Rzeczy, na które czekam w drugiej części sezonu

Jesteśmy tydzień za Weekendem Gwiazd, czyli nieoficjalnym przełamaniem rozgrywek. Drużyny powoli zaczynają szykować się na play-offy. Ci, którzy mogą, będą próbowali się wzmacniać przez najbliższe dni. Spodziewamy się niespodziewanych transferów. Po przeciwnej stronie mamy ekipy, które myśląc o przyszłości, w kontrolowany sposób zaczną wyhamowywać. Wchodzimy w czas rozmawiania o nagrodzie MVP sezonu. Zaczynamy układać sobie rankingi drużyn z największymi szansami na tytuł. Zapraszam na listę 24 rzeczy, na które czekam w tej części rozgrywek. Dlaczego akurat 24? Bo akurat tyle mi wyszło.

1. Przede wszystkim zastanawiam się, jak NBA planuje podejść do nadchodzących play-offów pod kątem wirusa. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że obecny sezon regularny, to w pewnym sensie zło konieczne, które musiało się odbyć ze względów finansowych, dla dobrej kondycji ekonomicznej ligi, zarówno na teraz, jak i na przyszłość. Mało kto ma problem z tym, że ze względu na rygorystyczne protokoły sanitarne (bardziej niż sam wirus) czołowi zawodnicy poszczególnych drużyn, muszą opuszczać mecze. Dotyczyło to już kilka razy KD, Embiida, Simmonsa i innych. I nie ma większego problemu z tym, że na przykład dwóch liderów Sixers musiało opuścić jakiś tam mecz w marcu przeciwko Bulls, czy nawet Mecz Gwiazd. A co, gdyby taka sytuacja przydarzyła w czasie play-offów? Grać, czekać aż wrócą? Co robić? To jest coś, co cały czas spędza sen z powiek Adama Silvera. Na samą myśl o powrocie do bańki, mimo że ta była udana, gracze dostają bólu głowy. Nie chce jej (przynajmniej oficjalnie) także Silver. Ale przecież na pewno bierze pod uwagę takie rozwiązanie. W roku olimpijskim, NBA nie może pozwolić sobie na odwlekanie w czasie play-offów. Poza tym, przyłapuję się też często na tym, że powrót do 100% zdrowia, po przejściu wirusa, przyjmuję za coś pewnego u graczy. I wiem, że to jest duży błąd. Mimo że oni są fizycznymi wybrykami natury, to jednak na koniec dnia, to też ludzie. Jedni przechodzą to lekko, inni nie. To też może zamieszać play-offami, a przecież nikt tego nie chce.

2. Wyścig do nagrody MVP. Nadal myślę, że jest to wyścig trzech (LeBron, Embiid, Jokic), ale okoliczności sprawiają, że będzie bardzo ciekawie do samego końca. Okoliczności są takie, że Embiid właśnie wypadł z gry na (przynajmniej) dwa tygodnie. Jestem przekonany, że wróć i z miejsca będzie produkował, ale pytania tutaj są dwa – jak przez ten czas Sixers będą radzić sobie bez niego, oraz ile meczów Embiid opuści łącznie w tym sezonie. Na ten moment ma ich już siedem. W moich oczach, i nie tylko moich, Hans był MVP pierwszej połowy sezonu. Jeśli nie chce się dać zdystansować na finiszu, to będzie musiał wracać w miarę szybko, grać jak grał i najtrudniejsze – nie tracić już meczów.
36-letni LeBron zna swoje ciało jak nikt inny i o ile piąte MVP sezonu jest na pewno w sferze jego sportowych marzeń i ambicji, o tyle piąty mistrzowski tytuł jest na tej liści o niebo wyżej. LBJ raczej nie powinien grać dużych minut w marcu oraz kwietniu  i bić się o miejsce w tabeli. Zdrowi Lakers z LeBronem i AD będą faworytami do tytułu bez względu na to z którego miejsca wejdą do play-offów.
Jokic ma wszystko, czego wymaga się od MVP. Brakuje mu „tylko” większej liczby wygranych Nuggets. Nie zdobędzie tego wyróżnienia, jeśli jego drużyna będzie piątą siłą Zachodu. NBA drugi raz nie popełni takiego błędu, jaki popełniła w 2017 roku z Westbrookiem.
Na horyzoncie pojawia się Luka i jego Mavs, którzy wygrali 12 z ostatnich 14 meczów. Gdzieś tam w dyskusji musi być też Damian Lillard. Będzie ciekawie!

3. Zmiany, zmiany, zmiany. Do trade deadline zostało 11 dni. Andre Drummond, LaMarcus Aldridge i P.J. Tucket już pożegnali się ze swoimi dotychczasowymi klubami i czekają na to, co przyniesie przyszłość. Ale przecież to tylko trzy nazwiska z wielu, które mogą zmienić pracodawców. Nuggets mają elementy, które mogą wykorzystać, żeby po jakiejś wymianie podnieść się sportowo. Heat nigdy nie śpią w tej kwestii. Nets mają dwa wolne miejsca w składzie i dwa całkiem „sympatyczne” wyjątki do wykorzystania. Daryl Morey jest zawsze groźny w tej grze. Co zrobią Raptors z Lowrym? Jeśli sam będzie chciał odejść, to Masai Ujiri dopnie szczegóły transferu. Danny Ainge ma do wykorzystania historycznie wielki wyjątek od sprzedaży ($30 mln), który nie przenosi się na kolejny sezon. Clippers cały czas szukają rozgrywającego, ale za bardzo nie mają jak go pozyskać. Jak czują się Rockets z Oladipo? Czy Magic odpuszczą ten sezon i wytransferują Vucevica, którym interesuje się wiele klubów. Czy Lakers w jakiś sposób odpowiedzą na zbrojenia w Nets?

4. Końcówki meczów są notorycznie i brutalnie przerywane przez sędziów zobligowanych do obejrzenia na wideo danych zagrań. Zastanawiam się w jaki sposób NBA chce tu zrobić usprawnienie. Bo wierzę, że chce to zrobić. Liga lata temu wyszła naprzeciw naszym oczekiwaniom i postanowiła być do bólu transparentna. Tyle, że to wcale nie było nasze oczekiwanie, a z tej chęci bycia do bólu transparentną jest więcej bólu, niż transparentności. Nie łudzę się, że jest to kwestia tygodni, ale łudzę się, że jest coś, o czym rozmawia się w biurze Adama Silvera. Wierzę, że w play-offach będzie nieco inaczej, w sensie lepiej, płynniej, szybciej.

5. Co ze zdrowiem Anthony’ego Davisa? Fani Lakers powinni obawiać się tylko o jedną rzecz w drugiej części sezonu. Jest nią zdrowie AD, który nie gra od połowy lutego i nadal jest przynajmniej dwa tygodnie od powrotu na parkiet (OK, dwie rzeczy, bo przecież zdrowy LeBron jest esencją tej drużyny) Razem, to będzie (przynajmniej) dwa i pół miesiąca poza grą. Lekarzem nie jestem, ale wiem, że jak 28-latek nie jest w stanie grać tak długo, to nie mówimy tutaj o jakiejś drobnostce. Lakers usilnie unikają słowa „Achilles”, przekonują, że rzecz dotyczy czegoś pod, czy za tym ścięgnem. Nie wiem. Wiem, że zanim KD zerwał swojego Achillesa, Warriors też wysyłali w świat sprzeczne informacje. LeBron może sam przeczołgać Lakers przez sezon. Może nawet przejść serię czy dwie. Ale tytułu sam nie obroni. Nie dziwię się więc Lakers, że wolą dmuchać na zimne. Jestem bardzo ciekaw, co z tego wyniknie. I oczywiście trzymam kciuki za tym, żeby Davis wrócił do 100% zdrowia. Lakers mogą nawet zakończyć sezon na 10 miejscu i wejść do ósemki po play-in. Mam to gdzieś i fani tej drużyny też powinni. Jeśli po rundzie zasadniczej LeBron i AD będą zdrowi, to Lakers będą faworytami do tytułu. Bez względu na miejsce w tabeli i rywala.

6. Nets. Pisałem jakiś czas temu, w kontekście zarzucania Nets, że nie bronią na takim poziomie, żeby zdobyć tytuł, że była taka drużyna w nowożytnej historii NBA, która wyznaczyła mapę drogową do mistrzostwa bazując na a) wybitnie dobrym ataku, b) będąc jednocześnie na końcu ligi, jeśli chodzi o wskaźniki defensywne. To byli broniący mistrzowskiego tytuł Cavs w sezonie 2016-17. W play-offach przejechali się przez Wschód (przegrali tylko jeden mecz). W Finałach przegrali wprawdzie w pięciu meczach z Warriors, ale po pierwsze było bliżej w tej serii, niż 4:1. Po drugie grał tam Kevin Durant, a okoliczności powstania i istnienia tej ekipy, to osobne rozważanie. W każdym razie da się zdobyć tytuł z tak wielką dysproporcją po bronionej i atakowanej części parkietu, przy czym po stronie ataku musi być wybitnie dobrze. U Nets tak właśnie jest.
Poza tym zdrowie. KD kapitalnie wrócił po zerwanym ścięgnie Achillesa. Nikt przed nim nie wrócił w takim stylu, po tego typu kontuzji. Ale KD ma już 32 lata, za sobą parę innych kontuzji. On też nie gra od połowy lutego. Drużyna może jechać na plecach Irvinga i Hardena do…drugiej rundy, Finałów Wschodu? Może. Ciężko jednak oczekiwać, żeby dało się zdobyć tytuł bez zdrowego i produktywnego Duranta. Dlatego, bardzo zrozumiałe jest to, jak do jego zdrowia podchodzą klubowi medycy, Nash i Marks.
Nets mają jeszcze do wydania $5.7 mln w ramach wyjątku, który drużyna otrzymała po kontuzji Spencera Dinwiddie’ego oraz mid-level exception dla drużyn odprowadzających podatek od luksusu ($5.4 mln). To dużo więcej, niż dać mogą wykupionym wolnym agentom inne play-offowe drużyny.

7. Jazz. Tam wszystko gra i pewnie grać będzie do końca rundy zasadniczej, ale cały czas przy tej drużynie jest jeden duży znak zapytania – czy to, co tam się dzieje, jest na miarę poważnego grania o mistrzowski tytuł? Podkreślam – poważnego grania – czyli nie tylko pokonania kogoś w pierwszej rundzie i „powalczenia” w drugiej. Chodzi o realną szansę na wygranie czterech meczów w potencjalnych seriach z Lakers, Clippers, Bucks, Nets, 76ers lub kimś innym groźnym? Czy uważamy, czy jesteśmy przekonani, że Jazz z tym, co mają, z tym, jak grają, są w stanie zdobyć tytuł? Nie jest niczym szalonym zakładać, że są w stanie w drugiej rundzie pokonać, dajmy na to, Clippers z Leonardem i George’em. Ale potem będą musieli zrobić to raz jeszcze w Finałach Konferencji, a potem kolejny raz w Finałach NBA. Do tego sprowadza się ten znak zapytania.

8. Blazers. „Na dniach” do pomocy Lillardowi, mają wrócić CJ McCollum i Jusuf Nurkic. Dame potrzebuje odsapnąć przed play-offami. Blazers łączeni są z różnymi graczami, przy okazji transferowych plotek. To nie jest skład na tytuł, ale w tym dziwnym, pandemicznym sezonie, nie można wykluczać niczego (patrz punkt pierwszy). A w takich okolicznościach, trzeba być gotowym by bezczelnie pójść po swoje. Tej rotacji przydałby się punktujący gracz ze skrzydła, żeby móc regularnie odciążać Lillarda i McColluma. Melo może to (z)robić czasem, ale to jest rok 2021 nie 2011, nie da się wymagać tego od niego co mecz.

9. Warriors. Wydadzą historycznie dużo na swój skład w tym sezonie. Wiedzą, że tytułu nie zdobędą, wiedzą też, że prawdopodobnie do samego końca rozgrywek nie będą pewni nawet dziesiątego miejsca. Zastanawiam się co chodzi po głowach włodarzy tej organizacji. Mają wybór w drafcie od Wolves, który jest chroniony w top 3. Może się okazać, że najlepszym zawodnikiem w zeszłorocznej wymianie Andrew Wigginsa za D’Angelo Russella będzie ostatecznie właśnie ten zawodnik wybrany w tegorocznym drafcie, którego nazwiska jeszcze nie znamy. Może, ale nie musi. Najgorsi w lidze Wolves mogą przecież dostać któryś z trzech najwyższych picków, a wtedy Warriors będą musieli obejść się smakiem. Ciekawi mnie czy w związku z tym nie szykują się z wysłaniem tegoż wyboru w pakiecie z np. Kelly’m Oubre, za coś/kogoś bardziej konkretnego, zarówno na teraz, jak i na przyszłość, gdy już wróci Klay Thompson. A tak czysto, z pozycji parkietu, cieszmy się ofensywnym geniuszem Stepha (dziś obchodzi 32 urodziny) i elitarnym czytaniem i rozumieniem gry Greena. Pięknie patrzeć, jak próbują dociągnąć tę ekipę, która nie ocieka talentem, do play-offów.

10. Suns. Są w tej chwili drugą (!) siłą NBA, ale w kontekście rozmawiania o szansach na tytuł, nie myśli się o tej drużynie w pierwszej kolejności. To niesamowite zjawisko, jak Chris Paul, rok po roku, zmienia dwie różne organizacje i prowadzi jest do postseason. Nie mogę się doczekać, jak gra spowolni (nie, żebym nie lubił szybkiej), jak każde posiadanie będzie ważne, jak CP3 odpali drzemiącą w nim parkietową „gnidę”. Przepraszam, że tak piszę. Z moich ust, jakkolwiek by to nie brzmiało, to wyraz najwyższego uznania. Chris Paul zrobi wszystko, żeby wygrać. Będzie grał na kilku poziomach – tak normalnie, w koszykówkę. Będzie też grał z sędziami – zna przepisy na wylot, potrafi „przyj…ać” się o najdrobniejszy szczegół, żeby wymusić na sędziach presję, żeby zmienili linię, choćby o kilka % w stronę korzystną dla jego drużyn. Wreszcie, będzie grał te swoje wszystkie mini wojny i wojenki, te wszystkie mentalne gierki. Jak kibicujesz jemu i jego drużynom, to zacierasz ręce na samą myśl o tym. Jak kibicujesz tym, z którymi CP3 będzie się ścierał, to przypomnisz sobie moje słowa, gdy będziesz oglądać te obrazki – „co za gnida.” I to jest piękne!

11. Pelicans. Nie macie wrażenia, że Stan Van Gundy albo się boi, albo nie potrafi zmaksymalizować talentów i fizyczności Ziona? Nie macie takiego wrażenia, że elementy tych puzzli nie do końca do siebie pasują? Ja trochę mam. Pelikany poza top 10 Zachodu, to byłaby wielka porażka tej organizacji.

12. Spurs. „ŁKS się wzmacnia, Majak odchodzi.”. Nie znam się na piłce, ale to podobno prawdziwe zdanie, napisane czy wypowiedziane w mediach w latch 90′ poprzedniego wieku. Mój kolega, wielki fan i znawca piłki, często używał tego zwrotu, żeby zakpić z wartości graczy, którzy tylko pozornie byli dobrzy, który nie pasowali do danych drużyn. Parafrazując te słowa, można by powiedzieć „Spurs się wzmacniają, Aldridge odchodzi.” Z całym szacunkiem do niego. Jestem przekonany, że jeszcze komuś pomoże w tym sezonie, ale do tego, co grali w tym roku Spurs, po prostu nie pasował. Już nie. Jestem ciekawe jakie asy w rękawie, czy w ogóle jakieś, ma Pop. Spurs chcą wejść do play-offów jednocześnie przebudowując się i odmładzając. Równoległe przeprowadzanie tych dwóch procesów nigdy nie jest łatwe. DeMer DeRozan za parę miesięcy będzie wolnym agentem. Jeśli Spurs nie chcą go podpisać, to muszą spróbować go sprzedać, prawda? Ale czy jest sportowy sens sięgać po jego $27.7 mln, które trzeba zrównoważyć w kontraktach?

13. Patrzę na grę Ja Moranta i myślę sobie czasem – „wow, w wieku 21 lat, w ledwie drugim sezonie w lidze, on nie powinien jeszcze umieć takich rzeczy. On jeszcze nie powinien tak bardzo rozumieć gry.” Jestem ciekaw czy uda się Niedźwiadkom utrzymać w dziesiątce. Super byłoby móc zobaczyć ich jeszcze raz w play-in, albo hej, dlaczego nie w play-offach? Przypominam, że Morant, w meczu play-in przeciwko Blazers, zagrał swój najlepszy mecz w karierze. To dużo mówi mi o jego dojrzałości i twardości. Winslow, z tygodnia na tydzień, wygląda coraz lepiej. Jaren Jackson Jr jest bliski powrotu. Przyczajeni Grizzlies mogą narobić szkód.

14. Jeśli wierzyć plotkom, to Mavs po cichu próbowali badać rynkową wartość Porzingisa. Mieli do tego prawo i nie musi to oznaczać niczego spektakularnego. Ja cały czas uważam, że zdrowy Łotysz, ocierający się o poziom All-Star, to dobry partner dla poziomu All-NBA Luki. Teksańczycy wygrali 12 z ostatnich 14 meczów i zaczynają wyglądać dobrze. Jestem ciekaw czy Mark Cuban będzie chciał być agresywny przed trade deadline. Jestem też ciekaw drugich play-offów w karierze Luki. O ile Mavs będą w ósemce.

15. Bucks. Mike Budenholzer musi wejść z Bucks przynajmniej do Finałów Wschodu, żeby nie stracić pracy. Choć może nawet i to nie uchroni go przed zwolnieniem. Kozły chcą zdobyć tytuł. Wszystko, co poniżej, będzie większą lub mniejszą porażką. Ekipa z Milwaukee zapłaciła wysoką cenę za Jrue Holidaya, pod gigantycznym kontraktem jest Giannis. Ta organizacja nie ma już żadnych wymówek. Zacięli się w 2019 roku w Finale Wschodu, w serii z Raptors, mimo że bliscy byli wyjścia na prowadzenie 3:0. Rok temu przerosła ich bańka i Heat. W tym roku nie ma żadnych dodatkowych historii, jest tylko naga, bezbronna koszykówka. Parkiet zweryfikuje wszystko. Tego jestem bardzo ciekaw w ich wykonaniu. A zanim do tego dojdziemy, ciekawi mnie czy pokuszą się o jakieś wzmocnienia w najbliższych dniach.

16. Heat. To nie jest przypadek, że cała finałowa czwórka z bańki, ma różne kłopoty w tym sezonie. Heat dodatkowo niszczeni byli przez wirus. Ale wygląda na to, że żołnierze coach Spo wracają do gry. Wygrali 9 z ostatnich 10 meczów, są już na czwartym miejscu na Wschodzie. A wrażenie mam takie, że to jest jeszcze sporo poniżej ich optymalnych możliwości. Plus, ta organizacja nigdy nie śpi, jeśli chodzi o transfery. Heat w play-offach, to całkiem inna bestia. Jimmy Butler w meczach o prawdziwą stawkę, to Wiedźmin po eliksirach. Czekam z niecierpliwością.

17. Celtics. Co tam Danny, będziesz handlował? Nie? Aha, mówisz, że nie dasz sobie ukraść Aarona Nesmitha? OK.

18. Hornets. Nie do końca wierzyłem w ten projekt, choć wysoko cenię warsztat coacha Borego. Lubię takie historie. Lubie, gdy dzieją się rzeczy, które były poza moim radarem. Hornets są świetni do oglądania. Znakomicie przygotowani pod względem taktycznym. Trafili z wyborem Balla. Play-offy w Charlotte byłyby koszykarskim świętem dla tego miasta i dla Michaela Jordana. Mają 35 meczów, żeby obronić szóste miejsce, na którym obecnie są.

19. Bardzo, tak bardzo cieszy mnie powrót do zdrowia i gry Carisa LeVerta. Tak po ludzku. Facet wygrał (oby!) walkę z rakiem, a najciekawsze jest to, że gdyby nie transfer, to pewnie przez długie miesiące by się nawet o tym nie dowiedział. Można więc zażartować, że wisi Hardenowi flaszkę, bo ostatecznie, ten transfer mógł uratować mu życie. A tak sportowo, trzymam kciuki, żeby się udało. Dobra drużyna koszykówki w stanie Indiana, to dobra rzecz dla NBA. Pacers wiedzieli o stanie zdrowia LeVerta, mieli prawo zablokować wymianę, a mimo to tego nie zrobili. Niech więc ta historia ma też pozytywny wydźwięk na boisku. Poza nim już wyszła piękna historia.

20. Sixers. Uciekli spod topora. Wraz z trzaskającym kolanem Embiida trzasnęłyby również ich marzenia o tytule. Ale na szczęście dla wszystkich, w jego kolanie nic nie trzasnęło. Oni mogą zdobyć tytuł. Ty to wiesz, wiem to też ja. Gdyby jeszcze Moreyowi udało się dopiąć wymianę po Kyle’a Lowry’ego, to na miejscu fanów Szóstek skakałbym z radości. A wiesz, że kto jak kto, ale Morey nie boi się odważnych ruchów i zawsze myśli o mistrzostwie.

21. Nie jestem jakimś super fanem Westbrooka, ale za to jestem hejterem hejtowania jego postaci. Więc trochę na przekór, na swój sposób kibicuję i jemu i Wizz, żeby się udało. Co? No przynajmniej dziesiąte miejsce i prawo gry w play-in.

22. Raptors. Nie zdziwi mnie tutaj żaden scenariusz. Łącznie ze skrajnościami, jak zuchwały atak 5-6 miejsca lub trudna decyzja o odpuszczeniu tych rozgrywek. Owszem, jest też scenariusz będący wypadkową tych dwóch, czyli zajęcie miejsc od 10 do 6-7. I pewnie ten ma największe szanse, żeby się ziścić. Każdy z nich mocno sprzężony jest z tym, co zrobi Kyle Lowry. Jeśli będzie chciał odejść, to odejdzie.

23. Knicks. Piękna, inspirująca historia. W końcu, między innymi, za to śledzimy sport. Czynnik ludzki wbrew logice, wbrew temu, co na papierze. Ciężka praca, przeświadczenie, że w każdym meczu wychodzi się, żeby wygrać. Nie zawsze się uda, ale zawsze trzeba próbować. Już chyba nikt nie zakwestionuje coachingu Thibsa. No niech ten sen trwa. Play-offy w MSG, pierwszy raz od ośmiu lat, byłyby czymś obłędnym!

24. A pamiętasz, jak latem 2019 roku mówiło się, że Kawhi Leonard wszedł na taki poziom, że gdzie by nie poszedł, tam może dać mistrzostwo? Ta teza nie zestarzała się za dobrze, ale to już nie jest ważne. Clippers, po cichu, idą do play-offów, a tam trzeba byłoby być głupcem, żeby chcieć ich sprawdzić w serii.


* Tekst napisałem oryginalnie dla portalu Unibet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.