Przychodzi Kobe do… papieskiego lekarza


Kobe się kończy – traci zdrowie, szybkość, siłę – mówili niektórzy po zakończeniu tamtego sezonu.
Ubiegłe rozgrywki, mimo że na pierwszy rzut oka imponujące jeśli chodzi o liczby (25.3 puntu, 5.1. zbiórki, 4.7 asysty oraz 1.2 przechwytu na mecz) pokazały pewną, niepokojącą dla kibiców L.A. prawidłowość – Kobe od 9 lat nie zdobywał tak mało (jak na siebie) punktów, od 13 lat nie spędzał na parkiecie tak mało minut (33,9 minuty na mecz), od 5 lat nie rzucał z taką skutecznością z gry (45%) a za 3 punkty ostatni raz tak słabą skuteczność (29%) zanotował 9 sezonów temu. Jeśli dodać do tego kiepski styl, w jakim Lakers pożegnali się z ostatnimi play-offami, nawet najwięksi fani Czarnej Mamby musieli przyznać, że coś się dzieje…

Najbardziej problematyczną częścią ciała Kobego jest jego prawe kolano – od 2003 roku operowane już trzykrotnie.

"Co o tym myślę? To dla mnie motywacja. Będę robił wszystko co się da, żeby latem wzmocnić się, będę ostro trenował żeby zamknąć usta wszystkim tym, którzy twierdzą że jestem skończony. Ubiegłego lata przeszedłem operację i nie miałem za wiele czasu, żeby dobrze przygotować się do sezonu. Tak samo było rok wcześniej kiedy po zdobyciu mistrzostwa nie było za dużo czasu na regenerację a po niej dobry trening. Tego lata jest inaczej. Mam czas odpocząć, wyzdrowieć i wspiąć się na kolejny poziom jeśli chodzi o moją grę." – powiedział przed wakacjami w swoim stylu Kobe.

I też w swoim stylu zamienił słowa w czyny.
Na przełomie maja i czerwca gościł w Niemczech. Przeszedł tam zabieg na swoje prawe kolano. Procedura o nazwie PRP (ang. Platelet Rich Plasma) polega na pobraniu od pacjenta jego własnej krwi, odizolowaniu płytek krwi przy pomocy wirowania i ultradźwięków a następnie, pod kontrolą USG wstrzyknięciu jej w chore miejsce. PRP cieszy się coraz większą popularnością wśród gwiazd sportu. Lekarzem odpowiedzialnym za procedurę był Peter Wehling, kiedyś osobisty lekarz… Jana Pawła II.


Bardzo wpływowy, choć mało znany ortopeda molekularny, jak sam twierdzi dokonał przełomowego odkrycia. Dzięki nowatorskim eksperymentom z krwią pacjentów, jest w stanie przywrócić do stanu używalności, stawy które dawno straciły swoją sprawność. Jego metoda jest zaawansowaną modyfikacją tradycyjnego PRP i podobno odsetek wyleczonych sięga nawet 90%.
„Jestem jedyną osobą, która znalazła sposób na artretyzm”- powiedział w jednym z nielicznych wywiadów Wehling.
Jakiś czas temu tajemniczy naukowiec otworzył lecznicę w Los Angeles. Podobno leczy się tam wąska grupa celebrytów z Hollywood a dostać się tam można tylko i wyłącznie po rekomendacji kogoś, kto już jest stałym pacjentem. Wehling podkreśla, że nie zależy mu na reklamie i rozgłosie.  Póki co chce utrzymać zamknięty i ekskluzywny charakter swojej placówki ale nie wyklucza, że być może kiedyś otworzy się na „regularnych pacjentów”.
Trudno wyobrazić sobie lepszą reklamę działalności Wehlinga niż Kobe w imponującym stylu wracający do dawnej formy.

Jak po wakacjach czuje się Kobe?
"Nie jestem ekspertem w dziedzinie medycyny ale wiem, że moje kolano jest o 90% zdrowsze niż rok temu. Na pytanie dlaczego przeszedłem zabieg w Niemczech odpowiedź jest prosta. Otóż człowiek, który wynalazł tę metodę leczenia, tam przeprowadza swoje zabiegi. Nie chciałem sprowadzać go do L.A. gdzie musiałby zabrać swój sprzęt i pracować w obcym dla siebie środowisku. Chciałem zrobić to jak należy, w miejscu gdzie pracuje mu się najlepiej […] Teraz mogę już robić wszystko, co chcę. Mogę biegać, skakać, podnosić ciężary i trenować z nimi w taki sposób jak chcę. Mogę trenować codziennie. To są rzeczy, których nie byłem w stanie wykonywać rok temu." – mówi Kobe.
1but.pl -> Aż 270 modeli butów do kosza -> Zobacz 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.