za trzy punkty) i był jednym z niewielu jasnych punktów Heat w tym meczu.
Druga: W jednej z akcji też w trzeciej kwarcie, James miał mismatch w obronie z wyciągniętym na szósty metr Duncanem. Kozioł, fake, penetracja na lewą stronę, layup… i pudło. Coś jest nie tak.
Trzecia: James wstawał z ławki z grymasem (niezadowolenia, bólu?) coś tam mówiąc sobie pod nosem, podszedł do niego Haslem, objął, coś powiedział na ucho.
Nie jestem lekarzem, nie czytam za dobrze z ruchu warg, nie jestem też fizykoterapeutą ale wydaje mi się, że ze zdrowiem LeBrona może być nie do końca dobrze. Nic nie wiem na ten temat, to są tylko i wyłącznie moje domysły ale jak inaczej czytać te sygnały? Nie wyobrażam sobie, żeby najlepszy koszykarz świata, który już ma jeden tytuł więc teoretycznie powinien grać z większą swobodą i luźniejszym umysłem niż rok temu, tak przechodził obok meczu…w Finale.
Nie kupuję wersji, że chce być jak Magic i włączać kolegów do gry. Obawiam się, że James mógł wrócić do czytania na swój temat. Ktoś pisze, że James musi włączyć Wade’a i Bosha w siódmym meczu z Pacers – to się dzieje. Ktoś pisze, że LeBron nie dominujący a dystrybuujący to też dobry LeBron, ktoś wspomina o triple-double jako średniej za całe Finały. Ziarenko tu, ziarenko tam i pomysły zaczynają kiełkować w głowie. A mówimy o człowieku, który w zasadzie od liceum jest poddawany presji, z którą wielu (jeśli nie większość) z nas by sobie nie poradziła. Wystarczy przeanalizować grę Jamesa czytającego wszystko o sobie z play-offów 2011 z Jamesem odciętym od świata w play-offach 2012.  
Ale zostawmy na chwilę sferę domysłów i teorii.
Fakty:
Zbiórki: 52:36 dla Spurs.
Straty :16:12 dla Miami. 4 straty Spurs miały miejsce w I kwarcie.
Punkty z kontr: 20:11 dla Spurs.
Gospodarze popełnili tylko pięć fauli rzutowych, co mówi wiele o klasie ich drużynowej obrony.

Podopieczni Gregga Popovicha wygrali drugą połowę 63:33!
Podobnie jak w meczu drugim, większość IV kwarty to garbage time.
Nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków po grze w momencie gdy zwycięzca dawno jest już znany a po parkiecie biegają gracze głębokich rezerw ale zastanawiam się czemu tak mało szans, czemu wypadł poza regularną rotację DeJuan Blair. 9 punktów i 2 zbiórki w 6 minut gry. Widać, że jest głodny gry, widać że jest silny i mógłby się przydać w tej serii tym bardziej, że po drugiej stronie nie ma żadnych Hibbertów, Howardów ani Lopezów.
D-Wade 16 punktów (7/15 z gry) do tego 5 asyst, 4 przechwyty i blok. Wyraźnie za mało piłek przechodzi w ataku przez jego ręce. Pytanie na ile ograniczony jest przez ból w kolanie a na ile jest to kulejący game plan Heat.
Dlaczego taktyka Miami była tak inna, od tej którą prezentowali w sezonie albo jeszcze we wcześniejszych fazach tych play-offów albo nawet dwa dni temu?
To się nazywa Popovich. Spurs zabrali rywalom ich styl i narzucili swój. Do końca serii zostały maksymalnie cztery mecze, z których San Antonio musi wygrać już tylko dwa. Tak się składa, że dwa najbliższe zagrają u siebie.
Mimo wszystko nadal wierzę, że Heat są w stanie wrócić do Miami i nie mam tu na myśli początku wakacji. 
Powodem do niepokoju może być zdrowie Tony’ego Parkera.
Francuz, większość drugiej połowy obejrzał z ławki. W tym akurat meczu jego pomoc była zbędna ale jego obecność jest kluczowa dla tej serii.
T.P. doznał urazu mięśnia dwugłowego uda prawej nogi. Dziś ma przejść badanie rezonansem magnetycznym. Sam jednak twierdzi, że to nic groźnego.

Kilka ciekawostek i faktów z meczu:

– Spurs jeszcze nigdy w swojej historii występów w Finałach (35 meczów) nie przegrywali na żadnym etapie serii.

– Danny Green ma po trzech meczach łącznie 57 punktów. Póki co, najwięcej ze wszystkich uczestników tego Finału – o 6 więcej niż niż LeBron.

– 36-punktowa przegrana to dla Heat najwyższa porażka w ich historii występów w postseason. Jest to też trzecia najwyższa porażka w historii Finałów. W 1998 roku Bulls pokonali Jazz różnicą 42 punktów w meczu nr 4, w 2008 roku Celtics pokonali Lakers różnicą 39 punktów w meczu nr 6.

– Parker, Ginobili i Duncan zanotowali swoją setą wygraną w play-offach. Jest tylko jedno bardziej zwycięskie trio w historii NBA. To  Magic Johnson, Kareem Abdul-Jabbar i Michael Cooper z L.A. Lakers (110).

– Wielka Trójka Spurs zdobyła w tym meczu łącznie 25 punktów. Jeszcze ani razu w swojej wspólnej historii występów w play-offach nie rzucili tak mało.

– Siedem trójek Greena to drugi najlepszy wynik w Finałach. Rekord (8) należy do Ray’a Allena (Game 2, Lakers-Celtics 2010). Siedem razy za trzy punkty w Finałach trafiali też: Mike Miller (2012), Ray Allen (2008), Scottie Pippen (1995) i Kenny Smith (1995).

– Spurs mieli 19 zbiórek w ataku w tym meczu. Najwięcej w postseason od 2005 roku (Finał z Pistons, mecz nr 5).

– 36-punktowa wygrana jest dla Spurs drugą najwyższą wygraną w historii ich występów w play-offs. W 1983 roku pokonali Denver Nuggets różnicą 40 punktów.

– Od kiedy w 1985 roku wprowadzono system rozgrywania Finałów w formacie
2-3-2, drużyna która wygrała Game 3 po wcześniejszym remisie 1:1, w 12
przypadkach na 13 sięgała potem po mistrzowski tytuł. Ten jeden, jedyny przypadek należy do… Miami Heat z 2011 roku, którzy wygrali Game 3 w Dallas i objęli prowadzenie w serii ale potem przegrali trzy kolejne mecze.

– LeBron James ma na koncie 18 meczów w Finałach. Jest w nich 39/164 spoza pola trzech sekund (24%).

– James jest trzydziestym zawodnikiem w historii NBA, który gra Finałach w sezonie za który otrzymał nagrodę MVP. Póki co, po trzech meczach jego skuteczność z gry wynosi 38.9%. Ostatnim MVP sezonu, który był tak nieskuteczny w Finałach był Bob Cousy z Bostonu (31.8%) w…1957 roku. 

Ciekawostka: Pierwsza w historii klubu Miami Heat wygrana w San Antonio miała miejsce 23. grudnia 1996 roku (w jedenastej próbie). Goście z Florydy wygrali 90:79. W drugiej kwarcie meczu David Robinson doznał poważnej kontuzji złamania lewej stopy. Stracił przez to resztę sezonu. Spurs skończyli rozgrywki z bilansem 20:62. Kilka tygodni później wylosowali pierwszy numer w drafcie, który zamienili na… Tima Duncana.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.