Orlando Magic i Toronto Raptors porozumieli się w sprawie wymiany, na mocy której Serge Ibaka trafi do Kanady. W zamian, na Florydę, powędrują Terrence Ross oraz wybór w I rundzie tegorocznego draftu.
Ibaka trafił do Orlando minionego lata na mocy wymiany z Oklahomą Thunder. Magic oddali za niego Victora Oladipo, Ersana Ilyasovę oraz prawa do wybranego z 11 numerem draftu Domantasa Sabonisa.
Klub z Toronto od długiego czasu poszukiwał klasowej "czwórki", która poprawiłaby ich grę w obronie. Magic z kolei starali się znaleźć chętnych na Ibakę, który tego lata zostanie niezastrzeżonym wolnym agentem.
Masai Ujiri, menadżer kanadyjskiego klubu, wierzy, że będzie w stanie namówić 27-letniego Ibakę na pozostanie w Toronto na najbliższe lata. W wakacje obie strony usiądą do rozmów w sprawie nowego kontraktu. Raptors interesowali się nim już od co najmniej dwóch-trzech sezonów.
Ibaka, w teorii, jest dla Raptors kimś kogo brakowało im od dawna – atletycznym, dużym, silnym, budzącym szacunek pod koszem ciałem.
Mimo, że Kongijczyk z hiszpańskim paszportem, od dwóch lata blokuje mniej, niż dwa rzuty na mecz (wcześniej przez pięć sezonów nie schodził poniżej 2.4 bloku), to nadal jest klasowym obrońcą w strefie podkoszowej, który z powodzeniem może switchować przynajmniej na dwóch pozycjach.
W ataku, pomoże Raptors rozciągać obronę. W tym sezonie trafia prawie 39% zza łuku, 1.5 celnej trójki na mecz – oba wskaźniki są najlepsze w jego karierze. Podejrzewam też, że Kyle Lowry będzie umiał dobrze wykorzystać go w pick and rollach.
Ibaka gra w tym sezonie na poziomie 15.1 punktu, 6.8 zbiórki, 1.1 asysty oraz 1.6 bloku.
Być może w maju będziemy patrzeć na ten ruch jako ten, który dał Raptors drugi rok z rzędu Finał Konferencji. Uważam, że sprowadzenie Ibaki wynosi, na papierze, Raptors na kolejny poziom. Do bardzo dobrego ataku (109.1 punktu na mecz – piąta ofensywa ligi) dokładają klasowego obrońcę strefy podkoszowej, który dodatkowo lubi i potrafi biegać. W tym miejscu, pod koszem, podopieczni Dwane’a Casey’a mieli najwięcej luk i przegrywali swoje mecze.
Jeśli chodzi o Magic, to deal, który sprowadził Ibakę latem na Florydę, od początku wyglądał dziwnie. Jeszcze dziwniej, gdy Magic zakontraktowali Jeffa Greena a wcześniej Bismacka Biyombo. Nagle okazało się, że 21-letni Aaron Gordon, nie może być pewny swoich minut i roli w drużynie, zamiast spokojnie rozwijać swój talent. Biorąc pod uwagę, ile Magic oddali by pozyskać Ibakę, oraz to, co dostali za niego teraz, stwierdzam, że ktoś na Florydzie powinien poważnie zacząć się bać o swoją pracę.