Napisałem wczoraj tekst "Nasza wspólna porażka". Na FB na profilu Magazynu MVP znalazł się komentarz pana Petera, do którego w poniższym tekście będę chciał się odnieść.
Panie Peterze. Pisze pan, że ja w swoim wczorajszym tekście:
a) próbuję wytłumaczyć się z pompowania balonów.
b) mam żal o to jak traktowana jest koszykówka w Polsce.
c) opowiadam o wychodzeniu z przestępczości, którego jedynym gwarantem jest koszykówka.
d) poklepuję po dupce naszych zawodowych sportowców łącząc to z intonacją „nic się nie stało” a potem przechodzę płynnie w „jeszcze Polska nie zginęła”.
Drogi panie, pan pozwoli, że się ustosunkuję.
Po pierwsze ani razu nie powiedziałem, nie napisałem jaki przewiduję scenariusz dla naszych na tych Mistrzostwach. O kadrze napisałem jeden jedyny raz tu. I napisałem tak:
"[…]Mamy dwóch zawodników na poziomie NBA, dwóch klasy
europejskiej, dwóch a może nawet trzech którzy do tejże klasy aspirują.
Uważam, że to najlepsza kadra narodowa od 1997 roku[…] Jeśli ktoś podwaja Lampego i/lub Gortata, to
znaczy ze w tym samym momencie któryś z kolegów jest niepilnowany. To
takie proste. To dodatkowe podanie, może być kluczem i jedną z naszych
wizytówek na tych mistrzostwach. Dokąd nas to zaprowadzi i na ile
wystarczy to już inna kwestia."
Nigdy wcześniej i nigdy później nie pisałem o kadrze. Z jakiego więc powodu mam sypać na głowę popiół? Za to, iż uważam, że to najlepsza kadra narodowa od 1997 roku? Bo tak jest. Nie mieliśmy wtedy ani później w jednej grupie przedstawiciela NBA, tym bardziej takiego który tam coś znaczy, nie mieliśmy czołowego podkoszowego Euroligi. Takie są fakty. Co to niesie za sobą to już inna kwestia.
Pisze pan nawet, że oszukałem ludzi przed Mistrzostwami i robię to nadal – w którym miejscu, jeśli można widzieć?
Tak, mam żal o to jak traktowana jest koszykówka w Polsce. Pan nie ma?
Tak, opowiadam o wychodzeniu z przestępczości przy pomocy koszykówki ale w żadnym miejscu nie piszę, że to jedyny na to gwarant. Sport uprawiany w sposób zorganizowany przez młodzież pomaga w sposób niebezpośredni walczyć z przestępczością. To nie jest teza tylko fakt. Niech młodzież uprawia wszystko, co chce – piłkę nożną, siatkówkę, piłkę ręczną. Niech chodzą na fortepian, skrzypce, rytmikę czy kurs języka migowego. Nie ma problemu. Daj im Boże zdrowie i chęci. Ja piszę przecież z punktu widzenia fana koszykówki, więc bazuję na tych przykładach. Nie wiem czy zjedzą nas "naćpane bandziory" jak nikt nie będzie uprawiał sportu. Wolę się nie przekonać – i nie przez strach przed bandziorami tylko ze względu na sport i jego nieuprawianie.
Nie wiem w którym miejscu poklepuję naszych po dupce i mówię, że nic się nie stało.
Nie buduję piramidy od wierzchołka pisząc, że sukces na poziomie seniorskim pomoże na niższych szczeblach. Nie będzie tak? Piramida potrzebuje solidnej podstawy ale jak tam na dole zabłyśnie trochę światła ze szczytu, to chyba tylko może wyjść na dobre. W końcu po latach mamy boiska do uprawiania sportów tylko dlaczego są one puste? Od lat trenuję z kolegami. Od lat praktycznie w niezmienionym składzie. Młodszych jak nie było, tak nie ma. Przykro się robi kiedy czasem idę sędziować mecz na poziomie szkół średnich i dowiaduję się na miejscu, że meczu nie będzie bo nie przyszło 5 – słowem pięciu. Pan rozumie? Pięciu nie zebrali jako reprezentanci całej szkoły! To jest dramat naszych czasów w naszym kraju.
Żeby w 38-milionowej Polsce nie udało się zebrać 20 piłkarzy i 12 koszykarzy na poziomie międzynarodowym.
Problemy strukturalne? Proszę bardzo. Od samego dołu. W-F jest traktowany jako zło konieczne. Często kosztem tego przedmiotu realizuje się inne przedmioty, na które w danym momencie jest zapotrzebowanie. Wiem bo mam brata w piątej klasie podstawówki. Sport/ruch jest potrzeby w prawidłowym rozwoju dziecka nie mniej niż rozwój umysłu. Ogólny brak świadomości Polaków na temat zdrowia i zdrowego życia. Kto jest winny?
Tacy Finowie na dobre już w latach siedemdziesiątych XX wieku wzięli się za szeroko rozumiane zdrowie. Lata odgórnego przyuczania przyniosły efekty. W Finlandii sport uprawiają prawie wszyscy. I to nie jest kwestia dobrobytu tylko przyzwyczajeń i własnej świadomości. A Polska jest w topie Europy w spożywaniu leków i coraz większymi krokami pukają do naszych drzwi choroby cywilizacyjne z otyłością wśród dzieci na czele. Zresztą, co ja piszę? Nie pukają tylko już tu są.
Kilkumilionowe nacje dziś biją nas w sportach zespołowych. Potencjał ludzki zaczyna być iluzoryczny kiedy spojrzy się na to dokładniej. Z nieruszającej się młodzieży ciężko wybrać talenty do klubów. Co za tym idzie poziom już u podstaw jest upośledzony. Zaczynając z niskiego poziomu, wyszkolenie gracza do poziomu seniora czasem niewiele znaczy bo na tle rówieśników z innych krajów nasz sportowiec wygląda blado.
Pana podejrzenie, że mój szacunek w istocie jest czystą kalkulacją bardzo mnie rozbawił. Ja się zajmuję tylko i wyłącznie NBA. Polskiej Ligi Koszykówki nie oglądałem od lat. Ostatni raz na ligowym meczu ekstraklasy byłem kiedy AZS Lublin tam grał – czyli dawno. Euroligę oglądam czasem z nudów. Naprawdę nie zależy mi na dobrych stosunkach z zawodnikami naszej ligi bo do niczego mi to nie jest potrzebne. Napisałem o kadrze tylko dlatego, że byłem na turnieju w Lublinie. A szacunek? Dla mnie gość, który poświęca dużą część swoich wakacji, żeby grać w kadrze już nań zasługuje. Pan może mieć inne zdanie na ten temat.
Pan raczy wątpić w to, że nie widzę nieudolności naszych rozgrywających i obwodu? Nie trzeba być Philem Jacksonem, żeby to zauważyć. Wtórny koszykarski analfabetyzm naszych "jedynek" – niepewny rzut, co najwyżej poprawny kozioł, zero szybkości, zero przebojowości, zero zagrożenia. Coś w tym dziwnego, że cieszyła nas w miarę dobra gra w sparingach? Niezła współpraca wysokich i dość dobrze "chodząca" piłka. Nie wiem jak pana ale mnie to cieszyło. Można było odnieść wrażenie albo się łudzić, że przewaga jednych zamaskuje mierny poziom innych. Okazało się, że jest odwrotnie – to ci mierni ściągają dobrych na swój poziom.
Jaki pan rysował scenariusz na te Mistrzostwa?