Retrospekcje: Blake Griffin wróci mocniejszy i mądrzejszy

Zastanawiamy się głośno jakiego Derricka Rose’a możemy się spodziewać po tak długim rozbracie z zawodowym graniem, po tak poważnej kontuzji. Obawy są jak najbardziej uzasadnione. Tak samo uzasadnione jak optymizm i pozytywne myślenie. Historia pokazuje, że poważna kontuzja w młodym wieku może być paradoksalnie czymś, co zapewni później długowieczność danemu zawodnikami.

Tekst pochodzi z 14. stycznia 2010 roku. Wygląda na to, że miałem rację…

Zapraszam:

"Kiedy wydawało się, że
wielkimi krokami zbliża się długo oczekiwany debiut pierwszego numeru
draftu 2009, z Los Angeles napłynęła szokująca wiadomość – rehabilitacja
lewej rzepki nie przebiega tak jak oczekiwali tego lekarze. Dalsze
leczenie prewencyjne nie ma sensu i niezbędna jest operacja, która
następnie wymagać będzie kolejnych 4-6 miesięcy żmudnej rehabilitacji i
odpoczynku.
To wielki cios dla Clippers, którzy mocno liczyli na
wsparcie utalentowanego Griffina w walce o play-offy, które
nadal są w zasięgu "tego drugiego klubu" z L.A.
Powiem przewrotnie –
kontuzja wyłączająca go z rywalizacji na cały sezon może okazać się
najlepszą rzeczą jaka przytrafiła mu się w tych smutnych okolicznościach
debiutanckich rozgrywek.


Mam na myśli fakt, że utalentowani zawodnicy z lig uczelnianych w w wielu
przypadkach nie są przygotowani
pod względem fizycznym na trudy NBA. Nawet ci, uznawani za atletów jakim bez wątpienia jest Griffin. Z czasem, w
wyniku zmęczenia materiału, nagromadzenia się z początku lekkich urazów
lub grania z niedoleczonymi kontuzjami zawodnik "dorabia się" przewlekłych, chronicznych
dolegliwości, które towarzyszą mu do końca jego kariery.
Tim
Grover – guru od przygotowania atletycznego pokazuje na przykładzie sportowców z którymi pracuje, że
przyczyną wielu jeśli nie większości kontuzji jest właśnie złe lub nie
do końca dobre przygotowanie atletyczne do trudów sezonu.

Dwa
lata temu miałem okazję poznać Mike’a Redda – jednego z grona
najlepszych fachowców od profesjonalnego przygotowania fizycznego (pracował m.in. z zawodnikami NBA oraz piłkarzami najlepszych lig europejskich). Mike
zdradził mi, że przez lata swojej współpracy z zawodowcami zdumiony był
faktem jak stosunkowo niewielu potrafi kompleksowo zadbać o swoje
kolana, przygotować je do sezonu a co za tym idzie zminimalizować ryzyko
odniesienie kontuzji.

Dlatego
właśnie na kontuzję Griffina patrzę nie jako wielką tragedię lecz jako
szczęście w nieszczęściu. Blake ma teraz 9 miesięcy spokoju na
wyleczenie urazu, wzmocnienie kolan i powrót na obóz treningowy będąc w
100% przygotowanym do gry.

Przechodził to Hakeem Olajuwon, przechodził
to Patrick Ewing, przechodził to Dikembe Mutombo. Wszyscy oni w początkach swoich karier leczyli kolana i wyleczyli na tyle dobrze by być gwiazdami tej ligi przez wiele lat.

Tego
samego życzę Griffinowi i wierzę, że wróci do gry tak mocny, jak nigdy
wcześniej bez względu na to, że na jego piersiach widnieć będzie napis
"Clippers".
Złośliwi twierdzą bowiem, że organizacja ta przyciąga do
siebie pecha – w ciągu ostatnich 30 lat zanotowali tylko 2 sezony z
dodatnim bilansem spotkań, wygrali tylko jedną serię play-offs,
mieli w swoim składzie Danny’ego Manninga – ogromny talent, który nigdy
nie rozwinął się tak jak mógł przez regularne, poważne kontuzje kolan
właśnie. Mieli też pierwszy pick w drafcie 1998, który zamienili na
Michaela Olowokandiego, którego ani tytanem zdrowia ani wielkim talentem
nazwać nie można.
Jeśli ktoś ma odwrócić złą passę Los Angeles Clippers, to wierzę, że tym kimś może być i będzie zdrowy Blake Griffin."

Debiut Griffina wprawdzie przesunął się o rok ale chyba warto było poczekać. Kontuzje? B.G. ma za sobą trzy sezony w lidze. W tym czasie opuścił tylko DWA mecze. W debiutanckim sezonie, czyli tym bezpośrednio po kontuzji i operacji lewego kolana zaliczał średnio 22.5 punktu, 12.1 zbiórki oraz 3.8 asysty. Nagroda Debiutanta Roku rzecz jasna trafiła do niego.
 

http://cdn.bleacherreport.net/images_root/slides/photos/000/736/653/109302357_display_image.jpg?1298178190

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.