Przychodzi Justin Bieber po kawę, a tam… Blake Griffin

Tak historia podobno zdarzyła się naprawdę o ile wierzyć Chrisowi Kamanowi i paru anonimowym świadkom.
A było to tak:
Ostatniej niedzieli w godzinach porannych
w Los Angeles, w jednej najpopularniejszych kawiarń sieciowych, pojawił się sam Justin Bieber. 
Bez koszulki, w mocno opuszczonych spodniach odsłaniających większą część bielizny. Usiłował zamówić karmelowo-jabłkowe machiatto. Barista odmówił. Powiedział, że nie zrealizuje zamówienia dopóki pan Biebier się nie ubierze.

To oczywiście rozeźliło niespełna 20-letniego celebrytę. W stronę baristy poszła wiązanka obraźliwych słów, które po przetłumaczeniu na język polski zaczynałby się na "K", "J" ewentualnie "P". Padła też groźba, że ochroniarze piosenkarza skopią bariście tyłek.
Całemu zdarzeniu przyglądał się z boku Blake Griffin. Skrzydłowy Clippers delektował się swoją kawą i szykował na wieczorny mecz z 76ers.
Scysja młodego piosenkarza z baristą zepsuła mu spokój niedzielnego przedpołudnia. Postanowił zareagować.
Najpierw spokojnie, po dobroci, jak gwiazda sportu z gwiazdą muzyki – na poziomie dostępnym nie dla wszystkich.

Nie pomogło. Skutek był wręcz odwrotny. Biebier jeszcze bardziej krzyczał i przeklinał. Zaczęły się jakieś przepychanki. Wtedy też skończyły się żarty.

Blake – 208cm wzrostu i 114kg mięśni – stracił swój stoicki spokój i przywalił Bieberowi z tak zwanego "liścia".
Piosenkarz, znany z takich utworów jak "Baby" czy "As Long As You Love Me" padł na ziemię. Po chwili podniósł się i szybko zniknął za drzwiami kawiarni. Świadkowie twierdzą, że wychodząc w pośpiechu płakał. Dodają także, iż Blake swoim wychowawczym "liściem" cyt:"wytrząsł z niego g..wno."  

Kiedy na miejscu zdarzenia pojawiła się, wezwana wcześniej policja, nie było już śladu po Biebierze i jego ochroniarzach.
Przypadek sprawił, że w tym samym miejscu, o tym samym czasie swoją poranną kawę popijał Chris Kaman i szykował się mentalnie do meczu z Bulls. Center Lakers nie włączył się do ratowania tyłka baristy, miał gdzieś wychowawcze mowy i liście w stronę Biebera. Popijał swoje machiatto i pewnie uśmiechał się pod swoim rudym wąsem obserwując całą sytuację.

Ograniczył się potem tylko do tajemniczego wpisu na swoim Twitterze, który brzmiał: "Byłem tam, siedziałem w rogu kawiarni. Blake wcale nie przywalił Bieberowi. To znaczy nie tak mocno…"

Są źródła, które utrzymują jakoby cała historia była wyssana z (czyjegoś) palca ale ja wierzę, chcę wierzyć że to prawda.

208 centymetrów i 114 kilogramów koszykarza wygląda tak:

http://p.twimg.com/AmnvDYGCQAApyNJ.jpg:large

…a tak wygląda 170 centymetrów i 65 kilogramów piosenkarza:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.