Śliwki vs Robaczywki 2018-19 Vol.3

Dzień dobry. To jest ten segment polskojęzycznego internetu o NBA, którego najbardziej pożądasz. Dziś same Śliwki. Myślę, że moim stałym schematem stanie się dzielenie tego segmentu na dwa. Po pierwsze, badania aktywności w internecie pokazują, że ludzie generalnie nie czytają długich tekstów. Po drugie, pomoże to mojej własnej aktywności. Tak myślę. Bo dwa osobne teksty, to nie jeden. Dzięki za podsyłanie własnych propozycji i przemyśleń. Kanały dostępu do mnie bez zmian – maile, wiadomości na FB, komentarze tu i na fanpage’u). Jak wiecie, interakcja z czytelnikami, wiele dla mnie znaczy, więc nie wahajcie się pisać.

Kolejność, jak zawsze, dość przypadkowa.

Śliwki:

Pascal Siakam. Widziałem go na żywo w Toronto, w samych początkach jego debiutanckiego sezonu. Napisałem wtedyPascal Siakam wygląda na żywo dużo lepiej, niż jego statystyki. Jeśli nie pójdzie złą drogą, jeśli będzie ciężko pracował a jego ambicją nie będzie samo utrzymanie się w NBA, to mogą być z niego ludzie.” I chyba to się dzieje na naszych oczach. Pascal chce pracować, chce się rozwijać i chce być kimś w tej lidze. Podoba mi się, jak przebiega proces jego rozwoju. Zaczął od 15 minut i 4 punktów. Potem wskoczył na 20 minut i 7 punktów. W tych rozgrywkach to, póki co, 27 minut i prawie 14 punktów. 24-letni Kameruńczyk został wybrany w poniedziałek Graczem Tygodnia. Za ostatnie dwa tygodnie jego średnie to 18 punktów, 5.7 zbiórki, 1.7 asysty oraz 1 przechwyt. Skuteczność z gry sięga znakomitych 68%, z linii 86%. Siakam to koszykarz XXI wieku. Mobilny, biegający, skaczący, potrafiący bronić kilku pozycji. W pierwszej rundzie draftu 2016 roku pomięto go aż 26 razy, zanim trafił do Raptors. Sprawdźcie sobie tamten draft i pomyślcie w ilu klubach, które go pominęły, bardzo by się dziś przydał. W lutym tego roku miałem z nim przypadkowe spotkanie w Toronto w jednym z centrów handlowych. Na wspólnie zdjęcie nie było okazji.   

– Jak już jesteśmy w Kanadzie, to w niej zostańmy. Serge Ibaka, Kyle Lowry. Ibaka, dobrze wszedł w ten sezon. Tylko raz, w meczu otwarcia rozgrywek, nie zagrał za przynajmniej 10 punktów. W ostatnich dwóch tygodniach daje drużynie 18.3 punktu, 9.2 zbiórki oraz 1.2 asysty. Nadal brakuje mi tej jego wyraźnej obecności pod koszem, jak swego czasu w Oklahomie, kiedy blokował wszystko, co leci, ale zapewne to już nie wróci. Serge ma 29 lat. Oficjalnie. Kto wie, jak to tam jest z rejestracją dzieci w Kongo. Żarty na bok. Ibaka zagrał świetny mecz na wyjeździe z Lakers. Trafił 15 z 17 rzutów, w tym 14 z rzędu. Dzień później w Utah, nie pomylił się ani razu w ośmiu próbach. Sekretem jego dobrej formy, jest rzecz jasna dobrze przepracowane lato. Ale także dieta, na którą składają się… robaki. Przy okazji polecam jego kanał na YT. Serge gotuje tam afrykańskie potrawy. Nie zawsze robaki. 

Lowry, w przeciwieństwie do lat poprzednich, już od początku rozgrywek pojawił się po wakacjach w dobrej formie. Nie licząc lat kontraktowych, Kyle ma tendencje do powolnego wchodzenia w sezon. Lideruje lidze w asystach (11 na mecz), trafia ponad 47% swoich rzutów, co jest najlepszym współczynnikiem w jego karierze. Ale co najważniejsze dla Raptors, otworzył szatnię dla Kawhi Leonarda. To może zaprocentować latem 2019 roku. 

Tyson Chandler. „Konia! Konia! Oddam królestwo za konia!” Pozyskanie Chandlera z Phoenix, to był klasycznie lebronowski ruch w trakcie sezonu. „Weterana! Weterana! Oddam pick za weterana!” Tym razem nawet obyło się bez wyborów w drafcie. 36-latek zagrał dla Lakers trzy mecze. Lakers wszystkie wygrali. Z Minnesotą zaliczył kluczową zbiórkę/zbicie piłki. Z Atlantą arcyważny blok, potencjalnie na wygraną Hawks. Jeziorowcy potrzebowali kogoś takiego. W jednym z Podcastów Specjalnych powiedziałem, że nie sądzę, żeby to był ruch typu P.J. Brown do Celtics i marsz po tytuł w 2008 roku, ale to może być ruch, który przybliży Lakers do play-offs. Jeśli nie widzieliście, to sprawdźcie sobie match up Chandlera z Karlem Anthony’m-Townsem. Była taka akcja, kiedy KAT chciał zagrać z nim tyłem do kosza. Wyglądało to jakby oparł plecy o ścianę i próbował ją ruszyć. 36-latek na (prawie) wylocie z ligi kontra jeden z najlepszych podkoszowych młodego pokolenia, zawodnik na maksymalny kontrakt. Koniec aktu pierwszego. Kurtyna.    

JaVale McGee. Jak już jesteśmy w Los Angeles, to nie możemy nie wspomnieć o nim. 13.7 punktu na mecz, 3 bloki (drugi w lidze), 1.1 asysty. Każdy z tych wskaźników jest najwyższy w jego karierze. Do tego dokłada 7.4 zbiórki, co jest jego trzecim najlepszym wynikiem na przestrzeni lat. Właściwie nie ma się do czego przyczepić. Miał być bohaterem memów i śmiesznych filmików, a póki co, jest bardzo poprawnym koszykarzem.

Derrick Rose. Jego mecz na 50 punktów miał miejsce zaraz po tym, jak napisałem poprzednie „ŚvsR”, więc nie objąłem tego wydarzenia. Złośliwi mówili, że Rose przebrał się w Halloween za siebie samego sprzed lat, albo jak kto woli, za żywego człowieka. Może i tak. To był taki trochę symboliczny mecz, inspiracja, żeby się nie poddawać, wierzyć w siebie. Symboliczny, bo to był jego rekord kariery. Po tylu kontuzjach i związanych z nimi operacjach, po tym, jak jedną nogą był już poza ligą (po wymianie z Cavs do Jazz, klub z Utah go zwolnił), po tym jak wyciągnął do niego rękę trener, który go znał, mimo, że było mało czysto sportowych przesłanek za tym, żeby to robić. Inspirujący, bo w swoim fizycznym prime, kiedy Rose robił nadludzkie rzeczy, naprawdę je robił, nie osiągnął nigdy progu 50 punktów. Tak po ludzku to świetna historia. Jego nieskrywane emocje, łzy. To jedna z rzeczy, dla których oglądam sport. Mówiłem o tym meczu i tym wydarzeniu w Podcaście Specjalnym. Poza tym pojedynczym spotkaniem, Rose rozgrywa całkiem niezły sezon. 19.2 punktu – więcej rzucał w sezonie 2011-12, kiedy był panującym MVP sezonu. Do tego 3.5 zbiórki i 4.8 asysty – najlepiej od pięciu lat. Rose trafia 48% swoich rzutów zza łuku, do czego nigdy w swojej dotychczasowej karierze nawet się nie zbliżył. W ostatnich czterech meczach, Rose nie schodzi poniżej 21 punków. Łącznie trafił w tych meczach 14 trójek na 23 próby.  



 

Joel Embiid. W ostatnich dwóch tygodnia robi 28.3 punktu, 15 zbiórek, 3.8 asysty oraz 2.1 bloku. Ostatnio dałem mu Robaczywkę za brzydki flop i trash talk po przegranym meczu. Po wygranych meczach, to inna sprawa. Tak, Hans posiada nieruchomości w głowach wielu zawodników NBA. 10 dni po porażce z Pistons, zrobił 39/17 na Drummodzie. Potem 35/18 na Whitesidzie. JoJo jest posiadaczem nieruchomości w głowach swoich rywali. A oni o tym wiedzą. 

Jrue Holiday. Jest koszmarem dla Twoich ulubionych jedynek i dwójek. Jak mu się chce, a ostatnio mu się chce, może dusić w obronie. Tak, gra się w obronie dziś w NBA. Wiem, że chłopaka gadają, że nie, ale nie słuchaj ich. Za ostatnie dwa tygodnie 21 punktów, 4.7 zbiórki, 10.6 asysty oraz 1.3 przechwytu. 

Lou Williams. Lata lecą, a Lou cały czas jest sweet. Jak go oglądasz w grze, ulegasz złudzeniu, że zdobywanie punktów jest takie łatwe. Potem idziesz na boisko z kolegami i przekonujesz się, że jednak nie. A co dopiero w NBA. W ostatnich sześciu meczach, tylko raz nie przekroczył 20 punktów. Świetne końcówki przeciwko Bucks i Warriors. Clipps oba mecze wygrali po dogrywce. Przy okazji trzeba też wyróżnić całą drużynę. Clippers chcą tych play-offów. Miałem co do tego wątpliwości przed sezonem. I bardzo dobrze. Doc Rivers gra 12-osobową rotacją, z której piątka gra dwucyfrowo. 

Tristan Thompson. Za ostatnie cztery mecze, podkoszowy Cavs produkuje 15.5 punktu, 16 zbiórek oraz 2.5 asysty. Na moje oko ktoś tu chce do Lakers. W trymiga!

Elton Brand. Jeśli możesz pozyskać All-Stara za dwóch średniaków, to to robisz.

De’Aaron Fox. Latem odrobił pracę domową i poprawił wiele z błędów debiutanckiego sezonu. Nie wszystkie, ale nie możesz wymagać wszystkiego od 20-latka na newralgicznej i trudnej w NBA pozycji rozgrywającego. 18.7 punktu (skok o 7.1), 4.4 zbiórki (z 2.8), 7.1 asysty (z 4.4) i 1.3 przechwytu. 50% z gry (z 41%), 44% zza łuku (z 30%). Kings mają w ostatnich latach historię złych a nawet fatalnych wyborów w drafcie. Ten tutaj sprzed roku jest ich skarbem! 

Caris LeVert. Przede wszystkim, to świetnie, że jego makabrycznie wyglądająca kontuzja w meczu przeciwko Wolves, ostatecznie okazała się nie aż tak groźna. W momencie kiedy to się stało, na myśl przyszła mi kontuzja Gordona Haywarda. Byłem pewny, że to złamania. Tymczasem okazało się, że obejdzie się bez operacji, że mamy do czynienie ze zwichnięciem z przemieszczeniem w obrębie stawu skokowo-piętowego prawej stopy. Lekarze twierdzą, że LeVert wróci do gry jeszcze w tym sezonie. W swoim trzecim sezonie w NBA, Caris wyrastał na poważnego kandydata do nagrody dla gracza, który poczynił największe postępy. Jego średnie sięgają 18.4 punktu, 4.3 zbiórki, 3.7 asysty oraz 1.2 przechwytu.

- 48 punktów Jamala Murray’a z Celtics. Ten chłopak ma dopiero 21 lat, a już gra trzeci sezon w NBA. Kanadyjski basket pnie się w górę.

Victor Oladipo. Dipo lub jak wolisz Vic (to ta sama osoba) rozgrywa kolejny świetny sezon. Wejście z poziomu ligowej przeciętności na poziom All-Star, to wielka sztuka. Jeszcze większą jest na tym poziomie pozostać. I to właśnie czyni gracz Pacers. Za ostatnie dwa tygodnie 26.2 punktu, 8.8 zbiórki, 5.7 asysty oraz 2.2 przechwytu. Znakomity game-winner przeciwko Celtom.

Portland Trail Blazers. Nie wiem co się wydarzy od dziś do kwietnia, ale tych 10 wygranych w 14 meczach już nikt im nie odbierze. A to przecież jest już jakieś 25% drogi do play-offów. Miałem i nadal mam kilka znaków zapytania odnośnie tej ekipy, ale żyjąc tu i teraz, Blazers grają dobry basket i tego się trzymajmy. Dame i CJ to ścisła elita obwodów NBA. 

Oklahoma Thunder. Zaczęli od 0:4 by później pójść po 9:1. Taka to ekipa. Będą jeszcze lepsi. Wróci Robertson bez T, ta obrona wskoczy na ten elitarny pułap, który przez pewien, całkiem długi okres, złapali w tamtym sezonie. Z Melo. Na ten moment mają piątą najlepszą defensywę w NBA. Typowałem przed sezonem, że będą w top3 Zachodu. Podtrzymuję ten typ. Billy Donovan gra 11-osobową rotacją, z której pięciu zdobywa dwucyfrową liczbę punktów. Ławka Thunder może być jedną z lepszych ławek w lidze. 

Grizzlies z Memphis. 12-osobowa rotacja, której piątka gra co wieczór za 11 i więcej punktów. Conley i Gasol wrócili zdrowi po wakacjach. Wróciła też kultura twardego grania i wygrywania. W ostatnich dwóch tygodniach wygrali z Jazz, Nuggets, 76ers i Bucks. Po roku przejściowym, wszystko wróciło na swoje tory. Grizz mają najlepszą defensywę w NBA.

Aaron Gordon i jego Karl Malone/Mailman dunk. To się ogląda! 

– Cały czas gorąco zachęcam do oglądania meczów Brooklyn Nets. Ostatnio mieli taką małą serię, w której wygrali 4 z 5 meczów, i to z nie byle kim (m.in. 76ers, Nuggets, Pistons). System coacha Atkinsona, to koszykówka XXI wieku, którą świetnie się ogląda. Do regularnego wygrywania brakuje im tylko…talentu czyli lepszych wykonawców tego systemu. Ale to już za rok.

-Drugi rok z rzędu dostaliśmy świetną klasę debiutantów. To nie zdarza się regularnie. Poza nazwiskami głównego nurtu, Deonte Burton watch. Daj mu minut! Doncica już chwaliłem ostatnio. Podoba mi się, że Young odnajduje się w tej lidze. Miałem wokół jego postaci, głównie wątłego ciała, kilka znaków zapytania. Shai Gilgeous-Alexander. Clippers nie mają historii dobrego draftowania. Tu ewidentnie wbili gwóźdź. Jaren Jackson Jr. Dla takiego gościa chyba warto było poświęcić rok. Mitchell Robinson pokpiwa z grawitacji. Allonzo Trier. W Knicks też czasem coś się uda.

- Montrezl Harrell. Człowiek-żywioł. Zwrócił moją uwagę już w jego debiutanckim sezonie 2015-16, ale chyba nie mam na to żadnych pisemnych dowodów. Jeden z ostatnich, a może lepiej powiedzieć nielicznych, podkoszowych, którzy faktycznie występują tylko pod koszem. Montrezl jeszcze się w tych rozgrywkach nie pokusił o ani jedną próbę zza łuku. W swoim czwartym sezonie w lidze, robi 14.5 punktu, 6.4 zbiórki, 1.3 asysty oraz 1.9 bloku. W ostatnich dwóch meczach, z Bucks i Warriors, które Clippers wygrali, oba po dogrywce, Harrell trafił łącznie 19 z 25 rzutów i zablokował pięć piłek.

Poza dobrą grą w koszykówkę, młody gracz Clippers bardzo lubi buty. W ostatnim sezonie przemycał dużo kolorytu. W tym, kiedy liga oficjalnie dała zielone światło na dowolność, jeśli chodzi o obuwie, Harrell poczuł się jak ryba w wodzie.

https://karolsliwa.com/wp-content/uploads/2019/03/IMG_20171027_010350_003.jpg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.